Tym razem krótko i rzeczowo, ponieważ mam nadzieję się wyspać. Lub przynajmniej położyć się o takiej porze, by w teorii było to możliwe.
Dwa łyki statystyki
Napisanych stron (w przybliżeniu): 90
Napisanych słów (również): 29 217
Uznaję to za dość marny wynik, szczególnie że rozłożył się on między pięć różnych prac, z których jedna jest prywatna, jedna jest gigantyczna, jedna internetowa i dwie niedokończone. Pośród tych liczb „Butelka” zgarnęła najwięcej. Zgodnie z zamierzeniami poświęciłam jej najwięcej uwagi, co wyrażają także ogromne ilości rozmaitych notatek. Na drugie miejsce dość niespodziewanie wskoczył „Cień” - trudno powiedzieć, czemu tak się stało, ale myślę, że czytelnikom wyjdzie to na dobre.
Jeśli chodzi o czytanie, łyknęłam 19 tytułów. Była to głównie fantastyka (o dziwo, kilka pozycji rodzimych!), a także przypadkowe książki w stylu powieści A. Chrisite czy A. MacLeana. Trzy powieści utrzymane były w mocnym, postapokaliptycznym klimacie, dwa tomiszcza to zbiory opowiadań, które czytam niezwykle rzadko. Ciekawostką jest również to, że poznawałam głównie nowych autorów, a tych dobrze mi znanych ograniczyłam do pojedynczych pozycji (King, Pratchett, Card, Kossakowska). Nie wątpię, że wyszło mi to na zdrowie. Z drugiej strony najlepszym tytułem, z którym zapoznałam się w wakacje, jest „Kosiarz” autorstwa właśnie Terry'ego Pratchetta. Polecam!
Coś o następnych dziesięciu miesiącach
Wytaczam wojnę wszystkiemu, co z premedytacją działa mi nerwy.
Jak zawsze mam zamiar stopniowo zwiększać tempo i jakość pisania.
Książkowo nie mam konkretnych planów, jednak z całą pewnością będzie sporo fantastyki z przewagą s-f oraz pozycji uznawanych za kultowe. Mniej więcej.
Do końca tego roku nie bawię się raczej w wysyłanie tekstów. Co innego później Później szalejemy. Postaram się położyć nacisk na opowiadania. Kiedyś trzeba, nie?
Jeśli chodzi o szkołę, chyba trochę wyluzuję, jeśli chodzi o przedmioty jako takie. Nie mam zamiaru, oczywiście, uznać, że do matury i tak jestem przygotowana, ale bądź co bądź nikogo nie obchodzą oceny na świadectwie. A historię i polski rozszerzone uznaję za tegoroczne punkty honoru.
Wakacje wykształciły we mnie bowiem nie tylko bezsenność i zapał do kognitywistyki, ale także zalążek nastawienia zwanego „mamichwdupizmem”. Proszę nie mylić z pokrewną chorobą o podobnej nazwie, ale bardziej szczeniackich podstawach.
Do następnego. Może w przyszłym tygodniu napiszę coś mądrzejszego.