niedziela, 15 stycznia 2012

"GONE. Faza pierwsza: Niepokój" Michael Grant


Od pewnego czasu odczuwam niechęć do wszelkiego rodzaju powieści młodzieżowych (co, jak sądzę, jest winą wielkiej plagi historii o wampirach, które często nie nadają się do niczego innego niż rozpalenia nimi w kominku). Z tego powodu do mocno rozreklamowanej serii GONE podchodziłam nieufnie.

Ostatecznie do lektury przekonała mnie fabuła książki - kiedyś bardzo często zastanawiałam się, jak wyglądałaby rzeczywistość bez dorosłych. Po przeczytaniu "Władcy Much" wiedziałam, że niezbyt dobrze.  Tym razem jest nie inaczej: po tajemniczym zniknięciu wszystkich powyżej piętnastego roku życia sytuacja w pewnym amerykańskim mieście zaczyna coraz bardziej się komplikować - mało kto jednak podejrzewa, że brak autorytetów to bodaj najmniejszy problem zgrai zdezorientowanych dzieciaków.


Pierwszym kilkunastu stronom towarzyszył sceptycyzm. Z czasem ustąpił on uznaniu wobec autora, że jego powieść naprawdę mnie wciągnęła, mimo to jednak nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że duża część wydarzeń dzieje się nie tak jak powinna, a nawet trochę na siłę. Byłam pewna, że Grant wszystko przedstawił w taki sposób, by książkę mogły czytać dziesięciolatki, a ich rodzice nie musieli obawiać się o stan psychiki podopiecznych. Brakowało czegoś, co mogłoby w czytelnika uderzyć, co uświadomiłoby mu, że to wszystko nie jest dla dzieciaków spełnieniem marzeń, a koszmarem.

Ku mojej uldze okazało się, że coś takiego po prostu nadeszło później. Po dłuższej przerwie, spowodowanej narastającą niechęcią do zbyt młodzieżowego charakteru wydarzeń, wróciłam do lektury... i czytałam przez pięć godzin bez ani chwili przerwy. Wciągnęło mnie bez reszty. Wyglądało to trochę tak, jakby w połowie powieści autor postanowił nagle zerwać z łagodnymi opisami i natychmiast wszystko stało się znacznie ciekawsze. Wreszcie historia wzbudziła we mnie emocje, które wcześniej ograniczały się do chłodnego patrzenia na GONE okiem kogoś, kto po lekturze Kinga czy Koontza oczekuje krwi tam, gdzie ona być powinna, napięcia w chwili, gdy czytelnik tego oczekuje, uderzenia, gdy się go nie spodziewa. Od pewnego momentu miałam nieodparte wrażenie, że powieść ta nie nadaje się raczej dla dzieciaków poniżej czternastego roku życia. I to mi się podobało!

Fabuła GONE, mimo że niezbyt odkrywcza i zawiła, jest dynamiczna, a nawet wciągająca. Pytania pojawiają się raz po raz, odpowiedzi zaś zawsze brakuje, co skłania do nieustannego przenoszenia wzroku na następną stronę. Z początku trochę przeszkadzały mi wszystkie paranormalne dziwności - byłam pewna, że historia ograniczy się do problemów wynikających z braku dorosłych. Potem jednak przekonałam się i do tego, a książka zaczęła przypominać dobry serial akcji, niekoniecznie tylko dla młodzieży.

Lecz nie ma róży bez kolców. Poza trochę zbyt łagodnym początkiem słabą stroną GONE są bohaterowie. Rozumiem, że wszyscy mieli mniej niż piętnaście lat, ale chwilami głupota poszczególnych postaci naprawdę potrafi wywołać grymas na twarzy czytelników, szczególnie starszych. Dodatkowo często po oczach bije uboga narracja. Budowa zdań jest prosta, opisy nieskomplikowane, wewnętrzne monologi bohaterów irytujące. W tej kwestii również bolało "upiększanie" - nikt mi nie wmówi, że nastoletni chuligan z kijem bejsbolowym na ramieniu nie zna żadnego z licznych amerykańskich przekleństw. Często wypowiedzi aż się prosiły o wzmocnienie. Należy też wspomnieć, że autor do rozładowywania atmosfery używał żartów, które niemal zawsze były kompletnie nietrafione, mało zabawne i niezbyt błyskotliwe. Pozostaje tylko pytanie: ile z tego można zrzucić na karb młodzieżowego charakteru powieści, a ile na braki warsztatowe Granta?

A jednak książka, która przyciąga na pięć godzin i za nic nie chce puścić, musi w sobie coś mieć. Nie mam żadnych wątpliwości, że pierwsza część GONE to książka dobra, jeśli porównać ją do powstających teraz tytułów dla nastolatków. W zestawieniu z seriami skierowanymi do starszego grona czytelników wypada gorzej, ale nadal jest warta uwagi. Choćby po to, by przekonać się, jak Grant nagle wyrywa się z szeregu grzecznych historyjek dla czternastolatków. Ja tymczasem zacznę rozglądać się za drugą częścią serii.

 "GONE. Faza Pierwsza: Niepokój", Michael Grant
6+/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...