tag:blogger.com,1999:blog-39931268268223878412024-02-19T07:18:37.301+01:00Butelka RudegoSignhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.comBlogger54125tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-69915683248512076052017-07-22T16:10:00.000+02:002017-07-22T16:10:53.547+02:00"Król Lata" - część jedenasta<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; page-break-before: always; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;">Część jedenasta<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Gwar, zapachy, atmosfera, nawet
muzyka – wszystko było tak podobne do tego, co Gabriela zapamiętała z przyjęcia
urodzinowego Artura dziesięć lat wcześniej, że aż zahaczało o <i>déjà vu</i>.
Różnice były dwie. Po pierwsze, Gab obserwowała wszystko z perspektywy
umieszczonej o kilkadziesiąt centymetrów wyżej. Po drugie – nie było Artura.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Benedykt i Gabriela wypatrzyli się
dopiero po półgodzinie bezcelowego snucia się pomiędzy gośćmi. Spotkali się na
neutralnym gruncie: na tarasie, gdzie stał stół z przekąskami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Nigdy nie zrozumiem, jak można nie
lubić oliwek – powiedział Benek, wykałaczką usiłując wyłowić największą sztukę
z miseczki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – To twój sposób na zainicjowanie <i>small
talk</i>? – zdziwiła się Gab. – Jedzenie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Oliwki – doprecyzował. – Hej, nie
chciałem zabrzmieć jak imprezowy nudziarz, który szuka partnera do kurtuazyjnej
trzydziestosekundowej pogawędki. Zmieniamy temat na pogodę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Nie, nie trzeba. Wiesz, że wczoraj
wieczorem ktoś do mnie wydzwaniał?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Benek zawahał się z nadzianą na
wykałaczkę oliwką w połowie drogi do ust.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Wydzwaniał? Kto?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Nie mam pojęcia. Numer był
prywatny. Kilka głuchych połączeń, jedno po drugim.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Och. – Zastanowił się chwilę. Choć
wyraźnie starał się to ukryć, na twarzy miał wymalowaną niechęć do tematów,
które mogą skrywać drugie, trzecie, dziesiąte dno. – Rozumiem, że nie mówiłabyś
mi o nich, gdybyś uważała je za pomyłkę albo czyiś głupi żart.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Dobrze rozumiesz. Wspominałeś
komuś o naszej rozmowie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Gab, to zabrzmiało trochę dziwnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Wspominałeś? – nie ustępowała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Nie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Gab nie spodziewała się innej
odpowiedzi, ale i tak poczuła nagłą potrzebę uściśnięcia przyjaciela i przeproszenia
go za ostry ton. Poczekała moment, aż kręcąca się wokół łódeczek z sera
sąsiadka zmieni zdanie i podryfuje w kierunku grilla.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Wiem, że w twoich uszach
zabrzmiało to paranoidalnie – powiedziała, w ramach solidarności również
rozpoczynając polowanie na oliwki – ale musiałam zapytać. Trochę to wszystko
zbyt dopasowane do siebie w tej całej dziwności, nie sądzisz? Zaginięcie,
podejrzana firma, jakieś przekręty w interesach, nikt nie chce rozmawiać, teraz
jeszcze te głuche telefony...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Rozumiem, co masz na myśli –
zgodził się niechętnie Benedykt. Wydawał się zmęczony samą perspektywą
wchodzenia w tę dyskusję coraz głębiej i głębiej. – Przegapiasz tylko jeden
istotny fakt.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Jakiż to niby?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Rany, Gab, nie jeż się tak. Fakt
jest taki, że nie żyjemy na kartach jakiejś pokręconej powieści kryminalnej,
tylko w spokojnej, bezpiecznej, i, wybacz dosadność, kryminalnie nudnej gminie
Brwinów. Tutaj rzeczy, o których opowiadasz, po prostu się nie dzieją.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> No nie, on znowu zaczyna, pomyślała
Gabriela z niedowierzaniem. Co jest z tymi ludźmi? A jednak wiedziała bardzo
dobrze, w czym rzecz: w potrzebie utrzymania świadomości istnienia tej
spokojnej i bezpiecznej rzeczywistości. Co innego mógł zrobić zwykły
mieszkaniec okolicy, jeśli nie uparcie powtarzać, że sąsiedztwo jest piękne,
zielone i absolutnie, niepodważalnie, niezmiennie pozbawione niebezpieczeństw?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Nie dzieją się, a jednak o nich
rozmawialiśmy – zauważyła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Nieprawda – zaprzeczył Benedykt. –
Rozmawialiśmy o hipotezach i niepewnych informacjach, które nie muszą nawet być
powiązane. To zupełnie co innego. Twoje wczorajsze głuche telefony nie mogą
mieć nic wspólnego ze zniknięciem Artura Korzewskiego dziesięć lat temu.
Pamiętaj o tym, Gab. To było dziesięć lat temu!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Nie muszą mieć. Nie: „nie mogą”.
To zupełnie co innego – dodała z przekąsem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Niech ci będzie. – Benek machnął
wykałaczką tym samym gestem, jakim równie dobrze mógłby zamachać białą
chorągiewką na znak, że niniejszym zabrakło mu chęci i energii na dalszą walkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Gabriela rozumiała go bardzo dobrze,
choć jednocześnie sama miała jeszcze w sobie mnóstwo energii i determinacji.
Postanowiła zatem odciążyć przyjaciela, który jak dotąd okazał się jej
najlepszym – i praktycznie jedynym – źródłem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – A gdzie nasz ulubiony barman? –
zapytała łagodnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Krzysiek? – Benedykt zamrugał,
jakby nie był pewny, o kim Gab mówi. – Nie wiem, miał tu w ogóle być?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Dlaczego nie? Sama go zaprosiłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Osobiście?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Telefonicznie. Właściwie:
esemesem. Nie odebrał, pewnie był zajęty w barze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Benek popukał się wykałaczką w
brodę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Pewnie tak.</span><o:p></o:p></div>
Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-54380948579122692632017-06-30T13:53:00.000+02:002017-06-30T13:54:08.397+02:00"Król Lata" - część dziesiąta<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; page-break-before: always; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;">Część
dziesiąta<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Poruszanie się na
rodzinno-sąsiedzkich przyjęciach to sztuka, którą nie każdy jest w stanie
opanować. Nie wystarczy znaleźć sobie przytulne miejsce do siedzenia niedaleko
stołu z przekąskami i czekać, aż w pobliżu mignie znajoma twarz. O nie,
przeciwnie: trzeba samemu ruszyć do tańca. Jedną z taktyk jest krążenie między
sformowanymi drogą przypadku grupami dyskusyjnymi, umiejętne wślizgiwanie się
do rozmów i wyślizgiwanie się z nich w odmierzonych społecznym taktem
interwałach. Inną – orbitowanie wokół miejsc, które stanowią naturalne centra
komunikacyjne, czyli kuchni, korytarza przy toalecie oraz barku. Jeszcze inną,
nie mniej skuteczną, choć wymagającą pewnej subtelności – zrobienie
zamieszania. Tę właśnie strategię zupełnie niechcący wybrali Artur, Einstein,
Benek i Gabriela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> To wcale nie tak, że zaczęli się
nudzić. Artur, nie niepokojony dalszymi pytaniami ze strony przyjaciół, szybko
wrócił do swojego typowego flegmatycznego nastawienia. Dla niego fakt, że ma
tego dnia urodziny i całe przyjęcie zostało urządzone specjalnie dla niego, nie
miał wielkiego znaczenia. Pomógł w tym z pewnością fakt, że podryfowali w
kierunku środka ogrodu, gdzie rozstawiono sporych rozmiarów gumowy basen i
wszyscy goście pod krawatami, a więc i znajomi pana Korzewskiego, trzymali
dystans z obawy przed ochlapaniem. W wodzie pluskał się młodszy brat Artura z
kilkoma kolegami i nawet Einstein zawahał się, widząc, że zbliżając się
ryzykuje podtopienie. Szybko jednak odzyskał rezon i odwrócił się do reszty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Popływamy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Wiem, co chcesz zrobić – odezwał
się Benedykt, uchwyciwszy spojrzenie kolegi. – Nawet się nie waż.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Och, daj spokój. – Einstein
próbował uśmiechnąć się niewinnie, ale efekt był raczej drapieżny. – Jest
gorąco, na pewno chcesz popływać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Ale nie... Nie, zostaw!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Chłopcy zupełnie niespodziewanie
zwarli się w komicznym uścisku zapaśników, którzy nie znają zasad sportowej
rywalizacji: Krzysiek szarpał Benka za ubranie, stopniowo przeciągając go
bliżej i bliżej basenu, Benek usiłował ścisnąć mniejszego kolegę ramionami i
utrzymać pozycję dzięki swojej masie. Wydawali przy tym tak głośne, nieskładne
i dzikie krzyki, że szybko zgromadzili wokół niemałą widownię. Nikt z dorosłych
nie przewidział, co może nastąpić już za kilka chwil, nikt też – i słusznie –
nie brał sceny za bójkę. Z tego powodu, gdy prawa fizyki oszukały obu chłopców,
ucierpiała na tym połowa gości przyjęcia, zgromadzona ciasnymi kręgiem wokół
basenu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Gabriela nie potrafiła ocenić, czy
to Benek nadepnął Einsteinowi na stopę, czy może Einstein sam potknął się
własne pląsające w nieładzie nogi. W pewnym momencie chłopcy wykręcili koślawy
piruet, zaplątali się nawzajem w swoje ręce, usiłując złapać równowagę, i
runęli do basenu. Woda bryznęła na wszystkie strony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Nawet się tego spodziewałem –
powiedział Artur, potrząsnąwszy mokrą głową. Rozejrzał się i roześmiał się na
całe gardło. Tego właśnie trzeba było przemoczonym ludziom wokół: ogród
wybuchnął burzą śmiechu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Pół godziny później stali we czwórkę
w pokoju Gabrieli, poszturchując się wzajemnie w oczekiwaniu na panią Szyller,
która krążyła po domu w poszukiwaniu ręczników. W końcu pojawiła się w drzwiach
z miną świadczącą o tym, że jest zła jak osa, ale nucąc coś pod nosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Za karę macie wzór w misie –
powiedziała do Benedykta i Einsteina, rzucając im ręcznik. – Tylko się o niego
nie pobijcie. – Dodała, drugi podając Gabrieli i Arturowi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Dziękuję pani, ale ja pójdę się
szybko przebrać do łazienki, jeśli to nie problem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Oczywiście, kochany! Czuj się jak
u siebie w domu. – Pani Szyller zmierzwiła Arturowi włosy, nie zważając na
fakt, że nadal kapie z nich woda.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Artur odpowiedział swoim firmowym
Anielskim Uśmiechem Numer 5 i wymknął się na korytarz. Wrócił po kilkunastu
minutach, blady jak ściana i z zaciśniętymi ustami.<o:p></o:p></span></div>
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"><span style="font-size: xx-small;"> Tym razem nie udało się wydobyć z
niego powodu zmiany humoru; na wszystkie pytania odpowiadał machnięciem ręki i
półsłówkami, nawet nie aspirującymi do tytułu wymówek. Gabrieli dotarła do
prawdziwej przyczyny dopiero dziesięć lat później, podczas swojego własnego
przyjęcia.</span><span style="font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-36110735772118932772017-03-12T16:30:00.000+01:002017-03-12T16:30:17.367+01:00"Król Lata" - część dziewiąta<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; page-break-before: always; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;">Część dziewiąta<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;">Cały
dom zdawał się wibrować muzyką, rozmowami i śmiechem. Przez otwarte na oścież
drzwi tarasowe do środka wpływały zapachy grillowanej karkówki, szaszłyków
drobiowych i kiełbasek z ogniska; w odwrotnym kierunku, z zatłoczonej kuchni,
dobywały się aromaty najwymyślniejszych mieszanek ziół do sałatek. W obie
strony przesuwały się grupki ludzi, przystając to tu, to tam na krótszą lub
dłuższą pogawędkę z członkami rodziny, przyjaciółmi, sąsiadami czy zupełnie
nieznanymi ludźmi. Na tym polegały przyjęcia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;">Mała
Gabriela Szyller zatrzymała się w przejściu między pokojem dziennym a kuchnią.
Nad jej głową kołysał się na sznurku ułożony z kolorowych tekturek napis
„Jedenaste urodziny Arturka!”. Poszczególne litery powiewały jak chorągiewki za
każdym razem, gdy ktoś pod nimi przechodził.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;">–
Ja bym nie chciała takiego przyjęcia – oznajmiła Gabriela stojącemu za nią
Einsteinowi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;">–
A ja bym chciał – odparł chłopiec. Całą twarz i czubki palców miał umazane bitą
śmietaną. – Ten tort jest przegenialny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;">–
Ile kawałków zjadłeś? Trzy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;">–
Pięć. – Krzysiek uśmiechnął się bez cienia skruchy, pokazując kawałki czekolady
na mlecznobiałych zębach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;">–
Jesteś nienormalny. Mnie przesłodziło po jednym. Gdzie Artur?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;">Einstein
machnął ręką w kierunku wyjścia do ogrodu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;">–
Pewnie złapały go ciotki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;"> Odszukali Benedykta przy potężnych
rozmiarów regale na książki i we trójkę ruszyli na ratunek solenizantowi. O
tym, że przyjęcie urodzinowe Artura Korzewskiego odbywało się w domu państwa
Szyllerów, zadecydował przypadek: pół tygodnia wcześniej Korzewscy przeżyli
hydrauliczną apokalipsę i dotąd jeszcze nie uporali się z przywróceniem
podtopionej łazienki do stanu pełnej używalności. Sam Artur nie wydawał się
szczególnie zainteresowany czy podekscytowany perspektywą spędzenia swoich
jedenastych urodzin w tłumie nie do końca znanych ludzi – ostatecznie wyszło na
to, że zarówno jego rodzice, jak i Gabrieli postanowili wykorzystać tę okazję,
by zaprosić dawno nie widzianych znajomych ze swoich szkolnych czasów. W
rezultacie Artur, jego młodszy brat, Einstein, Benedykt, Gab i parę innych
dzieciaków musiało lawirować pomiędzy obcymi dorosłymi. Większości z nich
specjalnie to nie przeszkadzało: sam fakt bycia na przyjęciu dostarczał
rozrywki, a zadbano oczywiście o to, by nie zabrakło ciastek i chipsów w
ilościach uzasadnionych jedynie przez „ten jeden dzień w roku”, jak powiedziała
Agnieszka Szyller, zapełniwszy wszystkie miski w domu słodkościami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;"> Benek przepychał się między ludźmi z
siłą przebicia lodołamacza. Zignorował kompletnie stojące mu na drodze trzy
nieznane panie, zapewne sąsiadki, i jedna z nich, potrącona w chwili, gdy
unosiła do ust widelec, upuściła papierową tackę z sałatką warzywną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;"> – Tam jest! – zawołał chłopiec,
nawet się nie obejrzawszy na okrzyk oburzenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;"> Trójka przyjaciół, kierowana silną
potrzebą wsparcia kolegi w ciężkim momencie urodzinowego starcia z oddziałem
stęsknionych cioteczek, zatrzymała się jak wryta. Artura wcale nie osaczały
starsze panie. Jubilat stał z zagubioną miną otoczony przez poważnie
wyglądających mężczyzn w koszulach i krawatach. Jego ojciec trzymał ręce na
ramionach syna, jakby chcąc powstrzymać go od ucieczki, ale jednocześnie
wydawał się zadowolony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;"> – Hej, Arturek! – zawołał Einstein
przez teatralnie złożone w trąbkę dłonie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;"> Artur poczerwieniał po czubki uszu i
zaczął wiercić się w uścisku ojca. Uniósł głowę i coś powiedział; Gab wyczytała
słowa, których nie mogli dosłyszeć, z jego twarzy: „tato, mogę już iść?”,
wymamrotane skrępowanym, niemal błagalnym tonem. Rzadko widywała u przyjaciela
jakiekolwiek oznaki słabości, ale będąc w pobliżu swojego taty Artur zawsze
wydawał się jakby mniejszy. Tym razem mu się udało: ojciec poklepał go po
plecach i odprawił gestem, niemal natychmiast skupiając całą swoją uwagę na
pozostałych członkach klubu koszulowo-krawatowego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;"> – Co zrobiłeś, że zasłużyłeś na
kazanie na własnej imprezie urodzinowej? – zapytał bez ogródek Einstein, gdy
tylko Artur oddalił się od swojego taty na bezpieczną odległość.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;"> – Nic nie zrobiłem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;"> – To o co chodziło?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;"> – Tata chciał mnie przedstawić paru
swoim znajomym – wyjaśnił Artur niechętnie. Pocierał policzki dłońmi, jakby
chcąc zetrzeć z nich czerwone plamy zdenerwowania, mimo że te już zupełnie
zniknęły. – Widzicie tego grubego faceta z marynarką na ramieniu? – Pokazał
palcem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;"> – Wygląda jak gangster – uznał
Benedykt, przekrzywiwszy głowę z zaintrygowaną miną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;"> – Nazywa się Warzyński, Jerzy albo
Jan, nawet nie pamiętam. Ma jakieś magazyny czy składy budowlane w okolicy. Przez
cały czas starał się namówić mojego ojca do tego, by zapoznał mnie z jego
córką.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;"> – O – wyrwało się Gabrieli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;"> – Nawet nie powiedział, jak ona ma
na imię. Powtarzał tylko: „koniecznie muszą się zaprzyjaźnić”. Głupie, nie?
Chyba nawet tata tak pomyślał, bo kompletnie gościa olał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;"> Einstein ułożył wargi w dzióbek i
cmoknął głośno.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif; line-height: 150%;"> – Arturkowi znaleźli narzeczoną!<span style="font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-56285994626386166342017-02-05T18:14:00.001+01:002017-02-05T18:15:45.724+01:00"Król Lata" - część ósma<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; page-break-before: always; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;">Część ósma<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Wróciłam! – krzyknęła Gabriela na
progu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Odpowiedziała jej cisza pogrążonego
w półmroku domu. Wzruszyła ramionami i ściągnęła buty bez rozwiązywania
sznurówek. Cały dzień chodzenia, wypytywania, drążenia i skakania po
wspomnieniach zmęczył ją tak bardzo, że marzyła już jedynie o zawinięciu do
bezpiecznej, cichej przystani w swoim dawnym pokoju, by spędzić w nim resztę
wieczoru nad zapełnionym drobnymi zapiskami notesem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Odrobinę zawiodła się na własnej
psychice, gdy tuż po przyjeździe do rodzinnego domu weszła pomiędzy tak dobrze
jej znane cztery ściany i nie poczuła nostalgicznego ucisku w żołądku.
Przeciągnęła walizkę do pokoju, omiotła pomieszczenie wzrokiem. Rodzice
zostawili wszystkie rzeczy, których Gab nie wzięła ze sobą podczas pośpiesznej
wyprowadzki, więc z półek straszyły pluszowe zabawki, książki z kolorowymi
grzbietami, przybory do rysowania i wszelkie inne szpargały, których można by
oczekiwać po królestwie dwunastolatki. Ze ścian w kolorze limonki zniknęły
plakaty zespołów popowych, które pewnie już nawet nie istniały, a na ich
miejscu pozostały jedynie białe ślady po taśmie klejącej, ale poza tym
właściwie nic się nie zmieniło. Patrząc na ten pokój, Gabriela nie czuła
zażenowania, ale nie mogła się też w sobie doszukać rozrzewnienia. Jej umysł
był gdzie indziej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Teraz, wieczorem, stanęła w ciemnym
korytarzu przed drzwiami, zastanawiając się, na ile wspomnienia mogą ją
rozpraszać, a na ile motywować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Agnieszka Szyller wychyliła się z
łazienki, cała przyozdobiona żółtymi wałkami do włosów. Zobaczyła Gab i
uśmiechnęła się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Cześć, córuś. – Przesłała jej
niewidzialnego całusa; żaden dystans ani czas nie był w stanie sprawić, by ten
jej nawyk wyblakł. – Jak ci minął dzień? Spotkałaś wielu starych znajomych?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Kilku – opowiedziała Gabriela.
Chciała żartobliwie użyć buntowniczo-wyzywającego tonu wymówki dziecka względem
rodzica, ale rezultat w jej opinii zabrzmiał po prostu chłodno. Odchrząknęła,
nagle dziwnie skrępowana, zaraz jednak spróbowała wybrnąć w dyplomatyczny
sposób, czyli zmieniając temat: – Przepraszam, że tak wyskoczyłam zaraz po
przyjeździe, ale wiesz, jaka jestem. Zżerała mnie ciekawość.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Oj wiem, wiem – machnęła ręką
mama. Światło sączące się zza jej pleców tworzyło nad jej głową aureolę. – Nic
się nie stało. Mam tylko taką małą prośbę ode mnie i od twojego ojca…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Tak?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Zarezerwuj sobie jutrzejsze
popołudnie dla nas, dobrze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Gabriela zamrugała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Macie jakieś specjalne plany?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Właściwie to tak. – Pani Szyler
dotknęła dłonią włosów, jakby chcąc się upewnić, że dalej tam są, ciasno
nawinięte na wałki. – Robimy wieczorem takie małe… przyjęcie… powitalne. –
Wydawało się, że wypowiedziała to wszystko na bezdechu, byle szybciej mieć to
za sobą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Przyjęcie? Dla kogo? – zdziwiła
się Gab.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Oczywiście, że dla ciebie!
Skromny, kameralny grill dla paru znajomych i sąsiadów. Wszyscy chcą się z tobą
zobaczyć. Ojciec już czaruje z karkówką, a ja zrobię twoją ulubioną sałatkę z
kurczakiem!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Mamo… – Gabriela w ostatniej
chwili ugryzła się w język. Była wegetarianką od paru lat, ale przecież nie
musiała o tym mówić teraz. Zdobyła się na uśmiech. – Dziękuję. Nie trzeba było.
Na pewno będzie miło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Pani Szyller ponownie cmoknęła
powietrze i dmuchnęła w wyimaginowany pocałunek, by podryfował ku jej jedynemu
dziecku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Moja skromna córeczka! A teraz daj
starej kobiecie zrobić się na bóstwo. Dobrej nocy, Gabrysiu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Dobranoc, mamo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Gab zamknęła za sobą drzwi pokoju z
wrażeniem, jakby właśnie odegrała – niezbyt dobrze – scenkę rodzajową w
szkolnym teatrzyku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Następne pół godziny spędziła kręcąc
się od jednej półki do drugiej i porządkując myśli. Brała do ręki przedmioty
pokryte jedynie cieniutką, prawie niezauważalną warstewką kurzu i zastanawiała
się, dlaczego rodzice poświęcali czas na utrzymanie jej starego pokoju w
porządku, dlaczego nie przerobili go na gabinet czy biblioteczkę. Gdy w końcu
usiadła przy biurku, niemal nie zauważając, że krzesło na kółkach jest dla niej
stanowczo za niskie, znów czuła się spokojna i przygotowana. Zawsze przed
rozpoczęciem pracy nad zebranym materiałem musiała poświęcić trochę czasu na
uspokojenie mózgu, zazwyczaj zdyscyplinowanego, ale też trochę zahukanego po
pierwszych rozmowach, które przeprowadzała w ramach przygotowania bazy pod
artykuł. Teraz było nie inaczej; fakt, że sprawa, nad którą zamierzała się
pochylić, dotyczyła też jej samej, wcale nie ułatwiał sprawy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Położyła notes na blacie z podkładką
w uśmiechnięte żółwie, odetchnęła i w tym samym momencie komórka w jej kieszeni
wściekle zawibrowała. Gab odebrała niemal automatycznie, nawet nie spojrzawszy
na wyświetlany na ekranie numer.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Halo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Nikt nie odpowiedział.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Gabriela odjęła telefon od ucha.
Numer prywatny, informował napis.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Halo? – spróbowała jeszcze raz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Cisza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Gab wzruszyła ramionami i rozłączyła
się. Nie zdążyła nawet odłożyć komórki na biurko – rozdzwoniła się ponownie:
numer prywatny. Gabriela odebrała ze zmarszczonymi brwiami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Halo!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Nic.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Jeśli to jest jakiś głupi żart… –
Gabriela zawiesiła głos i, nie doczekawszy się odpowiedzi, ponownie wcisnęła
przycisk zerwania połączenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Trzy sekundy później telefon znów
wibrował. Tym razem przez chwilę trzymała aparat w dłoni, wpatrując się w ekran
bez ruchu. Potem wyłączyła urządzenie.<o:p></o:p></span></div>
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"><span style="font-size: xx-small;"> Przypadki się zdarzają, pomyślała.
Ale nie dziennikarzom śledczym, byłym czy nie, którzy zaczynają węszyć.</span><span style="font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-10722177028268503302016-12-04T00:27:00.001+01:002016-12-04T00:27:53.589+01:00"Król Lata" - część siódma<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; page-break-before: always; text-indent: 1.25cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">Część siódma</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"> Krzysiek
Trzmiel oczywiście się zmienił – i miał spojrzenie człowieka
przeżutego i wyplutego przez los – ale dało się w nim rozpoznać
dwunastoletniego Einsteina. Benedykt natomiast stał się innym
człowiekiem. Zniknął pucołowaty chłopiec, policzki straciły
różowawy odcień, kiedyś smętnie zwieszone, jakby za długie ręce
teraz krzyżowały się na piersi, tworząc z pewnym siebie uśmiechem
obraz, który od razu zbił Gabrielę z topu. Benek? Pewny siebie?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Miało
to jednak sens, bo za plecami Benedykta wznosiła się bryła
największego domu w okolicy. Gab z pewnością nie użyłaby do jego
opisu słowa „willa” – zbyt dużo czasu spędziła, kręcąc
się po Konstancinie podczas opracowywania jednego z reportaży –
ale budynek bez wątpienia musiał dodawać jego właścicielowi
jakiegoś rodzaju pewności.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Imponujące – powiedziała po prostu, gdy wstępne uprzejmości,
zdecydowanie swobodniejsze niż w barze „Na Skraju Ogrodu”, mieli
już za sobą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Benek
skinął głową z uśmiechem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Nie jest idealnie, szczególnie w ogrodzie przydałoby się jeszcze
sporo pracy – odrzekł, choć w jego oczach zabłyszczała duma.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Jeśli
ma na myśli dosadzenie roślin, to lada moment w tej dżungli będzie
się można zgubić, pomyślała Gab, patrząc ponad ramieniem
Benedykta na morze zieleni. Skojarzenie przyszło od razu, tak
szybko, jakby wiązało się ze wspomnieniem z wczoraj, a nie sprzed
10 lat: obdrapany, opuszczony dom Ślepego, wciśnięty między
mokradła i duszny, ciemny las. Jeszcze do niedawna prawie o tym
wszystkim nie myślała; teraz własna pamięć wręcz ją dręczyła.
Zamiast obrazów z całkiem przecież szczęśliwego dzieciństwa,
parunastu lat spędzonych w Otrębusach, Brwinowie, Kaniach,
Podkowie, nagle zaczął ją prześladować obraz tego jednego,
jedynego dnia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Benedykt
musiał zobaczyć, że twarz Gab nieznacznie pociemniała, bo położył
jej rękę na ramieniu i skierował wąskim chodnikiem pośród
krzewów ku wejściu do domu. Jako chłopiec w życiu nie wykonałby
takiego gestu; z pewnością nie wiedział, jaka myśl sprawiła, że
koleżanka z dzieciństwa nagle spochmurniała, ale bezbłędnie
wyczuł, co powinien zrobić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Usiądziemy w środku, pod klimatyzacją, w tym upale trudno
wytrzymać – powiedział, jednocześnie wykonując dłonią gest,
który Gabrieli wydał się ukradkowym zapewnieniem, że cokolwiek ją
zasmuciło, teraz należy udać, że wcale tego nie było.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Czy
właśnie dzięki temu z pucołowatego niezdary stał się
człowiekiem, do którego najwyraźniej aż samo przykleja się słowo
„sukces”? Bo nauczył się udawać, że czegoś nie zauważa, że
coś się nie zdarzyło?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Wnętrze
domu Benedykta było nieco mniej imponujące, wiązało się to
jednak z tym, że właściciel wyraźnie uparł się, by przestronne,
nieco ciemne wnętrze urządzić zgodnie z aktualną modą na kanty,
biel, minimalizm i tworzywo sztuczne. Nie współgrało to za dobrze
z otwartą przestrzenią, która zapełniała niemal cały parter.
Gabriela starała się nie sprawiać wrażenia, jakby rozglądając
się oceniała dom przyjaciela, jednak na widok sztucznych owoców w
koszu z syntetycznej czarnej wikliny i ogrodowych fotelów z tego
samego materiału na środku pokoju dziennego mimowolnie uniosła
brwi. Może i Benedykt postawił sobie wspaniały dom, ale urządził
go fatalnie, gorzej nawet od ogrodu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Usiedli
przy stoliku kawowym koło przeszklonego wyjścia na taras. Gab
musiała przesunąć się na sam skraj ascetycznie twardej kanapy, by
klimatyzacja nie dmuchała jej lodowatym powietrzem prosto w twarz.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Krzysiek ostrzegł mnie, że jeśli ty nie będziesz chciał ze mną
rozmawiać o Arturze, to nikt nie zechce – powiedziała bez
ogródek.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Benedykt
zrobił zdziwioną minę. Gabriela widywała lepsze popisy aktorskie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Dlaczego miałbym nie chcieć z tobą rozmawiać? – Sięgnął na
dolną półkę pod blatem z ciemnego szkła i wyciągnął
pojemniczek z bakaliami. Gab miała ochotę zapytać, czy zawsze je
trzyma w tym kąciku dla gości, czy przesypał je z foliowego
opakowania do plastikowego pudełeczka specjalnie dla niej. – Nigdy
nie zrozumiem tej Krzyśkowej niechęci do tego, co działo się
kiedyś. Zupełnie jakby została mu jakaś trauma.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Może została.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Wzruszył
ramionami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Tak czy inaczej, jest jedna ważna rzecz, o której musisz wiedzieć,
zanim w ogóle zaczniesz rozpytywać w okolicy o Artura Korzewskiego.
Nie rób takiej miny, widzę, że właśnie to chcesz robić, wiem
przecież, jaki jest twój zawód.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Dlaczego mam wrażenie, że wszyscy dużo tu o mnie wiedzą, chociaż
byłam na drugim krańcu Polski? – westchnęła Gab, wyłuskując
suszoną żurawinę spod warstwy rodzynek.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Bo tak właśnie jest. Nic na to nie poradzisz.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Teraz już nie – przyznała. – Co to za ważna rzecz?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Pamiętasz, gdzie stał dom Ślepego?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Oczywiście. – Wątpiła, by po tylu latach zdołała tam dotrzeć
przez las, ale istniała przecież jeszcze bardziej cywilizowana
droga szutrowa, kończąca się tuż przy zarośniętym jeziorku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
No to teraz już nie stoi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Gabriela
zamrugała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Co przez to rozumiesz?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Już wtedy stał na prywatnym terenie. Właściciel rozebrał budynek
do fundamentów. Właściwie to zrównał go z ziemią. Zasypał
nawet staw. Teraz w tamtym miejscu jest jakiś magazyn czy coś
takiego, cały teren jest ogrodzony, wliczając w to niemały kawałek
lasu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Dlaczego to takie ważne? – Gab wiedziała dlaczego, pytanie
jednak, czy Benedykt również był tego świadomy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Kolejny
teatralny uśmiech zdziwienia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Myślałem, że to cię zainteresuje. Jesteś dziennikarką śledczą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Wykręca
się, pomyślała. W takim razie jeśli on nie czuje potrzeby być z
nią szczerym, ona może bez wyrzutów sumienia odpowiedzieć tym
samym.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Byłam – poprawiła. – Czyli nie ma sensu, żebym tam szła?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Najmniejszego. Nawet cię nie wpuszczą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Kto jest właścicielem tego terenu?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Jakaś lokalna firma, coś związanego z metalurgią. O ile dobrze mi
wiadomo, jej prezes nawet nie jest stąd.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Pokiwała
głową. Nic, co mogłoby ją specjalnie zaskoczyć, a jednocześnie
zupełnie nowa informacja. Gdy znika dziecko, sprawa jest przykra.
Gdy znika dziecko, a niedługo potem miejsce zniknięcia jakaś firma
odgradza płotem, sprawa jest podejrzana.</span></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"> </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">–
Opowiedz mi coś więcej o tym, co się tu ostatnio działo –
poprosiła, rozsiadłszy się wygodniej na niewygodnej kanapie
Benedykta.</span></div>
Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-5555015762909746062016-07-30T21:41:00.000+02:002016-07-30T21:46:16.507+02:00"Król lata" - część szósta<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"><b>Część
szósta</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Gabrieli Szyller łatwiej od tej
pogawędki przy piwie prowadziło się konferencje dla zagranicznych gości,
naszpikowane korpomową i okrągłymi, niewiele znaczącymi frazami żywcem wyjętymi
z wodolejstwa coachów na szkolenia. Zaczynała się zastanawiać, czy świadczy to
o jej rodzinnych stronach, czy może raczej o niej samej, odzwyczajonej od tak
prozaicznych czynności jak niezobowiązująca rozmowa w barze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Odpowiedź, która przyszła jej do
głowy, gdy oglądała swoje odbicie w zakrzywionej ściance szklanki, nie napawała
optymizmem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Czyli dowiedziałaś się dopiero
teraz – rzekł Einstein, z namysłem kreśląc na stoliku kółka. Wodził za swoim
palcem wskazującym wzrokiem, jakby obserwował zawodnika na torze żużlowym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Rozmawiałam z rodzicami, ale oni i
tak nie chcieli mi nic powiedzieć – odparła. – Gdyby nie to, że Paluch się
wygadał, w ogóle nie miałabym o niczym pojęcia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Może to i lepiej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Gab posłała Krzyśkowi wymowne
spojrzenie i ponad jego ramieniem zobaczyła, że jeden z klientów baru mruga do
niej, a siedzący obok brodacz szturcha kolegę w bok i coś mówi, teatralnie
zasłaniając usta dłonią. Potem obaj wybuchnęli śmiechem, który na moment
zagłuszył muzykę. Gabriela wróciła do kontemplacji szklanki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Nie zwracaj na nich uwagi –
poradził Krzysiek – bo się nie odczepią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Nie przeszkadza im, że tak sobie
tu siedzisz i pijesz piwo, zamiast stać za barem?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Przeciwnie. Dla stałych klientów,
a w zasadzie tylko takich tu mam, zgrywam równego gościa. Jak ktoś będzie
chciał coś zamówić, to po prostu podejdzie do lady i machnie na mnie ręką.
Jestem barmanem, nie wartownikiem na służbie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – I właścicielem. Nigdy bym nie
pomyślała, że na starość zajmiesz się prowadzeniem baru – zaśmiała się z lekką
krępacją. – To jakiś rodzinny interes?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Einstein rozłożył ręce na boki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Ani trochę. Sam nie do końca wiem,
jak to się stało, że ta buda jest moją własnością. Tyle dobrego, że nie
dostałem w pakiecie żadnego kredytu. Nie jest to może żyła złota, ale się nie
nudzę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – I pewnie poznajesz masą ciekawych
ludzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Można tak powiedzieć. –
Spochmurniał. Wyraźnie chciał czymś zająć ręce, wydłubał wykałaczkę z pojemnika
na rogu stolika i zaczął ją obracać w palcach. – Słuchaj, Gab, wiem, że cię to
nurtuje i widzę, jak krążysz wokół tematu, ale sprawa ze zniknięciem Artura Korzewskiego
to dawne dzieje. Słyszałem, że przez jakiś czas byłaś dziennikarzem śledczym.
Tu to nie przejdzie. Nikt już nawet nie pamięta, że cokolwiek się stało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Paluch pamięta, jego rodzice na
pewno też – zauważyła z przekąsem. – I ty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Pamiętać i rozpamiętywać to nie to
samo – żachnął się nagle. – Rozumiem, że możesz mieć wrażenie, że przez twój
wyjazd ominęło cię wyjaśnienie całej sprawy. Otóż nie, nic nie zostało
wyjaśnione. I nie zostanie, nigdy. Nie ma sensu w tym grzebać. Zresztą nie po
to przecież przyjechałaś, prawda? Zjedz z rodzicami obiad, zrób grilla,
poodwiedzaj starych znajomych...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Jednego z nich nie odwiedzę. –
Nawet ją samą zdziwiła gorycz, która wkradła jej się do głosu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> – Rany boskie, Gab! I co z tego? To
było dziesięć lat temu! – Einstein rąbnął dłonią w stół, ale natychmiast się
opamiętał. Niemal delikatnie odłożył wykałaczkę i sięgnął do kieszeni na piersi
po długopis. – Zapiszę ci adres Benedykta. Nadal tu mieszka, ale przeprowadził
się do nowego domu. Sam postawił. Jak zobaczysz tę jego willę, to moja knajpa
wyda ci się niczym. – Uniósł na nią wzrok znad pomazanej krzywym pismem
serwetki. Sprawiał wrażenie zmęczonego i zniechęconego, chociaż starał się
przywołać uśmiech, który niegdyś prawie
nie schodził z jego twarzy. – Ale jeśli on nie będzie chciał z tobą rozmawiać o
Arturze, to już nikogo o to nie męcz, dobrze? Nie warto.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Gabriela ugryzła się w język, zanim
przyszła jej do głowy nie do końca uprzejma odpowiedź. Odebrała podaną
serwetkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"> Gdyby ktoś jej kiedyś powiedział, że
w jej rodzinnych okolicach, niedaleko Warszawy, ale jednak na uboczu, spotka
się z małomiasteczkową ścianą milczenia i odskakiwaniem od przykrych tematów,
jakby parzyły, to tylko wzruszyłaby ramionami. To się zdarza, ale przecież nie
tutaj, prawd? Są sprawy ciężkie, objęte w jakimś stopniu społecznym tabu albo
wręcz toksyczne, których nikt nie chce poruszać i Gab doskonale to rozumiała.
Ale zaginięcie chłopca dziesięć lat wcześniej? Co w tym wymaga wykonywania
histerycznych uników? Co tak drażni, co wywołuje silne emocje, skoro, jak
powiedział Einstein, nagle blady na twarzy, „nie warto”?<o:p></o:p></span></div>
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; line-height: 150%;"><span style="font-size: xx-small;"> O nie, jest zupełnie inaczej.
Einstein, cokolwiek chciał osiągnąć, odniósł odwrotny skutek. Teraz Gabriela
wiedziała, że nie znajdzie spokoju, póki nie rozgrzebie dawnych wydarzeń, żeby
zobaczyć, co kryje się pod nimi.</span><span style="font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-45173067427163508982016-06-14T06:33:00.004+02:002016-07-30T21:40:56.944+02:00"Król lata" - część piąta<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><br /></span>
</span><br />
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: xx-small;">Piąta część noweli (umownie) w odcinkach. Tekst opublikowany również na łamach piątego numeru miesięcznika LINIA, który znajdziesz <a href="https://issuu.com/voroshmitov/docs/linia_5_druk">TUTAJ</a>.</span></i></div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><br /></span>
</span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; line-height: 150%;"> <b> Część piąta</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; line-height: 150%;"> Państwo Szyllerowie wyraźnie
cierpieli na niedobór córki. Utrzymali Gab w domu jedynie przez godzinę, ciężką
i niewygodną dla całej trójki, bo wili się jak piskorze przez cały ten czas,
nie pozwalając się rozwinąć dyskusji o zaginionych dzieciach i popsutych
dzieciństwach. Mimo to sprawiali wrażenie ożywionych i natchnionych tym
specyficznym rodzajem energii, przez długi czas uśpionym rodzicielskim zapałem,
którego Gab nawet nie próbowała zrozumieć. Zamiast tego dopiła czwartą herbatkę
z miodkiem (rzeczywiście dobrym) i, wyczekawszy na odpowiedni moment pomiędzy
matczyną opowieścią o wnukach wujka Zbigniewa a ojcowską tyradą o pracy we własnej
firmie, wymknęła się z kuchni. Rzuciła jeszcze głośne: „wrócę późno, nie
czekajcie z kolacją”, jakby znowu miała kilkanaście lat, i wyskoczyła na ulicę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; line-height: 150%;"> Dotarła na stację Podkowa Leśna
Główna niecałą godzinę później. Spacer był długi, ale niezbyt wyczerpujący.
Mogła co prawda podjechać kolejką, ale cóż to by wówczas była za zabawa?
Przebyła całą drogę energicznym krokiem kobiety biznesu, który tak bardzo nie
pasował do zasypanej igliwiem, na wpół zarośniętej ścieżki biegnącej wzdłuż
torów. Podobnie jak w jej rodzinnych Otrębusach, także tutaj ze wszystkich
stron wyobraźnię atakowały obrazy sprzed wielu lat. Wspomnienia nakładały się
na rzeczywistość i sprawiły, że gdy Gabriela wchodziła do baru „Na Skraju
Ogrodu”, czuła się bardzo, bardzo zmęczona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; line-height: 150%;"> Mimo że było słoneczne popołudnie,
wewnątrz panował półmrok. Imitujące kandelabry lampy dawały zbyt przytłumione
światło, padające na ciemne drewno zbyt wielu stolików oraz zbyt dużej lady
barowej. Na ścianach z jednej strony lokalu powieszono pstrokate plakaty, być
może ogłoszenia wydarzeń kulturalnych w okolicy, z drugiej – tajemnicze
drewniane konstrukcje; Gab domyślała się, że są dzieła tutejszych
artystów-być-może-amatorów. Z głośników leniwie sączył się smooth jazz,
pasujący do tego wszystkiego jak pięść do nosa. Całość wystroju automatycznie,
nie do końca świadomie Gab oceniła jako nachalny kontrast sprzecznych stylów i
intencji: trochę nowoczesności, trochę folkloru, nic tylko wcisnąć w kąt szafę
grającą, a naprzeciwko symboliczne pianinko do kotleta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; line-height: 150%;"> O rany, myślisz jak jakaś
wielkomiejska arogantka albo zadzierająca nosa przyjezdna, skarciła się w
myślach, lawirując między stolikami. Niewiele z nich było zajętych, ale
rozpostarci na krzesłach klienci w większości mierzyli ponad metr osiemdziesiąt
i wyciągali nogi w poprzek przesmyków w archipelagu mebli, Gab gotowa była dać
głowę, że celowo. Dotarła do lady z wrażeniem, jakby właśnie odbyła spływ
kajakowy Czarną Hańczą w najwęższym i najniespokojniejszym jej odcinku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; line-height: 150%;"> – Dzień dobry – powiedziała do odwróconego
plecami barmana. – Szukam Krzysztofa Trzmiela, słyszałam, że jest właścicielem?
– Na wszelki wypadek zakończyła pytającą nutą, podejrzewając, że rodzice mogli
pomylić nazwiska jej przyjaciół z dzieciństwa, a tym samym i ją wprowadzić w
błąd.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; line-height: 150%;"> – Ano jest – odparł mężczyzna
smętnym głosem konsultanta telefonicznego. – Podać coś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; line-height: 150%;"> Gab przebiegła wzrokiem po barowych
półkach. W kącie, niemal całkiem schowany za podwójnym nalewakiem z logiem
lokalnego piwa, stał ekspres do kawy. Alleluja! Właśnie tego potrzebowała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; line-height: 150%;"> – Poproszę podwójne espresso.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; line-height: 150%;"> Barman nawet na moment nie stracił
zainteresowania właśnie polerowaną szklanką. Wykonał ruch, jakby chciał zerknąć
na nią przez ramię, ale w ostatniej chwili zdecydował, że jednak nie warto i
teatralnie chuchnął na szkło. Gab wywróciła oczami, uświadomiwszy sobie, że
według niego zamawiając kawę o siedemnastej w czerwcową sobotę popełniła jakiś
rodzaj faux pas.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; line-height: 150%;"> – Małe piwo – poprawiła się i po
chwili wahania dodała z nadzieją: – z sokiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; line-height: 150%;"> Kufel – wcale nie mały, ale z
czerwoną chmurką syropu malinowego rozchodzącą się przy dnie – huknął o kontuar
po niecałych trzydziestu sekundach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; line-height: 150%;"> – Na koszt firmy. Witaj z powrotem,
Gab.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; line-height: 150%;"> Chwilę zajęło Gabrieli przyjęcie do
wiadomości tego, że stoi przed nią postarzały o dziesięć lat Einstein. Głębokie
zakola, awangardowa broda, obwiedzione cieniami chronicznego niedosypiania
oczy, mały garb na nosie, będący zapewne pamiątką po złamaniu, zaciśnięte wargi
ułożone w niemal prostą kreskę grymasu jak u sprzedawcy na zbyt długiej zmianie
za ladą. Żaden z elementów nie pasował do tego, jak zapamiętała Krzyśka
Trzmiela, ale mimo to twarz bez wątpienia była znajoma. Jednocześnie Gabrielę
uderzył jej wyraz; w komplecie z prostym, lecz szczerym „witaj z powrotem”
bardziej ucieszyłby ją równie prosty i szczery uśmiech, nie darmowe piwo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; line-height: 150%;"> Uniosła kufel w geście trochę
karykaturalnego toastu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; line-height: 150%;"> – Uściskam cię za chwilę –
powiedziała i wzięła potężny łyk.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; line-height: 150%;"> – Nie ma pośpiechu.</span></div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: xx-small;">
</span>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 35.4pt 70.8pt 106.2pt 184.5pt; text-align: justify;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: xx-small;"> </span><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: xx-small;"> </span><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: xx-small;"> Gdyby Gab porównała Palucha
Korzewskiego, który tak entuzjastycznie ją powitał, do roześmianego pluszowego
misia, Krzyśka siłą rozpędu musiałaby określić jako robota z plastiku.
Wpatrywał się w nią, zarzuciwszy sobie szmatkę do polerowania na ramię. Ręce
założył na piersi, spod mankietu koszuli na jego lewy nadgarstek wypełzał
fantazyjny tatuaż. Nie zmienił wyrazu twarzy. Zupełnie jakby wiedział, że
sentyment i sympatia nie są najważniejszym powodem, dla którego nie odłożyła
spotkania z dawnym przyjacielem na następny dzień, gdy on będzie miał wolne, a
jej nie będą przygrywały nerwy. Jakby wiedział, że tak naprawdę nie potrafiła
zaczekać ze sprawą zaginięcia Artura; dla nich wszystkich wspomnienia
wyciąganego teraz spod grubej warstwy kurzu i celowego zapomnienia, dla niej –
gwoździa wbitego nagle w sam środek serca.</span><span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-21360192611995509722016-04-25T16:41:00.001+02:002016-04-25T16:59:05.771+02:00"Król lata" - część czwarta<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Czwarta część noweli (umownie) w odcinkach. Tekst opublikowany również na łamach czwartego numeru miesięcznika LINIA, który znajdziesz <a href="https://issuu.com/voroshmitov/docs/linia_4_druk">TUTAJ</a>.</span></i></div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="text-align: center;"><b>Część czwarta</b></span></span><br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Każde z nich znało
inną wersję lokalnej opowieści, ale wszystkie były wariacją na
temat nawiedzonego domu. Arturowi i reszcie historię opowiadali
rodzice, którzy słyszeli ją od starszego rodzeństwa, którzy
słyszeli ją dziadków, którzy sami już nie pamiętali, kto im ją
opowiadał. Człowiek nazywany Ślepym jedynie dopełniał historii,
stanowiąc „prawdopodobną” kotwicę rzuconą do morza
niesamowitości. W rzeczywistości wszyscy wiedzieli, że ktoś taki
nigdy nie istniał. Stałym, magicznym punktem, który zaczarowywał
słuchaczy, był sam budynek. Opowieść wbijała się klinem w sam
środek letniego przeświadczenia, że wszystko jest możliwe,
stawała pomiędzy dziecięcą wiarą a wpojonym rozsądkiem i
krzyczała: sprawdź mnie!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Wyrosła na
niepewnym gruncie brzoza pochylała się w głębokim ukłonie ku
wodzie wciśniętego między zarośla błotnistego stawu, niższymi
gałęziami przyginając trzcinę aż do ciemnej tafli, wyższymi
tworząc liściasty baldachim. Jedynie znajomość okolicy pozwalała
stwierdzić, że po przeciwnej stronie stawu biegnie droga,
eksterytorialna piaszczysta serpentyna, której las jeszcze nie
pochłonął. Dotarcie do niej przez te wszystkie zarośla nawet z
maczetami i grupą Indian-przewodników graniczyłoby z cudem. Brudna
szara bryła budynku wyrastała niemal wprost z tego naturalnego
bałaganu. Plamy wilgoci wżarły się głęboko w przypominającą
papier-mâché elewację. Pozbawione szyb okna w większości
zachowały jedynie fragmenty ram, a dawno temu pomalowane zieloną
farbą okiennice trzymały się na pojedynczych, do cna zardzewiałych
zawiasach, jakby nie do końca wiedząc, czy to już czas, by się
urwać. Przez szeroko otwarte drzwi wejściowe z wnętrza ziało
zaduchem opuszczonych pokoi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"> To
Artur pierwszy wszedł do środka, ale żadne z nich wahało się
przed pójściem za nim. Potykając się w półmroku przebyli krótki
korytarz i dotarli do nieco widniejszego pomieszczenia. Zatęchłe
powietrze, tak gęste, że odruchowo chciało się młócić je
ramionami, zaległo na fotelach, sofie, drewnianym stoliku,
kredensach i szafkach podsuniętych pod ściany. Tumany kurzu
wzbijały się ze skrzypiących klepek na podłodze przy najlżejszym
ruchu, wirowały w świetle wpadającym przez okna razem ze skwarem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "times new roman" , serif;">–
Czy to – Einstein zatoczył łuk dłonią – wygląda wam na
nawiedzony dom?</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "times new roman" , serif;">Benedykt
przepchnął się pomiędzy nimi i z impetem padł na wyściełane
przetartym obiciem siedzisko sofy. Chmura pyłu buchnęła na
wszystkie strony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "times new roman" , serif;">–
Raczej salon, po którym od dawna nikt nie jeździł odkurzaczem –
odparł, odciągając kciukiem kołnierz przepoconej koszulki. Czubek
jego wędki zachrobotał o sufit, a z piętra coś odchrobotało.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "times new roman" , serif;">Artur
uniósł głowę tak gwałtownie, że strzeliło mu w karku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "times new roman" , serif;">–
Słyszeliście?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "times new roman" , serif;">–
Niby co?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "times new roman" , serif;">Chłopiec
popatrzył przenikliwie po twarzach przyjaciół.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "times new roman" , serif;">–
Nic takiego – machnął ręką.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "times new roman" , serif;">Gab
miała wrażenie, że parne, ciężkie powietrze osiada im na
barkach, przygina do podłogi, nalega, by usiąść i rozkoszować
latem właśnie tutaj, w domu Ślepego. Wydawało jej się, że cały
budynek pulsuje symfonią trzaśnięć, stuknięć, skrzypnięć,
jęków starych przedmiotów i stęknięć jeszcze starszych murów.
W brzuchu Gabrieli zawrzało narastające zdenerwowanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "times new roman" , serif;">–
Chodźmy już – chrypnęła. Tyle dźwięków, a ona była pewna,
że wśród nich ukrywa się ten jeden, który zapowiada
niebezpieczeństwo. Nie potrafiła go jednak odnaleźć aż do
chwili, gdy zabrzmiał naprawdę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "times new roman" , serif;">Z
piętra dobiegł ich łomot upadającego ciężkiego przedmiotu,
potem krótki, ale przenikliwy krzyk i wreszcie seria stuknięć,
które nie mogły być niczym innym jak krokami mężczyzny w mocnych
butach roboczych – a przynajmniej tak to natychmiast
zinterpretowała wyobraźnia Gabrieli i później ten właśnie obraz
wracał do niej czasem w koszmarach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "times new roman" , serif;">Wszystko
wydarzyło się tak szybko, że z perspektywy czasu Gab powiedziałaby
raczej: jednocześnie. Benedykt chciał zerwać się szybciej, niż
był w stanie i w rezultacie spadł z kanapy na podłogę, zaraz
jednak zerwał się na nogi. Einstein zapiszczał, choć pewnie
zamierzał wrzasnąć, i rzucił się wyjścia. Gab zagapiła się na
Artura, który znowu wpatrywał się w sufit. Dopiero następny
dźwięk ją ocucił. Był to głuchy huk wystrzału. Choć wyraźnie
dobiegł z piętra, odbił się od ścian i dudnił w całym budynku
przez parę ogłuszających sekund. Gabriela wyciągnęła rękę, by
szarpnąć Artura za rękaw, ale jej nogi, nastawione na ucieczkę
jeszcze zanim dojrzał do niej umysł, wykonały już automatyczny
obrót i poniosły za gramolącym się w ciemnościach korytarza
Benedyktem. Półprzytomna z paniki, chwyciła chłopca pod ramię i
pociągnęła do drzwi. Wypadli na przesycone letnią wilgocią
powietrze i, nie oglądając się ani za siebie, ani na siebie
wzajemnie, pobiegli w las.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "times new roman" , serif;">Być
może Gab powinna zawrócić, może nawet zostać. Nie zrobiła tego
i przez długi, długi czas nawet przez moment nie miała z tego
powodów wyrzutów sumienia. Aż do chwili, gdy uświadomiła sobie,
że wszyscy troje zostawili Artura w nawiedzonym domu.</span></span></div>
Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-56508634503711245452016-03-30T20:53:00.000+02:002016-03-31T01:26:08.460+02:00"Król lata" - część trzecia<div style="text-align: center;">
<i>Trzecia część noweli (umownie) w odcinkach. Tekst opublikowany również na łamach trzeciego numeru miesięcznika LINIA, który znajdziesz <a href="https://issuu.com/voroshmitov/docs/linia_3_web/1">TUTAJ</a>.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<b></b><br />
<div style="text-align: justify;">
<b><b>Część trzecia</b></b></div>
<b>
</b><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wczesnym popołudniem pierwszego dnia lata, niespełna godzinę po uroczystości zakończenia roku szkolnego – tym razem wyjątkowej, bo oznaczała też ukończenie podstawówki – zebrali się na zalanym słońcem skrzyżowaniu szutrowych dróg pod lasem, już uwolnieni od duszących kołnierzyków i wypastowanych lakierków, zamienionych na trampki w różnych stadiach rozpadu. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Na co ci ten kij? – zdziwił się Krzysiek Trzmiel, wtedy jeszcze nazywany przez nich „Einsteinem”. Musiał wykonać gwałtowny odchył w tył, by ratować się przed wyłupaniem oka przez giętki czubek wędki spoczywającej na ramieniu Benedykta. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Idziemy nad staw, nie? </div>
<div style="text-align: justify;">
– Ale nie na ryby, głupku. Prawda, Artur? </div>
<div style="text-align: justify;">
– Mhm. </div>
<div style="text-align: justify;">
– „Mhm”. Pan Zamyślony Jaśnie Oświecony. – Einstein zrobił obrażoną minę i szturchnął kolegę w bok, wiedząc, że ten nawet nie odda, zbyt zajęty rzeźbieniem w wyobraźni sobie tylko znanych teorii. </div>
<div style="text-align: justify;">
Stojąca jak zwykle trochę na uboczu Gabriela czubkiem buta zakreśliła w piasku koło, a potem przeskoczyła rów oddzielający drogę do linii krzaków, które stanowiły przedsionek podmokłego lasu. Obejrzała się na resztę, zdziwiona, że nie ruszyli jej śladem. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Zamierzacie smażyć się na tej patelni do wieczora? – uniosła brwi. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Artur mówił... </div>
<div style="text-align: justify;">
– Mówił, co mówił. Nie powiedział, że pójdziemy tam ulicą, inaczej wzięlibyśmy rowery. Mamy tam zajść od strony bagien, aż pod dom Ślepego, prawda? </div>
<div style="text-align: justify;">
Pomysł Artura na uczczenie pierwszego dnia lata osiągnął już formę, w której przesączał się na nitkach wieloletniej przyjaźni do głów pozostałych. Gab pierwsza odebrała ów niewyraźny jeszcze obraz i teraz patrzyła na kolegę ponad rowem, pochyliwszy się w wyrazie uprzejmej prowokacji. Zaprzecz, mówiła bezgłośnie, zaprzecz, że wcale nie chciałeś zaprowadzić nas do nawiedzonego domu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Skinął głową – lekkim ruchem, patrząc na bok, choć przecież nie wstydził się tego, co zaproponował. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wnętrzności lasu wcale nie były zielone. Gdy tylko przedarli się przez zarośla, otoczenie stało się brunatno-brązowe, zadziwiająco ciemne, tchnące wilgocią i chłodem kojarzącym się z piwnicznym zaduchem. Pojedyncze promienie słońca przecinały listowie jak lśniące ostrza; zdawało się, że oparzą każdego, kto spróbuje stanąć na ich drodze ku czarnej jak węgiel ziemi. Każdy krok groził zapadnięciem się po kostkę w podmokłym podłożu. Nie było ścieżki, więc nawet idący przodem Artur, znający tę drogę najlepiej, nie potrafił do końca określić, gdzie kończy się twardy grunt, a zaczyna bagno. Tu i ówdzie leżały przykryte przegniłymi liśćmi deski, na które bez wahania wchodzili; porozkładali je w poprzednie wakacje, gdy odkryli, że mokradła są znakomitym miejscem na zabawę, ale jednocześnie chwila nieuwagi wystarczy, by z mlaśnięciem pochłonęły but razem ze skarpetką. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Ostatnio nie padało, nie powinno tu być tak mokro – zauważyła Gab. Szła jako ostatnia, zapatrzona w wodę natychmiast zbierającą się w świeżo odciśniętych śladach butów przyjaciół. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Zdziwiłabyś się, ile ta czarna ziemia może zatrzymać wilgoci – rzucił Artur przez ramię. – Tu, gdzie teraz jesteśmy, rok temu można było pływać pontonem. Woda stała przez prawie cały miesiąc. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Skąd wiesz? </div>
<div style="text-align: justify;">
– Często tu przychodzę. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Sam? </div>
<div style="text-align: justify;">
Wzruszył ramionami. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ten pomysł wydał się Gab tyleż niedorzeczny, co fascynujący. Gdy wszyscy czworo, razem, zgodnie, dodając sobie wzajemnie animuszu, wkładali ręce do wnętrza Królestwa Lata, nie mogło się stać nic złego. Zupełnie jakby dostawali oficjalne przyzwolenie na to, by tu być, bo postępowali zgodnie z zasadami. Ale przychodzić w pojedynkę na okolone soczystą zielenią, a w środku ciemne, cuchnące gnijącą roślinnością mokradło, gdzie nawet ziemia zdawała się tylko czekać na nieuważny ruch wędrowca, by pożreć go żywcem? Lato nie lubiło dzieci samotnie spacerujących po jego włościach. Artur zresztą przekonał się o tym na własnej skórze, podczas jednej ze swoich jednoosobowych wypraw zabłądziwszy w okolicy, którą, jak mu się wydawało, doskonale znał. Szlak uciekł mu spod nóg i zostawił trzęsącego się pośród drzew. Udało mu się wrócić do domu po ponad pięciu godzinach. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zatrzymali się przy zwalonym, zbutwiałym pniu, który niemal całkowicie zatonął w gąbczastym mchu. </div>
<div style="text-align: justify;">
– To tutaj.</div>
Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-44201933829490207842016-02-23T00:07:00.000+01:002016-02-23T00:08:16.893+01:00"Król lata" - część druga<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>Druga część noweli (umownie) w odcinkach. Tekst opublikowany również na łamach drugiego numeru miesięcznika LINIA, który znajdziesz <a href="https://issuu.com/voroshmitov/docs/linia_2_web/1">TUTAJ</a>.</i></span></b></div>
<div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; page-break-before: always;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Część druga</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>Wzrok
Władysława Szyllera skanował córkę od góry do dołu i znowu do
góry z zajadłą badawczością urzędnika, który za każdą
wykrytą nieprawidłowość dostaje premię. Szpakowate wąsy, od
trzydziestu lat niezmiennie utrzymywane w stylu na Wałęsę, drżały
nieznacznie. Gabriela znała ten tik jeszcze z dzieciństwa –
oznaczał, że ojciec opracowuje w myślach strategię. Gab nie
przypominała sobie, by kiedykolwiek przyłapała go na naturalności
i podejrzewała, że przez głowę ojca przewijają się właśnie
telegraficzne skróty ich słownych utarczek z ostatnich kilku lat.
Nie zdziwiłaby się, gdyby niekorzystny bilans słów rzuconych w
złości skończył się tym, że tato nie pozwoliłby jej
przekroczyć progu rodzinnego domu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>Zakłopotany
przeciągającym się milczeniem Paluch szurnął butami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>–
Gdzie mogę postawić walizkę? – zapytał głośno.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>Agnieszka
Szyller, która dotąd ukradkiem poszturchiwała męża, wreszcie
popchnęła go lekko na bok.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>–
Władek, co tak stoisz jak bulterier? Wpuśćże dzieciaki do środka!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>Gab
pamiętała ten ton. Opóźniał spory, ale nigdy ich nie łagodził.
Zdecydowanym krokiem minęła ojca, zanim ten skalkulował, czy
opłaca mu się przesunąć, i przekroczyła próg.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>–
Odmalowaliście ściany – zauważyła z obowiązku. Nie dodała, że
z białego na bielszy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>Dziesięć
minut pustosłowia później Paluch Korzewski ukłonił się – niby
w stronę pana domu, ale z głową odwróconą ku Gabrieli i wzrokiem
wbitym we własne buty – i wyszedł. Nie sprawiło to bynajmniej,
że atmosfera się rozluźniła; przeciwnie. Ojciec, nie odburknąwszy
nawet na Paluchowe „do widzenia”, wysupłał z kieszeni
chesterfielda, wetknął w usta i usiadł na krześle przy kuchennym
stole z miną człowieka, który tyle w życiu wycierpiał i tak się
napracował, że musi odsapnąć, zanim podpali papierosa. Matka
zakręciła się przy czajniku, usiłując zagłuszyć ciężką od
napięcia ciszę pytaniami o to, jakiej herbatki by się córeczka
napiła. Gabrieli pozostało jedynie zastanawiać się, czy powrót
do rodzinnego gniazdka był naprawdę tak nieunikniony, jak się jej
wydawało dzień wcześniej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>A
jednak jej uwagę – bardziej, niż chciała przed sobą przyznać –
zaprzątało coś innego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>–
Czy to prawda, że Artur zaginął? – odezwała się.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>–
Jaki Artur? – zdumiała się mama znad parujących owocowym
aromatem filiżanek.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>–
Korzewski. Ten starszy. Jego brat mi o tym powiedział.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>Ojciec
prychnął z takim oburzeniem, że prawie wypuścił papierosa.
Ostentacyjnie klepał się po kieszeniach w poszukiwaniu zapalniczki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>–
No co? – obruszyła się Gab.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>–
By się przyjeżdżało, to by się wiedziało – mruknął.
Częstował ją tym tekstem już tyle razy, że słowa przestały ją
drażnić. W końcu przecież były prawdziwe.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>–
Władek, daj spokój. Nie może wiedzieć. – Pani Szyller wsunęła
się pomiędzy nich z herbatami w charakterze fajki pokoju. –
Słodzisz, Gabrysiu? Może miodkiem? Mamy taki dobry, ojciec kupił
wczoraj na...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>–
Mamo, przestań. Wiesz, że chodziłam z Arturem do klasy. To prawda,
tak? Kiedy zaginął? Jego rodzice to zgłosili? Szuka go policja?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>–
Pamiętam, bawiliście się razem: ty, Korzewscy, ten gruby syn
Benedyktyńskich, i jeszcze Krzysio Trzmiel, co teraz prowadzi bar
przy stacji. Ależ chłopaki powyrastały! Ma człowiek wrażenie,
jakby to było kilka chwil temu... A w tym Trzmielu to się chyba
nawet podkochiwałaś w podstawówce, prawda?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>–
Mamo!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>–
Matka ci nie powie – wtrącił ojciec niespodziewanie
nienaburmuszonym tonem – ale bez sensu tak w nieskończoność
kręcić. Przypominasz sobie, jak w wakacje przed pójściem do
gimnazjum pojechałaś do dziadków?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"> </span><span style="line-height: 150%;"> </span>Gabriela
spojrzała na niego trochę podejrzliwie, trochę z niedowierzaniem.
Nigdy wcześniej nie przywoływał tego tematu, jakby podświadomie
czując, że to w tamtym momencie zaczęły się napięcia między
nim a córką.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> –
Trudno zapomnieć – odrzekła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Na końcu języka
miała przynajmniej pięć jadowitych uwag o tym, jakie skutki
przyniosły decyzje rodziców podjęte w tamto lato: nagły wyjazd,
po powrocie natychmiastowe przenosiny do nowej szkoły na drugim
krańcu Polski, oddzielenie od przyjaciół, odseparowanie od
wszystkiego, co znała. Gab nie raz, nie dwa zgadywała, kim by teraz
była, gdyby tamtego lata jej dotychczasowe życie nie zostało
wrzucone do kilku walizek, z którymi rodzice wysłali ją na
spotkanie, jak to ujęli, „lepszej przyszłości”.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– <span style="font-family: "times new roman" , serif;">No więc właśnie
wtedy zniknął starszy syn Korzewskich – dopowiedział ojciec na
wydechu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– <span style="font-family: "times new roman" , serif;">W tamtym roku? –
Gab ze zdziwienia uderzyła filiżanką herbaty o spodek tak mocno,
że zaraz podniosła ją z powrotem, by sprawdzić, czy rodowa
porcelana nie pękła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– <span style="font-family: "times new roman" , serif;">W tamte wakacje.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– <span style="font-family: "times new roman" , serif;">C-co...? Nic mi
nie mówiliście...!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; page-break-before: always;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– <span style="font-family: "times new roman" , serif;">Właśnie w tym
rzecz. Dlatego pojechałaś do babci – bo tamten dzieciak zaginął.
– Ojciec przekrzywił głowę, kącikiem ust wypuszczając chmurę
śmierdzącego dymu. – Tego samego dnia, którego urządziliście
sobie tę kretyńską zabawę na mokradłach.</span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 1.25cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 1.25cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Marta Godzisz</span></div>
</div>
Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-7519503396376111102016-01-24T19:10:00.001+01:002016-01-24T19:15:12.169+01:00"Król lata" - część pierwsza<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"><i><b>Pierwsza część noweli w odcinkach. Tekst opublikowany również na łamach pierwszego numeru miesięcznika LINIA, który znajdziesz <a href="http://issuu.com/voroshmitov/docs/linia_1_web/1" target="_blank">TUTAJ</a>.</b></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 347.25pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 347.25pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">Część pierwsza<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 347.25pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"> Pociąg
ruszył z oporem czterdziestokilkuletnich mechanizmów. Budy z kebabami i
blaszane ciuchlandy, tak fatalnie reprezentujące Pruszków na stacji linii
Warszawskiej Kolei Dojazdowej, zniknęły za zakrętem. Gabriela Szyller po raz
kolejny przyłapała się na tym, że rękawem usiłuje zetrzeć z szyby kilkuwarstwowe
brudne smugi. Okolica zieleniała w miarę zbliżania się do Komorowa, potem znów
przedzierzgnęła się w pokaz domów jednorodzinnych Nowej Wsi Warszawskiej. I te
przeszły wreszcie w maleńkie domeczki umiejscowione w siatce ogródków działkowych
oraz bladożółte pola po jednej stronie torów. Po drugiej – podmokłe polany,
zbyt malownicze, by nazwać je bagnami, a jednocześnie wystarczająco zdradliwe,
by wzbudzały obawę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"> Tę
okolicę już pamiętała – za moment będzie w domu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"> Kolejka
zwolniła i łagodnie zatrzymała się na stacji w Otrębusach. Gabriela przepuściła
w przejściu starszą panią, dając sobie czas na uspokojenie irracjonalnego
ucisku w brzuchu, i wreszcie zeszła po schodkach. Wgapiła się w budyneczek
przed sobą, mieszczący, jak głosił mrugający napis, serwis laptopów. Przez
moment nie była w stanie wymyślić niczego poza oburzonym: „tego wcześniej tu
nie było!”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"> –
Gab? – Tuż obok jak spod ziemi (bo wyskoczył zza budyneczku, którego istnienia
nie chciała zaakceptować) pojawił się niziutki blondwłosy mężczyzna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"> –
Tak...? – odpowiedziała zachowawczo. Twarz niby znajoma, ale jak mogła pamiętać
ludzi, których nie widziała od dziesięciu lat z hakiem? Przesunęła przed siebie
walizkę na kółkach niby tarczę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"> –
Cudownie cię widzieć! – rozpromienił się znajomy-nieznajomy, najwyraźniej
biorąc jej niepewny uśmiech za dowód na to, że został rozpoznany. Nim zdążyła
zareagować, chwycił rączkę od walizki i przyciągnął do siebie bagaż jej życia.
– Wezmę to, dość już się nadźwigałaś. Jak podróż? Śmiesznie tak wracać na stare
śmieci, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"> –
Tak...? – powtórzyła tym samym zdystansowanym tonem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"> Wreszcie
zorientował się, że oszołomienie Gabrieli nie jest żartem na dzień dobry,
uśmiech – szczery i na swój sposób dziecięcy – zbladł mu jednak tylko na
moment.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"> –
Korzewski – podpowiedział uprzejmie. – Ten młodszy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"> Pamięć
Gabrieli rozpędzała się równie powoli i mozolnie, jak obdrapane wagony kolejki,
z której dopiero co wysiadła. Gab otworzyła w wyobraźni album ze zdjęciami
twarzy z czasów, gdy zamiast dzwonić do kolegów i koleżanek szło się pod ich
dom i wrzeszczało pod oknem tak długo, aż ktoś wyjrzał. Kilka z tych twarzy
było wystarczająco wyraźnych, by mogła przyporządkować je do imion i nazwisk.
Był wśród nich Korzewski, ale inny – Artur. Jego młodszy brat majaczył w tle
jako jasnowłosy karzełek, którego przezywali Paluchem i któremu nigdy nie
pozwalali się z nimi, starszymi, bawić, wobec czego zapisał się we
wspomnieniach jedynie jako tło. Gab nie pamiętała nawet jego imienia; po głowie
kołatało się jej jedynie kpiarskie przezwisko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"> –
Oczywiście, teraz pamiętam – skłamała niezgrabnie. Zastanawiała się, czy
wyszłaby na przeczuloną panikarę, gdyby wyrwała Paluchowi Korzewskiemu walizkę.
Tonem usprawiedliwienia dodała: – Myślałam, że przyjedzie po mnie mój ojciec.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">Trochę poniosła ją
fantazja, bo od momentu, gdy poinformowała rodziców o dokładnej dacie swojego
przyjazdu, ani razu nie padły słowa „przyjadę po ciebie” czy „odbiorę cię”.
Prawdę mówiąc, ojciec w ogóle się do niej nie odezwał (nie licząc burkliwych
pomruków), od dziesięciu lat niezmiennie naburmuszony, nieprzegapiający żadnej
okazji do ostentacyjnego pokazania jedynej córce, co myśli o tym, że wyleciała
z rodzinnego gniazdka na tak długo. Kompletnym zaskoczeniem był jednak fakt, że
po Gabrielę na stację przyjechał sąsiad.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">– Pan Szyller poprosił
mnie o przysługę. – Paluch także nie kłamał za dobrze, na dodatek rumieniąc się,
jak na gołowąsa przystało. Machnął ręką w nieokreślonym kierunku. – Zaparkowałem
kawałek dalej, bo jak zwykle nie było gdzie stanąć. I nie rób takiej
przerażonej miny. Mam prawo jazdy od pół roku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">– Spodziewałabym się
raczej, że pofatyguje się po mnie twój brat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">Paluch Korzewski
zamrugał. Gab też. Wcale nie zamierzała mówić tego na głos.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">– Mój...? – zawiesił
głos.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">– Artur. Bawiliśmy się
razem jako dzieci, zanim wyjechałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">– Nie wiesz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">– Czego nie wiem? –
zaniepokoiła się Gabriela. Coś na twarzy Palucha sprawiło, że poczuła nawrót
nerwowych skrętoskłonów wnętrzności.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 347.25pt; text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">– Że mój brat... że
Artur zaginął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">Marta Godzisz</span></div>
Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-87715959695630942152015-06-23T13:55:00.000+02:002015-06-28T16:35:00.561+02:00[Studenckie] Ujęcie problemu jednostki wobec grupy społecznej w nowelistyce M. Konopnickiej<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 24px;"><i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Praca długa, świeża, właściwie niepoprawiana, napisana, rzecz jasna, dzień przed deadlinem. Ani zabawna, ani bardzo twórcza, za to przeraża strukturalistycznym podejściem, o które się wcześniej nie podejrzewałam. 25 przypisów (które przekleiły się, nie wiedzieć czemu, jako dziwne odnośniki) na 8 stronach? Litości.</span></i></span><br />
<span style="line-height: 24px;"><i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></i></span>
<span style="line-height: 24px;"><i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">To nie tak, że marnuję czas. Po prostu studiuję polonistykę, a to pokrewne zjawiska ;)</span></i></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 24px;"><b><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 24px;"><b><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">* * *</span></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b style="line-height: 150%;"><span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b style="line-height: 150%;"><span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jednostka
wobec grupy społecznej – ujęcie problemu w twórczości nowelistycznej Marii
Konopnickiej na przykładzie analizy utworu <i>Miłosierdzie
gminy</i></span></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">[Historia literatury polskiej po 1864 roku - maj 2015]</span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjt8AxyrVZcF1KrM1-7jJavkRpjPEjtkRmF2e3bpu37w8cFhmHHqoHHBOqAS9x-xnJE3kg-y7-_WPGxAxi6dA34OFeDxSoRpZKQOoyOhvG9y8H58jPjILq57bIxD4pHpSjPZGvOyIT80eU/s1600/milosierdzie_gminy-netpress_digital-ebook-cov.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjt8AxyrVZcF1KrM1-7jJavkRpjPEjtkRmF2e3bpu37w8cFhmHHqoHHBOqAS9x-xnJE3kg-y7-_WPGxAxi6dA34OFeDxSoRpZKQOoyOhvG9y8H58jPjILq57bIxD4pHpSjPZGvOyIT80eU/s200/milosierdzie_gminy-netpress_digital-ebook-cov.jpg" width="140" /></a></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">Pozytywizm
to okres powrotu do literatury zaangażowanej – i to zaangażowanej nie tyle w
problemy narodowościowe, co raczej w kwestie społecznikowskie. Przeniesienie
punktu nacisku na tematykę tego rodzaju, wspartą rozmaitymi ideami naukowymi,
do których twórcy odnosili się niezwykle chętnie i kreatywnie, wpłynęło także
na formę. Wcześniej patriotyczne nastroje i narodowościowe, pokrzepiające
przesłania romantyzmu najchętniej umieszczano w luźnych, niezobowiązujących
ramach poezji i dramatu. Po powstaniu styczniowym przeniesiono ciężar
„obowiązków” literatury bliżej samych ludzi, społeczeństwa i realizmu oraz
naturalizmu jako wiodących kategorii estetycznych w sztuce, co wiązało się z
odstąpieniem od liryki na rzecz prozy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;">Okres pozytywizmu
przydał popularności powieściom najróżniejszych rodzajów – powieściom
panoramicznym, tendencyjnym, historycznym i innym, często przenikającym przez
wszystkie przyporządkowania – a także
krótszym formom, wśród których prym wiodła nowela. Jako gatunek literacki
kształtowała się ona od wielu stuleci, poczynając od antycznych anegdot,
poprzez słynny <i>Dekameron</i> Boccaccia,
aż po utwory Maupassanta. Dopiero jednak w XIX wieku, wraz z początkami
nowoczesnej prozy psychologicznej i rozwojem realizmu, zaczęto przedstawiać w
tej postaci przede wszystkim zagadnienia psychologiczne i społeczne</span><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn1" name="_ftnref1" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span></a><span style="line-height: 150%;">,
dla których nowela okazała się znakomitą ramą, ale także swego rodzaju pułapką,
ponieważ utwory nowelistyczne, jako swego rodzaju narzędzie kampanii szerzenie
idei pozytywistycznych, w pewnym momencie przyniosły literacką „klątwę
urodzaju”, gdy czytelników zalała płytka „miernota literacka”</span><span class="MsoFootnoteReference">
<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn2" name="_ftnref2" title=""><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></a></span><span style="line-height: 150%;">.<o:p></o:p></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"><br /></span></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">Wśród wybitnych
polskich nowelistów owego okresu należy wymienić: Bolesława Prusa, Henryka Sienkiewicza,
Elizę Orzeszkową i Marię Konopnicką. Twórczość prozatorska tych pisarzy jest
niezwykle bogata i utwory nowelistyczne stanowią jedynie jej niewielki wycinek,
często realizujący motywy czy idee, poruszane przez nich także w innych,
znacznie obszerniejszych tekstach: powieściach, felietonach, nierzadko także
reportażach i artykułach krytyczno-literackich. Ze względu na krótkość i
zwięzłość tego gatunku, co pozwalało utrzymać koncepcję w ryzach i nadać jej
większą siłę, nowele nierzadko cieszyły się większym uznaniem krytyków niż
rozwleczone na kilka tomów fabuły, w których idee pozytywistyczne nieraz ginęły
pod nawałem postaci i cząstkowych wydarzeń. Z tego powodu nowela jako nośnik
pomysłów społecznikowskich do dziś cieszy się dużym zainteresowaniem zarówno
literaturoznawców, jak i zwykłych czytelników – choć w przypadku niektórych
pisarzy twórczość nowelistyczna pozostała nieco niedoceniona.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">W tej pracy przyjrzę
się zagadnieniu jednostki w społeczeństwie na podstawie noweli </span><i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">Miłosierdzi gminy</i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;"> Marii Konopnickiej,
pisarki tyleż wszechstronnej, co odrobinę niekonsekwentnej, jeśli chodzi o
poruszane problemy i sposób ich przedstawienia. Wprawdzie pod wieloma względami
cechy jej twórczości nowelistycznej pokrywają się z utworami przedstawicieli
jej pokolenia (Prusa, Sienkiewicza czy Orzeszkowej), jednak pewne idee, jak i
metody ujęcia fabuły zbliżają ją do twórców prozatorskich następnej epoki
(Żeromski, Reymont). Pod względem poziomu i „ciężaru” tematyki krótkie formy
Konopnickiej nie były jednorodne i w większości nie spotkały się z zachwytem
krytyków. Pierwszy zbiór </span><i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">Cztery nowele</i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">
wydany w 1888, a zawierający teksty napisane w latach 1882–1887 (</span><i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">Michał Dunik</i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">, </span><i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">Ultimus</i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">, </span><i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">Wojciech Zapała</i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">,
</span><i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">Pod prawem</i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">), otrzymywał najwyżej
ostrożne, życzliwe pochwały. </span><i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">Obrazki
więzienne</i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;"> chwalono za nowatorstwo w ukazywaniu bohaterów z nizin
społecznych; w </span><i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">Dymie</i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">, </span><i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">Marysieńce</i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">, </span><i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">Ksawerym</i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;"> i kilku innych tytułach odnaleziono inspiracje własną
biografią. Żaden z tych utworów nie dorównał jednak sławą i uznaniem opinii
publicznej </span><i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">Rocie</i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">, która niejako
zdeterminowała całą karierę pisarską Konopnickiej.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;">Przez długi czas
twórczość nowelistyczna Marii Konopnickiej była spychana na margines jej
dorobku artystycznego</span><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn3" name="_ftnref3" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span></a><span style="line-height: 150%;">.
Traktowano ją jako poboczny nurt wobec pisanych przez autorkę wierszy, które to
miały zapewnić jej rangę zarówno w okresie pozytywizmu, jak i całości
literatury polskiej. W osobach Prusa i Orzeszkowej młody Żeromski widział w
1885 roku powieściopisarskich mistrzów dla swego pokolenia, w Świętochowskim –
czołowego dramaturga, w Konopnickiej zaś – „swego wieszcza”</span><span class="MsoFootnoteReference">
<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn4" name="_ftnref4" title=""><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[4]</span></span><!--[endif]--></a></span><span style="line-height: 150%;">.
Alina Brodzka, powołując się na ten wycinek z <i>Dzienników</i> Żeromskiego, zwraca uwagę na „niedobór” następców
wielkich romantyków</span><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn5" name="_ftnref5" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[5]</span></span><!--[endif]--></span></a><span style="line-height: 150%;">,
których czytelnicy, niejako podświadomie, oczekiwali, wypatrując wielkiej indywidualności poetyckiej. Rola ta
przypadła właśnie Konopnickiej – poetce (wychowanej zresztą na twórczości
romantyków, w duchu tradycji narodowo-niepodległościowych</span><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn6" name="_ftnref6" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[6]</span></span><!--[endif]--></span></a><span style="line-height: 150%;">),
co równało się z pewnym niedocenieniem Konopnickiej – nowelistki; tym bardziej,
że nie oszczędziła jej także krytyka konserwatywno–klerykalna (wśród nich np.
Sienkiewicz), szczególnie po publikacji <i>Fragmentów
dramatycznych</i>, ale nieprzychylna również wobec niektórych <i>Obrazków</i></span><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn7" name="_ftnref7" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[7]</span></span><!--[endif]--></span></a><span style="line-height: 150%;">.
Ta fala krytyki, pod napór której dostała się też wydająca Konopnicką Eliza
Orzeszkowa, jedynie wzmogła jednak w pisarce postawę antydogmatyczną i
antyklerykalną i nie przytępiła wcale jej „cywilnej odwagi”</span><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn8" name="_ftnref8" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[8]</span></span><!--[endif]--></span></a><span style="line-height: 150%;">
w punktowaniu ułomności społeczeństwa i obowiązujących porządków – co znalazło
ujście w wielu nowelach.<o:p></o:p></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"><br /></span></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">Zanim
jednak Konopnicka zaczęła pisać nowele – poczynając od wcześniej wspomnianego
zbioru czterech raczej chłodno przyjętych tekstów – zebrała materiał do
reportażowych <i>Wrażeń z podróży</i>, które
zaczęły ukazywać się na łamach „Kłosów” i „Tygodnika Powszechnego” od 1882 roku.
Są to teksty istotne dla nowelistycznej twórczości Konopnickiej z dwóch
powodów. Po pierwsze, teksty kronikarskie stanowiły doskonały trening
umiejętności reporterskich i felietonistycznych, wyrabiały swobodę opisu i
dobierania technik narracji, co później nieraz przeradzało się w formy
narracyjno-fabularne</span><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn9" name="_ftnref9" style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[9]</span></span></span></a><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">.
Po drugie zaś, obserwacje poczynione w czasie podróży przyniosły pisarce
niezliczone inspiracje. To we <i>Wrażeniach
z podróży</i> przedstawiła pisarka postać będącą pierwowzorem Kuntza
Wunderliego, bohatera <i>Miłosierdzia gminy</i>:
wyrobnika Hansa Petersa z Gosenou – starszego człowieka, który nawet u schyłku
swego życia oferuje swoją pracę za dach nad głową i drobny posiłek, by móc
przetrwać</span><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn10" name="_ftnref10" style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[10]</span></span></span></a><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">.
Człowiek ten oraz poznany w czasie korespondencji z T. T. Jeżem w latach
1884-1886 przypadek „oryginalnej formy filantropii społecznej w bogatej
Szwajcarii”</span><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn11" name="_ftnref11" style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[11]</span></span></span></a><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">
(licytowanie dzieci, których rodzice nie byli w stanie sami utrzymać) były
najpewniej źródłem inspiracji noweli <i>Miłosierdzie
gminy. Kartka z Höttingen</i>.</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWKSpPPHw86NQ77xnKO_9fxOWkXtvOZFD6emJDHljOIx5S8NTronZU9zJOF_HpnAVfzbVTArGZfBW-WZnfvLpozSapYg4EjAr4Tv6CZzBx2F_n7BB6TAkswgYZaICFu5TrjIDp_B925lU/s1600/konop4590.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><img border="0" height="283" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWKSpPPHw86NQ77xnKO_9fxOWkXtvOZFD6emJDHljOIx5S8NTronZU9zJOF_HpnAVfzbVTArGZfBW-WZnfvLpozSapYg4EjAr4Tv6CZzBx2F_n7BB6TAkswgYZaICFu5TrjIDp_B925lU/s400/konop4590.jpg" width="400" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;">Nowela ta, wydana po
raz pierwszy w roku 1891 pod tytułem <i>Kartki
ze Szwajcarii</i> w na łamach petersburskiego „Kraju” (nr 48-52), później
ukazała się w zbiorze <i>Ludzie i rzeczy</i>.
Był to właściwie jedyny utwór w ścisłym sensie nowelistyczny zawarty w tym
tomie; pozostałą jego zawartość stanowiły reportaże podróżnicze z rysem
fabularnym oraz eseje krytyczno-literackie i o charakterze biograficznym</span><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn12" name="_ftnref12" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[12]</span></span><!--[endif]--></span></a><span style="line-height: 150%;">.
Ten tekst oraz późniejsze, zawarte w zbiorze <i>Nowele</i> (napisane w latach 1891–94), uznaje się za produkt pełnej
dojrzałości prozatorskiej Konopnickiej, zarówno w zakresie różnorodności i
starannego doboru tematyki, jak i dopasowania form narracji do treści – przy
czym najbardziej chwali się kreacje psychologiczne bohaterów</span><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn13" name="_ftnref13" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[13]</span></span><!--[endif]--></span></a><span style="line-height: 150%;">.<o:p></o:p></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"><br /></span></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span></span><i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">Miłosierdzie gminy</i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"> przedstawia spotkanie
mieszkańców szwajcarskiego miasteczka, którzy w kancelarii zwyczajowo
uzgadniają, kto ze społeczności weźmie pod swój dach starszą osobę. Gmina jest
zobowiązana zapłacić za jej utrzymanie, toteż ma miejsce licytacja </span><i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">in minus</i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"> – im silniejszy, zdrowszy
kandydat, tym mniejszą kwotę jest za niego skłonny otrzymać członek gminy,
który go przygarnie, licząc w rzeczywistości na nowego pracownika, za „opiekę”
nad którym otrzyma pieniądze od władz. Owym kandydatem wprowadzonym w toku opowiadania
jest Kuntz Wunderli. Po długiej licytacji, przeplatającej się z dokładnymi
oględzinami starca, co nadaje całemu spotkaniu charakter swego rodzaju targu,
którego przedmiotem jest raczej zwierzę pociągowe, nie człowiek, bohater trafia
do Probsta, mleczarza, który niemal natychmiast stawia nowego pracownika przy
dyszlu mleczarskiego wózka. Tu akcja się urywa, czytelnik może się jednak
domyślić, że Wunderliego nie czeka wesoły los.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span></span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">To,
co od pierwszych akapitów </span><i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">Miłosierdzia
gminy</i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"> zwraca szczególną uwagę, to wyważony, oszczędny styl wypowiedzi
narratora, niepozbawiony jednak maupassantowskiej ironii, a nawet odrobiny
cynicznego dystansu co do przedstawianych wydarzeń. Tekst rozpoczyna się
krótkim, wprowadzającym opisem miejsca wydarzeń wraz z zamieszkującymi je
ludźmi, z którego wyłania się obraz spokojnego, sielskiego miasteczka. Życie
toczy się jednostajnym rytmem, niepozbawionym trosk, ale dzięki dobrej
organizacji i współpracy całkiem znośnego.</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przez lekką mgłę poranną przebijają
ciemniejsze, lazurowe głębie, zapowiadając cudowną i cichą pogodę. (...) Od
strony kawiarni Gehra dolatują rześkie głosy obu rozmawiających panów. Pan
radca zatrzymał się tylko na chwilę, nie siada nawet, ale rozmowa z panem
sędzią bawi go widać, gdyż słychać od czasu do czasu jego śmiech swobodny,
wesoły, któremu odpowiada krótkim naszczekiwaniem pyszny brunatny seter, w
postawie sfinksa u stolika leżący.<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn14" name="_ftnref14" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[14]</span></span><!--[endif]--></span></a></span></span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;">Co jednak ciekawsze,
dobór słów i styl narracji ani przez moment nie burzy tego nastrojowego
obrazka. Wykorzystanie czasu teraźniejszego przybliża świat przedstawiony i
zaistniałą sytuację, niweluje rozpraszającą czytelnika rozpiętość czasową,
ogniskując jego uwagę na „tu i teraz”, a w konsekwencji na istocie problemu,
który Próchnicki w swoim artykule nazwał „czystym bytem w jego najważniejszych
przejawach”</span><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn15" name="_ftnref15" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[15]</span></span><!--[endif]--></span></a><span style="line-height: 150%;">.<o:p></o:p></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"><br /></span></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;">Narrator jednak nie
ostrzega, że to, co się wydarzy, nazwane w pewnym momencie „zebraniem sekcji
dobroczynności” – i co narrator oraz wszyscy uczestnicy dobrze znają, jako że
jest to stała część miejscowej rzeczywistości – nie ma nic wspólnego z
roztoczoną na wstępie wizją niemal idyllicznej społeczności (Brodzka określa
ten zabieg jako chwyt częściowego zaskoczenia</span><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn16" name="_ftnref16" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[16]</span></span><!--[endif]--></span></a><span style="line-height: 150%;">:
narrator coś sugeruje, ale do końca nie jest zupełnie jasne, jaki będzie
rezultat całego spotkania). Dopiero gdy pan radca rozpoczyna swój monolog,
chwaląc altruistyczną postawę władz, zgodną przecież z chrześcijańską regułą
miłosierdzia</span><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn17" name="_ftnref17" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[17]</span></span><!--[endif]--></span></a><span style="line-height: 150%;">,
i zalety przyjętego przez gminę systemu, odbiorca zaczyna wyczuwać ironię,
którą podszyte jest niemal każde zdanie.<o:p></o:p></span></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">– Wiadomo panom, jak opiekuńcze są
ustawy gminy. Wiadomo panom, że gmina nie dozwala cierpieć nędzy żadnemu z
członków swoich. Ociera łzy, odziewa nagich, karmi głodnych, bezdomnym daje
dach nad głową, słabych wspiera</span></span><span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tu czując, że mu się frazes udał, robi
krótką, lecz znaczącą pauzę.<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn18" name="_ftnref18" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[18]</span></span><!--[endif]--></span></a></span></span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">Na koniec zaś mówca nade wszystko dumę,
że tak płynnie i bez przeszkód idzie mu owa pokrzepiająca przemowa. Nie zwraca
zbyt dużej uwagi na treść, ani tym bardziej na to, czy jego słowa nie są
przypadkiem zwykłą hipokryzją.</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tu pan radca dziwi się, że mu tak dobrze
idzie, i znowu robi pauzę. Żal mu po prostu, że słucha go tak mała garstka
ludzi. Taka mowa wypowiedziana na jakimkolwiek dużym zebrani, zrobiłaby mu
imię.<span class="MsoFootnoteReference"> <a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn19" name="_ftnref19" title=""><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[19]</span></span><!--[endif]--></a></span></span></span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;"> Narrator „ukrywa” (czy
też raczej: nie wypowiada wprost) prawdę o rzeczywistym celu całego spotkania w
kancelarii niemal do końca; nazwanie sytuacji po imieniu pojawia się dopiero
wraz z wejściem na salę Probsta, szanowanego członka społeczności, z którym
wszyscy inni się liczą. Postać ta w pewnym sensie jest klamrą spinającą całą
historię. Jeden z uczestników spotkania na samym jego początku dziwi się
nieobecności mleczarza, stałego bywalca licytacji i poważnego, doświadczonego
„gracza”. Jego przybycie w ostatnich akapitach, przybite okrzykiem: „Sto
dwadzieścia pięć!”, a więc najniższą stawką, za jaką gotowy jest przyjąć
Kuntza, definitywnie kończy spotkanie. Probst, „kat”, przybywszy w ostatniej chwili
i w zasadzie jedynie otaksowawszy kandydata spojrzeniem znawcy, wychodzi jako
wygrany. Zostaje przy tym przedstawiony jako niekwestionowany pan sytuacji:</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ale Probst zna się na tym wszystkim
dobrze. Licytuje przecież tych hultajów do sześciu czy siedmiu lat w gminie.
Wie on, że taka starota to jak pęknięty garnek: odratuj, a czasem i za nowy
trwa. Bądź co bądź najtańszy to robotnik, jakiego znaleźć można. Czy złością,
czy dobrocią zawsze się z niego tyle roboty wyciśnie, ile zje, a co gmina doda,
to jakby znalazł.<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn20" name="_ftnref20" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[20]</span></span><!--[endif]--></span></a></span></span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">Postać ta swoim pojawieniem się wprowadza
zatem bezkompromisową prawdę, ujawniającą pragmatyczną obojętność społeczeństwa.
Ów pragmatyzm doskonale wpisuje się w pozytywistyczne idee dotyczące
społeczeństwa, a szczególnie organicyzm, który zakładał, że społeczeństwo
należy traktować całościowo, jako jeden organizm. W myśl tego podejścia
jednostka, jako część społeczeństwa, stanowi fragment większego mechanizmu i
jej obowiązkiem jest wykonywanie swoich powinności, by pomagać całości. Na
kartach </span><i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">Miłosierdzia gminy</i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"> podejście
to jest jednak wyolbrzymione, pokazany jest jego negatywny aspekt: bezkrytyczne
podążanie za nakazami organicyzmu prowadzi wprost do uprzedmiotowienia
człowieka, któremu, jak mogłoby się wydawać, należy się z tytułu wieku opieka i
spokój. Społeczeństwo odbiera prawo do jakichkolwiek potrzeb w imię szeroko
pojętego wyższego dobra – choćby był to po prostu zysk rzemieślnika czy
sprzedawcy.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span></span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">Sam
Kuntz Wunderli, osiemdziesieciokilkuletni były tragarz, „którego wszyscy znają”,
już w momencie wprowadzenia w tok fabuły zostaje przedstawiony jako śmieszny starszy
człowieczek, który, świadom swojej nienajlepszej prezencji, usiłuje zrobić na
widowni dobre wrażenie:</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Pełne światło, z otwartego na obszerną
łąkę okna, pada teraz na jego zgarbioną i znędzniałą postać. Stoi tak przez
chwilę, mnąc w ręku stary pilśniowy kapelusz, a chude kolana drżą mu coraz
silniej. Jest wzruszony. Nagle prostuje się, podnosi głowę i z uśmiechem na
obecnych patrzy. Uśmiech ma zachęcający, wesoły prawie. Kuntz Wunderli nie wie,
kto będzie panem jego. Uśmiecha się tedy do wszystkich i raźno mruga oczyma.
Oczy te są zimne, osłupiałe i stroskane. Stary Kuntz usiłuje im wszakże nadać
filuterny, niemal lekkomyślny wyraz. Gdy mu się jedno zmęczy i staje w ciemnym
swoim dole nieruchome, martwe, mruga drugim, jak gdyby chciał mówić: „Jeszczem
ja mocny O, i jaki mocny! (...)”.<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn21" name="_ftnref21" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[21]</span></span><!--[endif]--></span></a></span></span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 24px;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%;">Wraz z rozwojem sytuacji Kuntz jest
opisywany w sposób nawet nie tyle coraz jawniej pejoratywny, co raczej
prześmiewczy:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Najzabawniejsze wszakże wrażenie robi
szyja starego. Jest ona tak cienką, że daje się, biczem przetrząsnąć by ją
można. W ogóle czyni ona starego podobnym do skubanego ptaka; a to tym
bardziej, że nie podparta sztywnym fontaziem głowa wydaje się przy tej
cienkiej, zwiędłej szyi niepomiernie wielka i ciężka.<span class="MsoFootnoteReference"> <a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn22" name="_ftnref22" title=""><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[22]</span></span><!--[endif]--></a></span></span></span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">Od momentu wejścia
bohatera na scenę rozpoczyna się proces stopniowego odzierania go z należnego
szacunku (licytujący, jak widownia w cyrku oglądająca clowna, nie szczędzą
szyderstw i złośliwego śmiechu), z wolności osobistej (Kuntz nie może przerwać
licytacji samego siebie, nie decyduje już o swoim losie), a wreszcie nawet z
człowieczeństwa (gdy na koniec zostaje postawiony u dyszla wózka obok psa,
który zdaje się być w lepszej sytuacji i bardziej zadowolony od bohatera). Wundelri
jednak w żadnym momencie się nie buntuje, nie ucieka, nie przeciwstawia się
absurdowi sytuacji. Przyjmuje to co się dzieje jako coś właściwego, zgodnego z
obowiązującymi zasadami – a więc podąża za poglądami społeczeństwa, z którego
właśnie go wykluczono. Czuje jednak, że dzieje się mu krzywda – nie jest jednak
w stanie zareagować, blokowany przez świadomość, że poddanie się licytacji i
jej następstwom jest obowiązkiem każdego obywatela, starego czy młodego. Jego
jedyną nadzieją okazuje się możliwość wylicytowania przez syna, u którego
prawdopodobnie czekałby go lekki los, tak jednak się nie dzieje, prawdopodobnie
ze względów finansowych. Spośród wszystkich przykrości właśnie wycofanie się
syna z licytacji i jego wyjście z sali napełnia Kuntza największym żalem. Po
zakończeniu spotkania pozostaje już w nim jedynie rezygnacja i bezsilna
akceptacja losu, który mu przypadł:</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<blockquote class="tr_bq" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W chwilę potem Kuntz Wunderli stoi u
dyszla mleczarskiego wózka trzęsąc swą nędzną, starą, siwą głową i usiłując
drżącymi rękami przełożyć przez siebie parcianą szleję. Z drugiej strony dyszla
rzuca się w podskokach silny kudłaty pies w takiejże uprzęży, ujadając głośno,
donośnie.</span></span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><span style="line-height: 150%;">Miłosierdzie
gminy </span></i><span style="line-height: 150%;">to nowela postrzegana przede wszystkim jako
znakomita analiza psychologiczna – analiza zarówno wspólnoty świadomie
odzierającej byłego współczłonka z wszelkich praw, jak i samego
uprzedmiatawianego człowieka – oraz oskarżenie społeczeństwa</span><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn23" name="_ftnref23" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[23]</span></span><!--[endif]--></span></a><span style="line-height: 150%;">
nie tylko odrzucającego ludzi zbędnych, słabych, starych, ale wręcz usiłujących
wycisnąć z nich przysłowiowe ostatnie poty, a w rezultacie: doprowadzić do
śmierci. Wszystko to dzieje się pod przykrywką tytułowego „miłosierdzia”:
przedstawiciele gminy wyrażają obłudną dumę z całego systemu, choć są
jednocześnie świadomi tego, że praca u Probsta będzie dla Kuntza ponad siły.
Nie widzą w tym jednak nic złego, jako że starszy człowiek wciąż pozostaje
częścią organizmu społecznego i póki żyje, ma obowiązek pracować na rzecz
społeczności.<o:p></o:p></span></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJc-lvKT8cknKBFReMFSCBd6biKL5F3xWJPu0uyCKa4ivybzMWUwUbRtjZZgnyVMPQXi2RggUxQra2NmqeDlKAeoiNHW6bl8kUx7FmAb5-K3ZFLVGwz4dhrPHdf8g70t8V6ZbXLMk7Wps/s320/szklana_butelka_jupi_550.jpeg" width="320" /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;">Diagnoza
ekonomiczno-społeczna Konopnickiej jest jasna: ślepe realizowanie jednej z
pozytywistycznych idei przez ludzi niewyedukowanych, a nade wszystko
pozbawionych moralnej wrażliwości, prowadzi do zrównania jednostki z
przedmiotem, elementem mechanizmu, który nie ma prawa do własnych potrzeb i
wolnego wyboru. To metaforyczno-symboliczne „niewolnictwo”</span><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn24" name="_ftnref24" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[24]</span></span><!--[endif]--></span></a><span style="line-height: 150%;">
– ujęte w cudzysłów, bo ukryte pod przykrywką dbania o społeczne dobro poprzez
zapewnianie zbędnym jednostką bytu (cóż to jednak z byt) – jest tematem nie
pojawiającym się w tekstach Konopnickiej po raz pierwszy (zob. <i>Wolny najmita</i>), w <i>Miłosierdziu gminy</i> otrzymuje jednak mocny wydźwięk poprzez ubranie
go w specyficzną formę. Krótkość i zwięzłość noweli oraz wspomniane wcześniej
wybory w budowaniu narracji (czas teraźniejszy, ograniczanie zbędnych elementów
do minimum) koncentrują uwagę na przedstawianym problemie. Niepowtarzalny
charakter nadaje tekstowi obecność ironii, ukrytej niemal za każdym zdaniem i
na poziomie interpretacji obracającej połowę z nich o sto osiemdziesiąt stopni,
jak również sprawiającej, że nowela o prostej, jak mogłoby się na pozór
wydawać, tematyce na poziomie kategorii estetycznych – ponad niewątpliwe
zastosowanie realizmu i pewnych elementów naturalizmu – staje się kunsztownym
splotem groteski i tragizmu</span><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftn25" name="_ftnref25" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[25]</span></span><!--[endif]--></span></a><span style="line-height: 150%;">.</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%;"><br /></span></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">Można przyznać odrobinę
racji badaczom, którzy przedkładają poetycką twórczość Marii Konopnickiej nad
jej utwory nowelistyczne. Nowele pisarki sprawiają wrażenie nierównych,
czytelników mogą drażnić niekonsekwencją zastosowanego stylu w obrębie zbiorów
utworów, tematyka również nie należy do najlżejszych, gdy krótka forma
prozatorska musi udźwignąć ciężar idei społecznikowskich epoki. W </span><i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">Miłosierdziu gminy</i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;"> Konopnicka pokazuje
jednak znakomite umiejętności prozatorskie, spostrzegawczość reportera, bezkompromisowość
w obserwowaniu i analizie ludzkich zachowań, publicystyczną faktograficzność i
konsekwencję w wykorzystywaniu wszystkich tych narzędzi w obrębie syntetycznej
formy noweli. Nie udało się jednak autorce utrzymać tak wysokiego poziomu w
wielu innych nowelach. Kilka z nich również uznano za wybitne (</span><i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">Mendel Gdański</i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">, </span><i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">Dym</i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">, </span><i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;">Nasza szkapa</i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;"> i in.),
większość jednak nie trafiła do szerszego grona czytelników i nic nie
zapowiada, by twórczość nowelistyczna Konopnickiej miała przeżyć w najbliższych
czasach jakiegokolwiek rodzaju renesans; tym bardziej, że poruszane kwestie
związane ze społeczeństwem w dużej mierze już przebrzmiały.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 150%; text-indent: 35.4pt;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; text-align: right; text-indent: -24px;">Marta Godzisz, maj 2015</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b><u><span style="line-height: 150%;"><br /></span></u></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b><u><span style="line-height: 150%;">Bibliografia</span></u></b><u><span style="line-height: 150%;">:<o:p></o:p></span></u></span></div>
</div>
<div class="MsoListParagraphCxSpFirst" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
</div>
<ol>
<li style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;"> Brodzka
Alina, </span><i style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;">O nowelach Marii Konopnickiej</i><span style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;">,
Warszawa 1958.</span></span></li>
<li style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;"> Fita
Stanisław, </span><i style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;">Maria Konopnicka – Adam Pług</i><span style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;">
[w:] </span><i style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;">Konopnicka wśród jej współczesnych.
Szkice historycznoliterackie</i><span style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;"> pod red. Teresy Admatowicz, Warszawa 1976.</span></span></li>
<li style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;"> Konopnicka
Maria, </span><i style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;">Miłosierdzie gminy</i><span style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;"> [w:] </span><i style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;">Nowele</i><span style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;">, Wrocław 1999.</span></span></li>
<li style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;"> Próchnicki
Włodzimierz, </span><i style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;">Miłosierdzie gminy jako
nowela egzystencjalna </i><span style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;">[w:] </span><i style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;">Czytanie
Konopnickiej</i><span style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;"> pod red. Olgi Płaszczewskiej, Kraków 2011.</span></span></li>
<li style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;"> Skotnicka Gertruda, </span><i style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;">Marii
Konopnickiej relacje z pewnej podróży</i><span style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;"> [w:] </span><i style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;">Maria Konopnicka. Nowe studia i szkice</i><span style="line-height: 150%; text-indent: -18pt;">, red. J. Z. Białek, T.
Budrewicz, Kraków 1995.</span></span></li>
</ol>
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportLists]--><br /></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<!--[if !supportFootnotes]--><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br clear="all" />
</span></div>
<hr size="1" style="text-align: left;" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref1" name="_ftn1" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span></a> W. Próchnicki, <i>Miłosierdzie gminy jako nowela egzystencjalna </i>[w:] <i>Czytanie Konopnickiej</i> pod red. Olgi
Płaszczewskiej, Kraków 2011, s. 137.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn2">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref2" name="_ftn2" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span></a> A. Brodzka, <i>O nowelach Marii Konopnickiej</i>, Warszawa 1958, s. 9.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn3">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref3" name="_ftn3" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span></a> Tamże, s. 5.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn4">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref4" name="_ftn4" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[4]</span></span><!--[endif]--></span></a> Zob. S. Żeromski, <i>Dzienniki</i>, 1882–1886, t. I, Warszawa 1953, s. 328.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn5">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref5" name="_ftn5" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[5]</span></span><!--[endif]--></span></a> A.
Brodzka, dz. cyt., s. 6.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn6">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref6" name="_ftn6" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[6]</span></span><!--[endif]--></span></a> Zob. S. Fita, <i>Maria Konopnicka – Adam Pług</i> [w:] <i>Konopnicka wśród jej współczesnych. Szkice historycznoliterackie</i>
pod red. T. Admatowicz, Warszawa 1976.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn7">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref7" name="_ftn7" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[7]</span></span><!--[endif]--></span></a> A.
Brodzka, dz. cyt., s. 41–43.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn8">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref8" name="_ftn8" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[8]</span></span><!--[endif]--></span></a> Tamże, s. 47.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn9">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref9" name="_ftn9" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[9]</span></span><!--[endif]--></span></a> Tamże, s. 76..<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn10">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref10" name="_ftn10" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[10]</span></span><!--[endif]--></span></a> G. Skotnicka, <i>Marii Konopnickiej relacje z pewnej podróży</i> [w:] <i>Maria Konopnicka. Nowe studia i szkice</i>,
red. J. Z. Białek, T. Budrewicz, Kraków 1995, s. 44.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn11">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref11" name="_ftn11" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[11]</span></span><!--[endif]--></span></a> A.
Brodzka, dz. cyt., s. 296.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn12">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref12" name="_ftn12" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[12]</span></span><!--[endif]--></span></a> Tamże,
s. 246.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn13">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref13" name="_ftn13" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[13]</span></span><!--[endif]--></span></a> Tamże,
s 247.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn14">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref14" name="_ftn14" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[14]</span></span><!--[endif]--></span></a> M. Konopnicka, <i>Miłosierdzie gminy </i>[w:] <i>Nowele</i>,
Wrocław 2000, s. 149–150.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn15">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref15" name="_ftn15" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[15]</span></span><!--[endif]--></span></a> W. Próchnicki, dz. cyt, s. 141.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn16">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref16" name="_ftn16" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[16]</span></span><!--[endif]--></span></a> A.
Brodzka, dz. cyt., s. 298.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn17">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref17" name="_ftn17" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[17]</span></span><!--[endif]--></span></a> Co może przywodzić na myśl antyklerykalne
poglądy autorki – szczególnie, że przemawiający zza biurka pan radca budzi
skojarzenia z księdzem wygłaszającym kazanie, z początku nie do końca pewnym
swoich słów, ale z każdym zdaniem coraz bardziej dumnym z przemowy, bez względu
na to, czy zawiera ona prawdę, czy kłamstwo.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn18">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref18" name="_ftn18" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[18]</span></span><!--[endif]--></span></a> M. Konopnicka, dz. cyt., s. 153.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn19">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref19" name="_ftn19" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[19]</span></span><!--[endif]--></span></a> Tamże, s. 153–154.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn20">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref20" name="_ftn20" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[20]</span></span><!--[endif]--></span></a> Tamże, s. 170.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn21">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref21" name="_ftn21" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[21]</span></span><!--[endif]--></span></a> Tamże, s. 155.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn22">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref22" name="_ftn22" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[22]</span></span><!--[endif]--></span></a> Tamże, s. 167.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn23">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref23" name="_ftn23" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[23]</span></span><!--[endif]--></span></a> W. Próchnicki, dz. cyt, s. 137.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn24">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref24" name="_ftn24" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[24]</span></span><!--[endif]--></span></a> A.
Brodzka, dz. cyt., s. 41.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn25">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Jednostka%20w%20spo%C5%82ecze%C5%84stwie%20-%20nowelistyka%20Konopnickiej%20%5bHLP%5d.docx#_ftnref25" name="_ftn25" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="line-height: 115%;">[25]</span></span><!--[endif]--></span></a> A.
Brodzka, dz. cyt., s. 301.</span><o:p></o:p></div>
</div>
</div>
<div>
<div id="ftn25">
</div>
</div>
Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-82047219521583030782015-03-25T16:16:00.000+01:002015-03-25T16:16:22.431+01:00[Studenckie] Szumy, zlepy, ciągi (dosłownie i w przenośni)<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">...kontynuując serwowanie prac pisanych na potrzeby studiów, ale nie do końca, bo po drugim czy trzecim akapicie okazywało się nagle, że pisze się zbyt przyjemnie, by starać się tylko dla dobrej oceny.</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Swoją drogą, obiecałam sobie, że już nigdy, przenigdy nie będę próbowała wtłaczać twórców takich jak Białoszewski w ramy teoretycznoliterackie. No nie da się, no.</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">PS: Formatowanie postów na poprzez interfejs bloggera dalej jest katorgą.</span></i></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">* * *</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b>Topola-sokora </b><b style="line-height: 150%;">–
opis i obrazowość</b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b style="line-height: 150%;">w </b><b style="line-height: 150%;"><i>Szumach, zlepach, ciągach</i> Mirona Białoszewskiego </b><b style="line-height: 150%;">(„I
ogon łysieje jesieni”)</b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: center;">
<b style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">[Analiza dzieła literackiego - styczeń 2014]</span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: center;">
<b style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLmmpSMRszGAUFzBRdlaIHjeIhfYrgTC4zEbnWneTIFANweFyiNtCm_LhT-8nG2MSFA9mPITYyD_3Jp0vsSgWol-cfHmO_3NPC2JNflpij-ZH_KD-xH2JLPuzIGati1rwxZCkz48v1VNY/s1600/1401475784.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLmmpSMRszGAUFzBRdlaIHjeIhfYrgTC4zEbnWneTIFANweFyiNtCm_LhT-8nG2MSFA9mPITYyD_3Jp0vsSgWol-cfHmO_3NPC2JNflpij-ZH_KD-xH2JLPuzIGati1rwxZCkz48v1VNY/s1600/1401475784.jpg" height="320" width="203" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Bodaj najoczywistszą, a przy tym również najbardziej
magiczną właściwością języka jest możliwość tworzenia obrazów w umyśle odbiorcy. Każde
zdanie niesie za sobą jakiś sens, każdy, choćby najdrobniejszy element
otoczenia można w jakiś sposób opisać. Na tej własności opiera się siła
literatury: na zdolności kreowania. Aby jednak przekaz był dla czytelnika w
pełni zrozumiały i możliwy do przetworzenia w wyobraźni („obrazowanie mentalne”<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftn1" name="_ftnref1" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference">[1]</span><!--[endif]--></span></a>),
musi być ujęty w określony kształt opisu. Kształt ten zaś staje się szczególnie
interesujący, gdy spojrzymy na opis nie jako „jedną z elementarnych form
wypowiedzi<a href="https://www.blogger.com/null" name="_GoBack"></a>”<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftn2" name="_ftnref2" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference">[2]</span><!--[endif]--></span></a>
czy „składnik literackiego tekstu narracyjnego”<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftn3" name="_ftnref3" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference">[3]</span><!--[endif]--></span></a>, a raczej jak na narzędzie poetyckiej
semantyki. Z tego względu za przedmiot rozważań w tej pracy posłuży nie
„normalna”, jak to określa Sławiński<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftn4" name="_ftnref4" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference">[4]</span><!--[endif]--></span></a>,
narracja, a zabawy językowe Mirona Białoszewskiego w tomie <i>Szumy, zlepy,
ciągi</i>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Do
Białoszewskiego na stałe przylgnął tytuł jednego z czołowych twórców polskiej
poezji lingwistycznej. Oprócz wierszy, z których niemal każdy stanowił
zaskakujący eksperyment językowy, pisał także prozę. Najbardziej znanym jego
tomikiem prozatorskim jest bez wątpienia <i>Pamiętnik z postania warszawskiego</i>,
nie sposób jednak osądzić, co bardziej zaważyło o sukcesie: tematyka czy forma.
Specyficzny sposób pisania, w tym nietypowa narracja i wyciągane w stanie
„surowym” wprost od narratora opisy, Białoszewski wykorzystał także w kolejnych
swoich utworach prozatorskich, zebranych w kilka tomów, m.in. <i>Donosy
rzeczywistości</i>, <i>Zawał</i>, <i>Przepowiadanie</i> czy <i>Szumy, zlepy,
ciągi</i>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> <i>Szumy…</i>
wydano w 1976 roku, jako drugi po <i>Donosach rzeczywistości</i> tom prozy
Białoszewskiego. Stanowi on osobliwy zbiór tekstów, które zdają się być
szkicami lub wyrywkowymi fragmentami czegoś na kształt dziennika. Zazwyczaj
stosunkowo krótkie, opowiadają o różnych wydarzeniach (spotkania rodzinne,
spacery, wspomnienia), do których doszło w różnych miejscach (Warszawa,
Żarnowiec) i różnym czasie (przed wojną, w jej trakcie, po niej). Na pierwszy
rzut oka nie łączą się ze sobą, ale już po krótkiej lekturze można dostrzec
powtarzające się postaci (Ludwik, Tadzio, Le. i inni) oraz motywy i tematy. Z
tych ostatnich szczególnie interesujący dla przedmiotu tej pracy jest
pojawiający się wielokrotnie opis widzianej z mieszkania narratora
topoli-sokory – w zbiorze można znaleźć fragmenty, które są poświęcone jej w
zupełności.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> „W
zupełności” jest w tym przypadku sformułowaniem jak najbardziej zasadnym.
Janusz Sławiński w swoich teoretycznoliterackich rozważaniach o opisie
poświęcił chwilę na rozważenie kwestii, nad którą zastanawiało się już wielu
badaczy: na ile opis dopełnia opowiadanie, a na ile kontrastuje z jego formą.
Zwrócił uwagę na fakt, że deskrypcja sama w sobie nigdy nie była pojmowana jako
element zdolny samodzielnie działać w utworze powieściowym<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftn5" name="_ftnref5" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference">[5]</span><!--[endif]--></span></a>.
Fragment <i>Szumów...</i>, zatytułowany „I ogon łysieje jesieni”, zdaje się
udowadniać, że opis jest w stanie być autonomiczny w obrębie zamkniętego
opowiadania, a jednocześnie pozostaje kontrastujący z jego teoretycznymi
założeniami. Oto bohater w nocy 11 listopada otwiera balkon, cofa się, leży i
patrzy<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftn6" name="_ftnref6" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference">[6]</span><!--[endif]--></span></a>.
Tych kilka słów otwiera i jednocześnie zamka „normalną” narrację, po niej
następuje zaś opis widoku za oknem, którego centrum stanowi owa wspomniana
wcześniej topola. <o:p></o:p></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiB474Psyym3PUtemNPDYi6yeEhNffQZuIjwH5BWVcmnPhOiPInT_C9q6Vgk0MrQxVuhznasK78odQsGXMeWsrUrQssi5PFZimI5IBxDzPGZ1Sx4XEo8fDxZewX6gN5rqtwgScWM7oWTgQ/s1600/topola_czarna_pokroj_www.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiB474Psyym3PUtemNPDYi6yeEhNffQZuIjwH5BWVcmnPhOiPInT_C9q6Vgk0MrQxVuhznasK78odQsGXMeWsrUrQssi5PFZimI5IBxDzPGZ1Sx4XEo8fDxZewX6gN5rqtwgScWM7oWTgQ/s1600/topola_czarna_pokroj_www.jpg" height="320" width="240" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Białoszewski
nie byłby jednak sobą, gdyby napisany przez niego tekst nie zadziwiał zarówno
formą, jak i treścią. Uwagę zwraca już sam zapis graficzny, poczynając od
powszechnie używanego zwrotu <i>vis-à-vis</i>, zapisanego jako „wizawi”, a więc
fonetycznie, dokładnie tak, jak wymawia je przeciętny Polak. Autor również
celowo unika dużych liter, by nie sugerować zwracania uwagi na składnię. Zdanie
jako jednostka wypowiedzi funkcjonuje w opisie Białoszewskiego jedynie w celach
porządkowych, wprowadzenie nowej myśli nie oznacza wcale rozpoczęcia nowego
zdania. Ponadto pojawia się duża ilość wielokropków, których znaczenie jest
niemal podręcznikowe – pauza, przemilczenie, wahanie – lecz ich efekt potęguje
budowa pojedynczych wypowiedzeń składowych. Te w większości otwierają się
„twardo”<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftn7" name="_ftnref7" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference">[7]</span><!--[endif]--></span></a>,
a więc przywołując nowy podmiot, jednak jednocześnie są one krótkie, nierzadko
zawierają powtórzenia, lub przeciwnie: skupiają się na czymś zupełnie innym,
niż wypowiedź wcześniejsza, oddzielona jedynie przecinkiem. Tekst jest gładki, odbiorca nie ma wrażenia
przeskakiwania z tematu na temat, niespójności, ale jednocześnie widzi, że
myśli są poszarpane. Powiązania semantyczne są luźne, zrywane raz po raz, niekiedy
zaskakujące, nietypowe. Wrażenia dopełniają właśnie te ostatnie, tak
charakterystyczne dla Białoszewskiego sformułowania: „biurowa popracowa”<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftn8" name="_ftnref8" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference">[8]</span><!--[endif]--></span></a>
czy „rano po niespaniach trzech”<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftn9" name="_ftnref9" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference">[9]</span><!--[endif]--></span></a>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Wszystkie
te elementy nie są jedynie zabiegami mającymi zdziwić odbiorcę, ale
wyznacznikami stylu Białoszewskiego. Ten sposób pisania, znany z <i>Pamietnika
z powstania warszawskiego</i>, ma przede wszystkim oddawać cechy języka
mówionego, a nawet więcej: cechy języka narratora, a więc personalizacji mowy
narracyjnej, co jest jednym z zadań opisu jako składnika tekstu narracyjnego<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftn10" name="_ftnref10" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference">[10]</span><!--[endif]--></span></a>.
Wrażenie to potęgują słowa, które są w jakiś sposób nacechowane: „baby”,
„topolisko”, „malusieńko”<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftn11" name="_ftnref11" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference">[11]</span><!--[endif]--></span></a>;
narrator nie jest obojętny wobec tego, co obserwuje. Nadrzędnym celem tych
zabiegów zdaje się być to, by potok słów był aż zbyt naturalny: pochodzący
wprost z głowy narratora, nieobrobiony, chaotyczny. Nie czytamy więc słów
zapisanych przez bohatera w dzienniku, niby zaraz po wydarzeniu, a jednak już
nie „na gorąco”. Przeciwnie; mamy ujrzeć i poczuć dokładnie to samo, co ten
wyglądający przez okno mężczyzna, poczuć jego dezorientację, gdy przez moment
nie może znaleźć najbardziej stałego elementu tego widoku, czyli topoli. Idąc
za terminologią Jackendoffa wykorzystaną w rozważaniach Łapińskiego o obrazowości
w tekstach literackich<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftn12" name="_ftnref12" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference">[12]</span><!--[endif]--></span></a>,
można śmiało rzec, że Białoszewski posunął się jak tylko potrafił najdalej –
wykorzystując charakterystyczne dla siebie narzędzia – by zniwelować
rozbieżność między perceptami (tu: tym, co zobaczył bohater) a obrazami
mentalnymi (tym, co wyobrazi sobie odbiorca, czytając wypowiedzenia narratora).
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Deskrypcja
w tym fragmencie całkowicie zdominowała opowiadanie, a ponieważ narrator cały
czas pozostaje widoczny poprzez język i styl, całość sprawia wrażenie
naturalnej wypowiedzi, gładko wpisującej się w tok prozy powieściowej. Opis nie
zawiera wiedzy o danym obiekcie (kamienicy naprzeciwko, topoli), lecz jego
ogląd<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftn13" name="_ftnref13" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference">[13]</span><!--[endif]--></span></a>
i dzięki temu nabiera bardzo osobistego charakteru, jest jedyny w swoim
rodzaju. Bohater jest aktywny percepcyjnie, co pozwalają stwierdzić zwroty
niejako łączące opowiadanie i opis<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftn14" name="_ftnref14" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference">[14]</span><!--[endif]--></span></a>:
„patrzę”, „widziałem”; jest ich jednak niewiele, więc ciężar utrzymania
wrażenia owej aktywności spoczywa na podsuwaniu coraz to nowych spostrzeżeń
narratora.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiT_26SpWwJVIAyJF5W4zxO6zmthV8LCwkH3DlXhyphenhyphen4wf_NPxai5XjE502EITRdlo7_oC-KywL39uuF3sFRJqRSJE5jXF69oPmeaOY6zPHzfCDPme-nCGyARiZLAXpOlaIJYKz7dSmRAEMc/s1600/8b17b89d4bb57ade171d3b9952949ef9,14,1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiT_26SpWwJVIAyJF5W4zxO6zmthV8LCwkH3DlXhyphenhyphen4wf_NPxai5XjE502EITRdlo7_oC-KywL39uuF3sFRJqRSJE5jXF69oPmeaOY6zPHzfCDPme-nCGyARiZLAXpOlaIJYKz7dSmRAEMc/s1600/8b17b89d4bb57ade171d3b9952949ef9,14,1.jpg" height="215" width="320" /></a></span></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><o:p></o:p></span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Interesującą
kwestią jest nagła zmiana zapisu, jaka następuje na chwilę w połowie tekstu.
Urwane, poszatkowane wielokropkami zdania przeradzają się nagle w zapis
wersowy, można odnieść wrażenie, że proza przeszła w wiersz. Jest on jednak
charakterystyczny dla Białoszewskiego, noszący pewne cechy wcześniejszego
opisu: wielokropki zostały zastąpione przez przejście do następnego wersu,
pauzy są znacznie bardziej odczuwalne, zmienia się rytm wypowiedzi, ale nie jej
styl. Forma ta nie jest już zobligowana do pozostania w zgodzie z zasadami składni,
przez co poszczególne myśli są jeszcze bardziej „porwane”. Zaraz potem tekst
wraca do formy prozy – dzieje się to łagodnie i bez tworzenia niepotrzebnego
kontrastu tak w sferze grafii, jak i treści, zupełnie jakby narrator stracił
chęć na poezję, pozostając przy najbardziej naturalnym sposobie wypowiadania
się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Warto
zaznaczyć, że „I ogon łysieje jesieni”, a także inne teksty w omawianym
zbiorze, posiada wiele cech sylwy współczesnej<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftn15" name="_ftnref15" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference">[15]</span><!--[endif]--></span></a>.
Świat obserwujemy z perspektywy jednostkowego bohatera, odnaleźć można w treści
różne nawiązania do biografii autora lub elementy wręcz z niej zaczerpnięte,
jak choćby wspomniany wcześniej Le. – Leszek Soliński. Daje to dużą swobodę w
odbieraniu i interpretowaniu tekstu, jak również „usprawiedliwia” nietypowe
zabiegi, których użył autor.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Metoda
budowania i prowadzenia opisu, jaką przyjął Białoszewski, nie jest z pewnością
zgodna z powszechnie przyjętymi założeniami, a przez to może sprawiać wrażenie
trudnej w odbiorze, jednak mimo tego sposób deskrypcji nie odbiega tak bardzo
od pewnych stałych dla wszystkich opisów ram, zaś czytelnik potrzebuje jedynie
kilku chwil na przyzwyczajenie się do stylu. Urwane, z pozoru bezładnie
rozrzucone zdania stają się atutem, który dodaje tekstowi autentyzmu i
jednocześnie mocno charakteryzuje bohatera. Narrator cały czas jest w tekście
obecny i o tej obecności przypomina, więc kontrast między opisem a opowiadaniem
zdaje się zanikać. Dzięki temu czytelnik łatwiej może pokonać progi pomiędzy danymi zmysłowymi i literaturą<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftn16" name="_ftnref16" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference">[16]</span><!--[endif]--></span></a>,
za pomocą których Łapiński przedstawił problem obrazowości w utworach
literackich – język mówiony niejako maskuje „literackość” postaci, opisu i
obiektu opisywanego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Czy jednak
rozwiązanie Białoszewskiego mogłoby być użyte szerzej, w dłuższy tekście lub
wręcz zaadoptowane przez innego pisarza do własnego utworu? Na pewno nie. Styl
tego poety jest na tyle oryginalny, że tylko on jeden mógł go wykorzystać do
manipulowania formą tekstu w ten sposób; można nawet przypuszczać, że
wykorzystywany zbyt często i obszernie, straciłby całą swoją moc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 8.5pt 0cm; text-align: right;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Marta Godzisz, styczeń 2014</span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Bibliografia:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">1. Białoszewski M., <i>Szumy, zlepy, ciągi,</i> Państwowy
Instytut Wydawniczy, Warszawa 1989.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">2. Łapiński Z., <i>Widziane, wyobrażone, pomyślane</i> [w:]
„Teksty Drugie” 2009, nr 1-2,<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">3. Nycz R., <i>Sylwy współczesne. Problem konstrukcji tekstu</i>, Warszawa 1984.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 8.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 8.5pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">4. Sławiński J., <i>Próby teoretycznoliterackie</i>,
Universitas, Kraków 2000.<span style="font-size: x-small;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 8.5pt 0cm; text-align: center;">
</div>
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><br clear="all" />
</span><br />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftnref1" name="_ftn1" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[1]</span><!--[endif]--></span></a> Łapiński Zdzisław, <i>Widziane, wyobrażone,
pomyślane</i> [w:] „Teksty Drugie” 2009, nr 1-2, s. 49.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn2">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftnref2" name="_ftn2" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[2]</span><!--[endif]--></span></a> Sławiński Janusz, <i>Próby
teoretycznoliterackie</i>, Universitas,
Kraków 2000. s. 214.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn3">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftnref3" name="_ftn3" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[3]</span><!--[endif]--></span></a> Tamże, s. 214.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn4">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftnref4" name="_ftn4" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[4]</span><!--[endif]--></span></a> Zob. tamże, s. 214.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn5">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftnref5" name="_ftn5" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[5]</span><!--[endif]--></span></a> Sławiński Janusz, <i>Próby
teoretycznoliterackie</i>, dz. cyt. s. 214–215.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn6">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftnref6" name="_ftn6" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[6]</span><!--[endif]--></span></a> Białoszewski Miron, <i>Szumy, zlepy, ciągi,</i>
Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1989. s. 75.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn7">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftnref7" name="_ftn7" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[7]</span><!--[endif]--></span></a> Zob. Sławiński Janusz, <i>Próby
teoretycznoliterackie</i>, dz. cyt. s. 223.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn8">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftnref8" name="_ftn8" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[8]</span><!--[endif]--></span></a> Białoszewski Miron, <i>Szumy, zlepy, ciągi</i>, dz. cyt. s. 75.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn9">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftnref9" name="_ftn9" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[9]</span><!--[endif]--></span></a> Tamże, s. 76.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn10">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftnref10" name="_ftn10" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[10]</span><!--[endif]--></span></a> Sławiński Janusz, <i>Próby
teoretycznoliterackie</i>, dz. cyt. s. 228–239.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn11">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftnref11" name="_ftn11" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[11]</span><!--[endif]--></span></a> Białoszewski Miron, <i>Szumy, zlepy, ciągi</i>, dz. cyt. s. 75–78.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn12">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftnref12" name="_ftn12" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[12]</span><!--[endif]--></span></a> Łapiński Zdzisław, <i>Widziane, wyobrażone,
pomyślane, </i>dz. cyt<i>.,</i> s. 49.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn13">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftnref13" name="_ftn13" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[13]</span><!--[endif]--></span></a> Sławiński Janusz, <i>Próby
teoretycznoliterackie</i>, dz. cyt. s. 236.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn14">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftnref14" name="_ftn14" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[14]</span><!--[endif]--></span></a> Tamże, s. 237–238.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn15">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftnref15" name="_ftn15" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[15]</span><!--[endif]--></span></a> Zob. Nycz Ryszard, <i>Sylwy współczesne. Problem konstrukcji tekstu</i>, Warszawa 1984.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn16">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Szumy,%20zlepy,%20ci%C4%85gi%20%5bADL%5d.doc#_ftnref16" name="_ftn16" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[16]</span><!--[endif]--></span></a> Łapiński Zdzisław, <i>Widziane, wyobrażone,
pomyślane, </i>dz. cyt<i>.,</i> s. 55.</span><o:p></o:p></div>
</div>
</div>
Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-82982373439175756772015-01-28T14:55:00.000+01:002015-01-28T16:55:11.563+01:00[Studencka] Analiza opowiadania "Basen" Marka Kochana<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: center;">
<span style="line-height: 200%; text-align: justify;"><i>W ramach dalszych operacji wskrzeszania Butelki Rudego pomyślałam, że warto podzielić się paroma pracami napisanymi przeze mnie na potrzeby studiów polonistycznych I stopnia na UW. Żadna nie jest idealna, ale wszystkie dobrze się pisało i również zostały dobrze ocenione.</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: center;">
<span style="line-height: 200%; text-align: justify;"><i>Oto pierwszy z tekstów - będą jeszcze przynajmniej trzy następne.</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: center;">
<span style="line-height: 200%; text-align: justify;"><i><br /></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: center;">
<span style="line-height: 200%; text-align: justify;"><i>* * *</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: center;">
<span style="line-height: 200%; text-align: justify;"><i><br /></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: center;">
<b>Analiza opowiadania "Basen" Marka Kochana</b></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: center;">
<b>[Poetyka z elementami teorii literatury - maj 2013]</b></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: left;">
<b style="line-height: 200%; text-align: justify;"><br /></b>
<b style="line-height: 200%; text-align: justify;">Płynąc pod prąd</b></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSmsEvCE4UTsPa8i-T245x7MUKZDlXKHaW-gg1PwLt-Vdx-8rHdwIxW-hyx_2unbNrBtfaQIyaaZ5FHXWo9fg81_gVRtWSEyj57oeZQXaUcGD0-FyQx2a-GOxuS5dGTCSBVmaQS26BtZ0/s1600/MowiWarszawa.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSmsEvCE4UTsPa8i-T245x7MUKZDlXKHaW-gg1PwLt-Vdx-8rHdwIxW-hyx_2unbNrBtfaQIyaaZ5FHXWo9fg81_gVRtWSEyj57oeZQXaUcGD0-FyQx2a-GOxuS5dGTCSBVmaQS26BtZ0/s1600/MowiWarszawa.jpg" height="200" width="140" /></a> <i>Mówi Warszawa</i> to zbiór
opowiadań ze wszech miar wyjątkowy. Zawiera dwadzieścia jeden tekstów, które
różni czas, bohaterowie, nastrój, opowiedziana historia. Jest tylko jeden
wspólny mianownik: Warszawa we wszelkich obliczach, ukazana wraz z jej blaskami
i cieniami. Autorem tego projektu jest Marek Kochan, który wręcz nazywa książkę
powieścią polifoniczną<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Basen%20%5bPoetyka%5d.doc#_ftn1" name="_ftnref1" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Mangal; mso-bidi-language: HI; mso-fareast-font-family: SimSun; mso-fareast-language: HI; mso-font-kerning: .5pt;">[1]</span></span><!--[endif]--></span></a>,
jedyną w swoim rodzaju. Ten dziennikarz i pisarz nie tylko zadbał o realizację
idei, ale też zawarł w zbiorze własne opowiadanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: justify;">
Krótki, bo niespełna
dwunastostronicowy tekst o lakonicznym tytule <i>Basen</i> stanowi element
trzeciej części książki: „Rewolucje” (obok „Miłości” oraz „Pożegnań i
powrotów”). Na pierwszy rzut oka historia sprawia wrażenie prozaicznej, mocnej,
ale niezbyt oryginalnej: oto rodowity warszawiak, na co dzień pracujący w
korporacji, po południu zaś odprężający się na basenie, traci cierpliwość do
otaczającej go rzeczywistości i w rozpaczliwej próbie zatrzymania napływu ludzi
do jego dzielnicy Żoliborza, doprowadza do karambolu na jednej z głównych
arterii stolicy – bunt jednostki przeciw masie. Tylko tyle? Jak się okazuje po
wnikliwszej lekturze oraz analizie samego bohatera i motywu basenu, nie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: justify;">
Kamil Selznik to modelowy
mieszkaniec współczesnej Warszawy. Ma czterdzieści pięć lat, dobrą, choć
absorbującą pracę i wielką pasję do pływania (tu należy zaznaczyć, że
rekreacyjnego – dla zdrowia, przy stałej prędkości i systematycznie zwiększanym
dystansie; bohater nie ma aspiracji sportowych). Już sam tytuł opowiadania
wskazuje, że autor postanowił osnuć całą historię właśnie wokół pływania, a
konkretniej: basenu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: justify;">
Przestrzeń opowiadania można ogólnie
określić jako Warszawę – poza stolicę nie ruszamy się nawet na krok; bohater o
rzadkich wyjazdach wspomina krótko, a pomysł wyprowadzki zaraz uznaje za zły –
to przecież „jego miasto”, będzie tu żyć bez względu na wszystko. Jeszcze
silniejsze przywiązanie czuje do dzielnicy, w której mieszka, czyli Żoliborza.
Mimo to jednak centrum tekstu stanowi sam basen. Nie jeden konkretny, ale
ogólnie – miejsce, do którego Selznik przychodzi, by „spłukać z siebie”
problemy. Tym samym czynność pływania, pokonywania basenów we własnym rytmie,
zyskuje funkcję swego rodzaju <i>katharsis</i>. Tak długo, jak bohater może
dotrzeć na basen z pracy i pokonywać kolejne długości basenu, zachowuje spokój,
stara się myśleć optymistycznie pomimo dostrzeganych wokół rys na tafli
rzeczywistości.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: justify;">
Nieprawidłowości te piętrzą się
coraz bardziej wraz z latami. Na początku, gdy Selznik jest jeszcze dzieckiem,
baseny zmieniają się często, a wraz z nim pojawiają się coraz to nowe kłopoty.
Pierwszy, w Pałacu Kultury, bohater wspomina źle: wówczas jeszcze słabo pływał,
a ratownicy nie byli skorzy do pomagania. To miejsce często nawiedza go w
snach, porównane do zgniatarki śmieci. Następnie los rzuca małego jeszcze
Selznika na ulicę Zajączka (kojarzy mu się ono przede wszystkim z egzotyką i
niezrozumiałymi słowami, ponieważ przy pływalni sprzedawano zagraniczne
znaczki) i wreszcie na Inflancką. Basen na tej ulicy jest pierwszym, który z
czasem traci charakter azylu. Selznikowi-dziecku dokuczają tam starsi chłopcy –
prawdziwa plaga tego miejsca, Selznika-studenta odstraszyła awaria filtrów
wodnych, którą zarząd chciał zataić przed klientami. Epizodycznie pojawia się
basen na Bemowie, gdzie bohater chodzi z dziewczyną. Potem wreszcie powstaje
pływalnia na Żoliborzu, przy ulicy Potockiej – i tam Selznik pozostaje.<o:p></o:p><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNdFNlpPJ2nuA-rRG_ou3tjM3xSIyQw6N8Zh82Ml54zANb0A9znyTZDC_COMaHlCZ0Ag5JXI3u8LhLiaRVr_Swgc-vHFlr-Iw4XV1A9BYAws5EKenQs21t-diZGWRsyw-ie-Hz77QP9tQ/s1600/z8609204Q,Nowy-basen-w-Aninie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNdFNlpPJ2nuA-rRG_ou3tjM3xSIyQw6N8Zh82Ml54zANb0A9znyTZDC_COMaHlCZ0Ag5JXI3u8LhLiaRVr_Swgc-vHFlr-Iw4XV1A9BYAws5EKenQs21t-diZGWRsyw-ie-Hz77QP9tQ/s1600/z8609204Q,Nowy-basen-w-Aninie.jpg" height="227" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: justify;">
Z początku jest to miejsce
prawdziwego odprężenia, schronienie, jednak wraz z powstaniem pierwszej linii
warszawskiego metra wszystko się zmienia. Żoliborz najeżdżają „barbarzyńcy” i
„cwaniaki”. Symbolem tego są kolejki na basen oraz ulice pozastawiane
zaparkowanymi gdzie popadnie samochodami. Z początku bohater próbuje kulturalnie,
acz stanowczo walczyć z masą, ale straż miejska, do której zwraca się w sprawie
problemów na drodze, szybko przestaje reagować, wobec czego Selznik może tylko
nauczyć się znosić obcych w „jego” miejscu. Basen jest więc z początku miejscem
oczyszczenia, ucieczki od rzeczywistości, ale z czasem staje się ostatecznym
dowodem na to, że, mimo prób, bohater nie zdoła uchronić się przed masą.
Rzeczywistość bez pardonu wkracza nawet w jego sferę sacrum, tratuje ją,
zalewa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: justify;">
Z przestrzenią sprzężony jest czas
opowiadania. Z jednej strony mamy teraźniejszość: jak się okazuje, trwa rozmowa
bohatera z psychologiem policyjnym. Płaszczyzna ta jest jednak zmarginalizowana
(nie ma związku z pływalnią), znacznie ważniejsze od samego faktu przesłuchania
są opowiadane przez Selznika dzieje jego życia – czy może raczej jego droga od
basenu do basenu. Kilkuletni bohater uczy się pływać w Pałacu Kultury, a
później na Zajączka, dorasta na Inflanckiej, zmaga się z dorosłym życiem na
Potockiej. Również sama czynność pływania odmierza czas: z każdym kolejnym
przeżytym rokiem Selznik dokłada do liczby przebytych basenów jedno oczko. W
rezultacie opowiadanie rozciągnięte jest na niemal czterdzieści lat, bez
zaznaczenia żadnych konkretnych dni. Tylko dwa z nich są wyodrębnione: Dzień
Dziecka i następujące po nim zdarzenie, będące kulminacją całej historii. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: justify;">
Zanim jednak skupimy się na końcówce
opowiadania, wróćmy do samego głównego bohatera.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: justify;">
Kamil Selznik został przedstawiony w
taki sposób, by nic nie wyróżniało go spośród kilku milionów innych ludzi
mieszkających i pracujących w Warszawie oraz jej okolicach. W zasadzie
niezwykłym czyni go jedynie wspomniane wcześniej niezwykłe nastawienie do
pływalni, kiełkujące już w dzieciństwie, a w dorosłym życiu urosłe do rangi
obsesji. Wszystkie inne elementy jego codzienności to tylko dodatki, doklejone
do codziennych wypraw na basen i często z nimi kolidujące. Wszystkie one w
opowieści bohatera są najwyżej dygresjami do głównego tematu: była i obecna
żona, córka Natalka, praca w dziale HR, sąsiad. Ostatecznie w jakiś wiążą się z
basenem, wychodzą od tego tematu albo do niego prowadzą, ale nie zasłaniają go
nawet na moment. Znajduje to swoje uzasadnienie dopiero we wtrąceniach z czasu
teraźniejszego, czyli z przesłuchania: Selznik nie chce wchodzić w sprawy
osobiste, miał mówić o basenach, więc ich kurczowo się trzyma. To jednak, jak
bardzo życie przeplata się z pływalniami, nasuwa oczywisty wniosek, że
stanowiły najważniejszą część jego rzeczywistości, swego rodzaju punkt
zaczepienia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: justify;">
Bohatera mamy okazję poznać jedynie
poprzez to o czym i jak opowiada – jego cechy wynikają z zachowań, szczególnie
tych ekstremalnych, zawartych na ostatnich stronach tekstu (zastosowana
technika behawioralna). Z jego słów wysnuć można wniosek, że jest człowiekiem
na pozór „szarym”, raczej introwertycznym, nieskorym – do pewnego momentu – do
złości czy szkodzenia innym, choć też ceniącym sobie swój własny kawałek ziemi,
ciszę i spokój. Gdy trzeba, potrafi zawalczyć o własne prawa, ma przy tym
jednak nieodparte wrażenie, że nie dość, że działa wbrew sobie samemu, to
jeszcze jego działania nie przynoszą właściwie żadnego skutku. Tym samym wraz z
rozwojem wydarzeń w bohaterze narasta frustracja, której mimo prób nie jest on
w stanie w sobie zdusić. Jej wybuch – ostatnia scena – jest jedynie desperacką
próbą obronienia swojego terenu przed napływem obcych. Nie świadczy to więc o
niestabilności psychicznej Selznika, a raczej o instynktownym odruchu, uczuciu,
które, zbyt długo duszone wewnątrz, musiało wreszcie wybuchnąć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: justify;">
Przedstawienie sytuacji i bohatera w
sposób wiarygodny i zrozumiały nie byłoby możliwe, gdyby nie pewne zabiegi,
zastosowane przez autora w obrębie formy. Dominuje opowiadanie relacjonujące<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Basen%20%5bPoetyka%5d.doc#_ftn2" name="_ftnref2" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Mangal; mso-bidi-language: HI; mso-fareast-font-family: SimSun; mso-fareast-language: HI; mso-font-kerning: .5pt;">[2]</span></span><!--[endif]--></span></a>
– co prawda zachowana jest perspektywa jednej osoby, ale niezwykła
drobiazgowość opisów oraz oczywisty fakt „opowiadania” własnej przeszłości
przez Selznika eliminuje prezentację sceniczną. Przez cały tekst widoczna jest
narracja personalna – nie wychodzimy z optyki głównego bohatera nawet na
moment, dokładnie wiemy, co myśli i czuje. Pewnym zaskoczeniem jest brak
dialogów, tak naprawdę żadna rozmowa nie jest nawet wspomniana. Nawet na
płaszczyźnie czasu teraźniejszego psycholog – jako słuchacz – jedynie kiwa
głową, jego ewentualne wypowiedzi, dotyczące najwyżej nakierowania słów
przesłuchiwanego z powrotem na temat basenu, są jedynie sugerowane
wypowiedziami bohatera.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: justify;">
Całe opowiadanie jest więc w gruncie
rzeczy relacją Selznika, niemal cały czas utrzymaną w gramatycznym czasie
przeszłym oraz trzeciej osobie (przy czym imię lub nazwisko głównego bohatera
pada zaledwie kilkukrotnie, cały czas występuje „on” – w domyśle właśnie
Selznik). Można by nawet pokusić się o nazwanie tej techniki pośrednim
monologiem wewnętrznym (rodzaj strumienia świadomości w podziale wg Humphreya<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Basen%20%5bPoetyka%5d.doc#_ftn3" name="_ftnref3" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Mangal; mso-bidi-language: HI; mso-fareast-font-family: SimSun; mso-fareast-language: HI; mso-font-kerning: .5pt;">[3]</span></span><!--[endif]--></span></a>):
dominuje mowa pozornie zależna, język bliski jest postaci, myśli są
uporządkowane. Mimo że mamy do czynienia z narracją trzecioosobowa,
automatycznie przyswajamy ją sobie jako pierwszoosobową, dobywającą się z
umysłu czy też ust głównego bohatera<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Basen%20%5bPoetyka%5d.doc#_ftn4" name="_ftnref4" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Mangal; mso-bidi-language: HI; mso-fareast-font-family: SimSun; mso-fareast-language: HI; mso-font-kerning: .5pt;">[4]</span></span><!--[endif]--></span></a>.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: justify;">
Zazwyczaj zdania są pełne, poprawne
gramatycznie, często jednak pojawiają się krótkie, urwane myśli – sposób
mówienia ma przypominać ten, którym posługujemy się w komunikacji werbalnej,
jakby opowiadanie było po prostu dokładnym zapisem przesłuchania. Czasem wkrada
się w nie chaos, przybliżający czytelnikowi emocje targające bohaterem. Wówczas
rzucane są jedynie pojedyncze słowa, zwroty – najdobitniejszym przykładem jest
tu sam koniec relacji bohatera: „<i>No pasaran!</i> Z powrotem. Do domu. Za
dużo was tu. Nie zmieścicie się. Nie ma wolnych kluczyków do szafek. Limit
wejść przekroczony. Won. Spierdalać, wypierdalać z basenu!”<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Basen%20%5bPoetyka%5d.doc#_ftn5" name="_ftnref5" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Mangal; mso-bidi-language: HI; mso-fareast-font-family: SimSun; mso-fareast-language: HI; mso-font-kerning: .5pt;">[5]</span></span><!--[endif]--></span></a>.
Fragment ten jest kwintesencją całego tekstu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: justify;">
Przejdźmy wreszcie do wspomnianej
już wielokrotnie ostatniej sceny. Punktem wyjścia do niej jest ostatnia wizyta
na Potockiej: tym razem basen jest dosłownie pełen ludzi. Próba odprężenia się
spełza na niczym; bohater nie może skupić się na pływaniu, ponieważ
przeszkadzają mu inni. Zauważa, że w przeciwieństwie do niego pływają z jakąś złością,
tłukąc wodę ze wszystkich sił, jakby chcieli się na niej wyżyć. Zastanawia się,
czy kiedyś nauczą się korzystać z basenu normalnie – zaraz jednak uświadamia
sobie, że nie ma to znaczenia, bo i tak pojawią się kolejni tacy jak oni.
Następnego dnia on sam daje upust złym emocjom, dokonując zwolnień w pracy, ale
to również okazuje się bezsensowne, gdy Selznik staje w korku na Wisłostradzie.
Widzi sznur jadących prawym pasem „cwaniaków”, którzy w ostatniej chwili
przeskakują na pas wiodący prosto, wpychając się pozostałym kierowcom przed
maski, i w rezultacie pokonują zatłoczony odcinek znacznie szybciej, podczas
gdy jadący przepisowo zostają zatrzymani przez czerwone światło. Bohater stara
się uniemożliwić „cwaniakom” takie działanie, ale podczas gdy on nie chce
wpuścić ich na swój pas, robią to inni kierowcy, nie chcący wdawać się w
uliczne spory. To wówczas coś w Selzniku pęka, wybucha. Zjeżdża swoim pojazdem
na prawo, a potem zawraca. Jedzie pod prąd, samochody próbują zejść mu z drogi,
w rezultacie dochodzi do karambolu. Na koniec bohater staje swoim wozem w
poprzek trasy – „<i>No pasaran!</i>” – i barykaduje przejazd. Czuje dumę: oto
zablokował masę, masa nie wjedzie na jego teren, masa przestanie się tu wlewać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: justify;">
Już za parę chwil, gdy Selznik
zostanie aresztowany za spowodowanie katastrofy drogowej, droga zostanie po
prostu oczyszczona: „ludzka masa, którą próbował zatrzymać, z powrotem zaczyna
wlewać się do miasta”<a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Basen%20%5bPoetyka%5d.doc#_ftn6" name="_ftnref6" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Mangal; mso-bidi-language: HI; mso-fareast-font-family: SimSun; mso-fareast-language: HI; mso-font-kerning: .5pt;">[6]</span></span><!--[endif]--></span></a>.<o:p></o:p><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRh-vr2LOqus_1VNnC55OMG0WRqiqkuKvCJLv_pApDxNsnSaAsLpEiEKEDUUKS4Lu-KfxJEikSI90gisgq4yzSU7oZExxCXZEycc1L9VLBMdsluMDPLN93OSe3RWvBwKtF8vvC0JJAnOA/s1600/0002LMBGX50ILIP2-C116-F4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRh-vr2LOqus_1VNnC55OMG0WRqiqkuKvCJLv_pApDxNsnSaAsLpEiEKEDUUKS4Lu-KfxJEikSI90gisgq4yzSU7oZExxCXZEycc1L9VLBMdsluMDPLN93OSe3RWvBwKtF8vvC0JJAnOA/s1600/0002LMBGX50ILIP2-C116-F4.jpg" height="252" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: justify;">
Ostatnia scena <i>Basenu</i>
przypomina film „Upadek” w reżyserii Joela Schmuahera, w którym również bohater
próbuje walczyć, widząc panujący wokół bałagan, akceptowany przez wszystkich
innych jako coś oczywistego. Tam w postaci barierę spokoju burzy niekończący
się korek na drodze, tutaj zaś basen, azyl, zostaje zalany przez egoistyczną
masę. Wrażenie bycia naciskanym przez tłumy obcych potęgują zabiegi narracyjne.
Można powiedzieć, że autor opisał swego rodzaju chorobę XXI wieku: narastającą
frustrację i niechęć wobec rzeczywistości oraz wybuch tych emocji, ukazany
poprzez rozpaczliwą, nieudaną próbę buntu, rewolucji przeciw systemowi –
popłynięcia pod prąd masie.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: right;">
Marta Godzisz, maj 2013</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Bibliografia:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 200%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">1. Humphrey
Robert H., <i>Strumień świadomości - techniki</i> [w:] <i>Studia z teorii
literatury</i>, red. H. Markiewicz, Archiwum
przekładów „Pamiętnika Literackiego”, Wrocław 1977.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoFootnoteText" style="line-height: 200%; margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<span style="line-height: 200%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">2. <i>Mówi
Warszawa</i>, pod red. Marka Kochana, Muzeum Powstania Warszawskiego, Instytut
Stefana Starzyńskiego, Wydawnictwo Trio, Warszawa 2011.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoFootnoteText" style="line-height: 200%; margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<span style="line-height: 200%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">3.
Stanzel Frank, <i>Typowe formy powieści</i>, przeł. R. Handke [w:] <i>Teoria
form narracyjnych w niemieckim kręgu językowym</i>, red. R. Handke, Wydawnictwo
Literackie, Kraków 1980.</span></span><o:p></o:p></div>
<br />
<div>
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Basen%20%5bPoetyka%5d.doc#_ftnref1" name="_ftn1" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-family: 'Times New Roman', serif;">[1]</span></span><!--[endif]--></span></a><i> Mówi Warszawa</i>, pod red. M. Kochana,
Muzeum Powstania Warszawskieg, Instytut
Stefana Starzyńskiego, Wydawnictwo Trio, Warszawa 2011, s. 11.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn2">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Basen%20%5bPoetyka%5d.doc#_ftnref2" name="_ftn2" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-family: 'Times New Roman', serif;">[2]</span></span><!--[endif]--></span></a> Zob. F. Stanzel <i>Typowe formy powieści</i>
[w:] <i>Teoria form narracyjnych w niemieckim kręgu językowym</i>, red. R.
Handke, Kraków 1980.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn3">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Basen%20%5bPoetyka%5d.doc#_ftnref3" name="_ftn3" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-family: 'Times New Roman', serif;">[3]</span></span><!--[endif]--></span></a> Zob. R.H. Humphrey, Strumień świadomości -
techniki [w:] Studia z teorii literatury, red. H. Markiewicz, Wrocław 1977, s.
228.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn4">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Basen%20%5bPoetyka%5d.doc#_ftnref4" name="_ftn4" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-family: 'Times New Roman', serif;">[4]</span></span><!--[endif]--></span></a> Zob. tamże, s. 229.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn5">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Basen%20%5bPoetyka%5d.doc#_ftnref5" name="_ftn5" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-family: 'Times New Roman', serif;">[5]</span></span><!--[endif]--></span></a><i> M. Kochan, Basen [w:] Mówi Warszawa</i>, dz.
cyt., s. 266.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn6">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-size: x-small;"><a href="file:///C:/Users/Marta%20Godzisz/Desktop/Dokumenty/Marta%20Godzisz%20-%20pe%C5%82ne/Studia/Basen%20%5bPoetyka%5d.doc#_ftnref6" name="_ftn6" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-family: 'Times New Roman', serif;">[6]</span></span><!--[endif]--></span></a> Tamże, s. 266.</span><o:p></o:p></div>
</div>
</div>
Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-37893123557265773922014-11-19T17:49:00.000+01:002014-11-19T18:36:44.514+01:00Internecie, zabiłeś nosorożca<div style="text-align: center;">
<i>Długo się noszę z przystąpieniem do resuscytacji Butelki Rudego. Nie tak długo, co prawda, jak z przywróceniem do życia innego, niedalekiego projektu (khym khym khym*), ale i tak idzie w lata. Wstyd, waćpanno, wstyd.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem jednak jeszcze o czymś innym. Trafiłam na to przez przypadek, uderzyłam w temat małym palcem u nogi i nadal, cholera, piecze. Adekwatne jest tu stwierdzenie, że zamiast noża w kieszeni mógłby mi się otworzyć średniowieczny półtorak, którym można by urżnąć łeb nosorożcowi**.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ludzie to są jednak kreatywni w swojej głupocie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co mnie tak zaintrygowało, odnajdziecie w linku poniżej - prowadzi do chyba najbardziej miarodajnego głosu w całej tej o dziwo niezbyt głośnej sprawie (acz praktyka, o której mowa, nie jest już, niestety, czymś rzadkim).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://akrylove.blogspot.com/search?updated-max=2014-10-26T20:22:00%2B01:00&max-results=1&start=1&by-date=false">http://akrylove.blogspot.com/search?updated-max=2014-10-26T20:22:00%2B01:00&max-results=1&start=1&by-date=false</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niech język internetu przemówi za mnie:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://snd1.splashpress1.netdna-cdn.com/wp-content/uploads/2014/01/double_facepalm.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://snd1.splashpress1.netdna-cdn.com/wp-content/uploads/2014/01/double_facepalm.jpg" height="200" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ja wiem, że dzieciaki wymyślają różne głupie rzeczy. I że fanfiki żyją według nieco innych zasad, niż bardziej "samodzielne" twory piór i klawiatur. I, tak z innej beczki, że nie warto pchać się w internetową gównoburzę. Ale. Bellona. Rodzice dzieciaka. Polskie prawo. Noż kaman...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Będę się temu przyglądać, także dlatego, że znajduję się - czy mi się to podoba, czy nie - w potencjalnej grupie ryzyka przy tego typu akcjach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">* Tak, chodzi o "Cień". Nie, nie ma nowego - ale ruchy są.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">** Niedokładny cytat z mojego dzikiego twittera. Zresztą zawsze zastanawiałam się, na ile nazwa "półtorak" jest poprawna...?</span></div>
Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-42887302535255704952012-06-29T23:30:00.000+02:002012-06-29T23:30:16.401+02:00Pomaturalnie, a pracowicie<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
Nie ukrywam, że należę do przesławnego rocznika '93 i w tym roku zdawałam maturę. Często też wypowiadam swoje, najczęściej bardzo krytyczne, opinie na temat egzaminu dojrzałości. Ponadto nigdy nie przegapię okazji na to, by na coś ponarzekać, a przy okazji jeszcze popisać o sobie, skoro w głębi duszy jestem egoistką. Do tego nierzadko przemawia przeze mnie cynizm i chłód, zdiagnozowane ogólnie jako zblazowanie. </div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
I właśnie te fakty odzwierciedli dzisiejszy, lekko felietonistyczny wpis.</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<b>Zaczynamy losowanie, proszę o zwolnienie blokady...</b></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
Jeśli chodzi o formę egzaminu maturalnego z przedmiotów tak konkretnych jak matematyka czy historia (innych, np. chemii czy biologii, nawet nie widziałam na oczy, chcąc uchronić swój mózg przed zwęgleniem), to jest ona bardzo konkretna. Na matmie sprawdza się umiejętności, zdobyte w ciągu ostatnich trzech lat, przy pomocy przeróżnych, często niemożliwie skomplikowanych - tu mam na myśli "dowodowce"- lub standardowych, jasnych zamkniętych zadań. Historia to pytania o określone informacje, wybrane spośród tych, których powinniśmy zdobyć w trakcie nauki, plus trochę detektywistyczna analiza źródeł, i wreszcie plus wypracowanie, którego sposób sprawdzania jest tyleż tajemniczy, co korzystny dla ucznia. Sama w tym roku o Aleksandrze Wielkim nie napisałam niczego konkretnego, bawiąc się raczej w krytyczną analizę pseudo-psychologiczną, a zdobyłam ponad połowę punktów.</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
Przy egzaminach z języków jest, rzecz jasna, inaczej. Angielski, a przynajmniej podstawowy, nie wymaga niesamowitej erudycji, znajomości reguł gramatycznych w teorii w zasadzie też nie, w praktyce tylko trochę, by napisać w miarę zrozumiały list do wyimaginowanego kolegi z Anglii. Liczy się umiejętność swobodnego wyrażania określonych myśli, wyłapywania informacji ze słuchu i jakże rzadka w tych czasach zdolność czytania. Mimo pewnej dozy infantylizmu taka forma egzaminu wydaje się dość sensowna. </div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
A język polski? No, tu również dobrze jest umieć czytać. Najlepiej między wierszami, niekoniecznie znajdując podteksty erotyczne, ale metafizyczne, religijne i patriotyczne - chętnie. Zdolność trzymania długopisu również nie zawadzi, chociaż umiejętność poprawnego zapisywania poszczególnych wyrazów i rozdzielania ich znakami interpunkcyjnymi wpływa na końcowy wynik w stopniu minimalnym. Dość istotny jest za to styl - odpowiednio patetyczny, sztywny jak stalowy napierśnik, równie nieprzebijalny i najczęściej zwyczajnie napuszony, przeraźliwie nudny, pozbawiony życia. Za błyskanie humorem - minus. Za oryginalne zestawienia słów - minus. Za jakikolwiek przejaw chęci bawienia się formą - minus. Jeśli chodzi o język, również dobrze jest specjalnie się nie wykazywać, chyba że po głowie chodzi jakiś termin okołodupoliteracki. Znanym i kochanym gwoździem programu jest zaś klucz, czyli czynnik, który czyni wypracowanie z polskiego najbardziej losowym egzaminem, jaki świat widział. Znajdziesz w tekście cechę A? Brawo, punkt. Znajdziesz cechę B? Niestety, nie mamy jej w kluczu, więc zero. Cecha C? Nie ma. Cecha D? Brak. Cecha E? A gówno. </div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
To już lepiej testować uczniów z umiejętności trafienia szóstki w Lotka.</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
Jak z większości przedmiotów wyniki w miarę dobrze odzwierciedlają zarówno umiejętności i wiedzę ucznia (i szczęście w trafieniu na w miarę miły zakres tychże), tak przy polskim nie ma przebacz. Gdyby przyszło mi napisać maturę, mając do porównania obrazy dziecka w "Grze Endera" i "Władcy Much", czyli dwóch moich ulubionych, a zbliżonych tematycznie książkach, mogłabym dostać zarówno 100%, jak i 20%, w zależności od własnego mózgu, klucza, humoru egzaminatora, pogody i stopnia wilgotności powietrza. Tu nawet słowo "absurd" jest za słabe. A co najciekawsze, wszyscy o tym wiedzą, a nikt - szczególnie wśród osób kompetentnych - nic z tym nie robi.</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<b>Ja zajęta. Dać mi spokój. </b></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
Po przebrnięciu przez trudy matury zaczął się czas dość szumnie nazywany "najdłuższymi wakacjami w życiu", trwający w zasadzie od końcówki maja aż do października, gdy większość maturzystów zostaje przemianowana na studentów. Część z nich te kilka miesięcy poświęca na podróże, część na imprezy, część na podróże i imprezy jednocześnie. Wielu świeżo upieczonych dorosłych idzie też do pracy. A co może robić? No, wiele rzeczy. Na przykład kelnerowanie. Albo kasa w sklepie czy też fast foodzie. Absolutnym hitem jest oczywiście call center - z tego oczywistego powodu, że tu nie wymaga się ani książeczki sanepidu, ani nawet doświadczenia (które na rynku pracy stanowi walutę równie rozpowszechnioną, co euro w Ugandzie).</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
W moim przypadku z braku innej możliwości padło właśnie na tę ostatnią opcję wakacyjnego zarobkowania - czy też dorabiania, w zależności od zacięcia i umiejętności delikwenta. Dwa tygodnie siedzenia na słuchawkach za mną, w tym sporo szkoleń, morze wypitej wody mineralnej, kilkakrotne zdarcie gardła i, co dziwne, zaledwie kilkakrotne opieranie się wulgarności potencjalnych rozmówców. Z powodu krótkiego stażu niewiele mogę powiedzieć na temat realiów tego zajęcia, za to z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że tego rodzaju praca wymaga dużego zaangażowania, by osiągać przyzwoite efekty (prowizje od udanych rozmów) i jeszcze większej determinacji, by nie rzucić roboty w diabły po pierwszych trzech dniach.</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
Tu na pomoc przychodzi zasada "jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma". Zwyczajnie wku*wiająca praca? No to odszukajmy parę plusów. W przypadku call center bodaj największą zaletą jest wyrobienie "gadanego". Po paru miesiącach na słuchawkach można wcisnąć Eskimosowi wannę lodu. Albo smartfona emerytce, gdyby zastosować bliższą analogię. Innymi słowy, znacznej poprawie ulegają umiejętności takie jak zdolność przekonywania, manipulowania rozmówcą, mówienia jednej rzeczy na pięćdziesiąt różnych sposobów i odpierania najróżniejszych, niewygodnych argumentów w sposób całkiem naturalny. Poza tym można też, jak w moim przypadku, zacząć pić więcej wody i wreszcie zwalczyć upierdliwe odwodnienie organizmu, a także natchnąć swój głos nienatarczywą uprzejmością, wręcz niezniszczalną choćby w obliczu bombardowania bełkotliwymi przekleństwami.</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
No i zarobisz. Niewiele. Ale zarobisz!</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<b>Coś z niczego.</b></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
Najdłuższe Wakacje Życia mają wszelkie podstawy do tego, by być najbardziej pouczającym okresem chronicznego niedoboru energii, także tej pozytywnej. Nie pozostaje więc chyba nic innego, jak tylko czerpać doświadczenia pełnymi garściami i w międzyczasie nie zwariować, by później zemścić się na rzeczywistości na swój własny, perfidny, ale też wysublimowany sposób.</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
Bo największą sztuką jest przecież przekuwanie przeciwności losu na własne atuty. </div>Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-47561667940745650442012-06-01T16:44:00.001+02:002012-06-01T20:26:15.349+02:00Top maja 2012<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;">
<i>To trochę dziwne, że poza spamerskimi topkami niewiele ostatnio tu publikuję.</i></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;">
<i>Posypuję głowę popiołem i obiecuję poprawę. W końcu egzaminy odbębnione, teraz mogę szaleć.</i></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;">
* * *</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<b>LITERATURA</b></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheFD_dA5kR1TwZr5oglpXg2ADXnkRkGyEyvcnXnipown0u-G21gCbiqOGAXeBW6P1I1p33_nnGjpb1YnFGUPjWCGU6w_dgC8XucDXKpspYzMwgcHszoN5e3tnE4jdBIut0UPFft9gSHQI/s1600/Piknik+na+skraju+drogi.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheFD_dA5kR1TwZr5oglpXg2ADXnkRkGyEyvcnXnipown0u-G21gCbiqOGAXeBW6P1I1p33_nnGjpb1YnFGUPjWCGU6w_dgC8XucDXKpspYzMwgcHszoN5e3tnE4jdBIut0UPFft9gSHQI/s200/Piknik+na+skraju+drogi.jpg" width="140" /></a></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
Do połowy maja harmonogram miałam zapchany maturami, ale po zakończeniu egzaminów pisemnych mogłam wrócić do dawnego tempa. Zaowocowało to skończeniem świetnego "Ptaśka" (niby do prezentacji, ale czytałam go przede wszystkim dla siebie, a nie żeby mydlić oczy komisji), połknięciem <b>"Pikniku na skraju drogi"</b> w dwa wieczory, przekopaniem się przez wzloty i upadki antologii "31.10" oraz rozpoczęciem równolegle również zbioru opowiadań "Nowe idzie" oraz dobrze wszystkim (tylko nie mnie) znanego "Hyperiona". Z pozycji tych zdecydowanie najlepsi byli Wharton i Strugaccy, a ostatecznie najwięcej radości przyniósł tytuł numer dwa.</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
Muszę przyznać, że w przypadku Strugackich dałam się złapać nie tyle na opowiadane przez nich historie, co raczej styl. Podoba mi się bardzo: często mroczny świat, sytuacje zakrawające na tragedie i bohaterowie, którym daleko do świętości, są opisane prosto, wyraziście i przede wszystkim też lekko, z ironicznym humorem, który zawsze mnie zaskakuje. Narracja płynie. Nie inaczej jest w przypadku "Pikniku na skraju drogi" - książki, która jednych zachwyciła, innych zawiodła. A jak to było ze mną? Ja... jestem usatysfakcjonowana.</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
Oczywiście uwielbiam grę "S.T.A.L.K.E.R.". Niemałego trudu wymagało ode mnie wmówienie samej sobie, że okładka "Pikniku..." to tylko pic, skok na kasę, a obie historie - i światy - mają ze sobą wspólnego stosunkowo niewiele. Udało mi się spłaszczyć oczekiwania i podejść do tego tytułu jak do zupełnie samodzielnej, niezależnej historii. I opłaciło się. Prawda jest taka, że fani serii gier mogą być zawiedzeni, ponieważ <b>"Piknik..." jest historią w zupełnie innym tonie</b>. Strzelania tu wcale, elektrowni ani widu, ani słychu; pozostały tylko artefakty i zawód stalkera. Mi to wystarczyło. Polecam.</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<b>GRA</b></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgs_Hov_U4Hgr5_fLbbMTXCkBQWSwutp7v0_NAB1sJydDROafDePz0YzCe0-SUdpEMbDukzk1ctjbfOzZSioutAUZAQ6Jt4WvqwveD56Cw-bdVvdmR3M95-5m6ZvnZtz8OUdrJBO0wPphE/s1600/aliens_vs_predator_2_cover.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgs_Hov_U4Hgr5_fLbbMTXCkBQWSwutp7v0_NAB1sJydDROafDePz0YzCe0-SUdpEMbDukzk1ctjbfOzZSioutAUZAQ6Jt4WvqwveD56Cw-bdVvdmR3M95-5m6ZvnZtz8OUdrJBO0wPphE/s200/aliens_vs_predator_2_cover.jpg" width="167" /></a></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
Z serii "Zamierzchłe Czasy". Pamiętacie filmy o paskudnych, obślizgłych Obcych, których rozpoznawało się głównie po tym, jak w młodszej wersji skakały ludziom na twarze, a w starszej tych twarzy pozbawiali? A pamiętacie tą drugą istotę pozaziemską, w masce, z całym arsenałem, wydającą zastanawiające dźwięki, niestrudzenie polującą na Obcych i przy okazji roztrącającą ludzi jak kostki domina? To właśnie <b>Alien vs Predator</b>. Mi w ręce wpadła druga część gry - prawdę mówiąc brat wcisnął mi płytę do napędu i oznajmił, że teraz w to będziemy nacinać przez LAN. No i masz...</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
Zorientowani wiedzą, innym wyjaśnię: z technicznego punktu to FPS, w którym można zagrać jedną z trzech ras/klas: marine, predatorem lub alienem (obcym). Praktycznie rzecz biorąc, ludzie niespecjalnie w całym zestawieniu się liczą. Przeciwnicy są dla nich praktycznie niewidzialni, wobec czego trzeba polegać na pikającym szaleńczo wykrywaczu ruchu i ewentualnie strzelaniu na oślep granatami paraliżującymi. Śmieszne jest to, że... to bawi. Marine w porównaniu z predatorem czy alienem nie ma szans, ale to sprawia, że gracz zaciska zęby i zaczyna kombinować. I robi to tak długo, aż znajdzie sposób na obie paskudy. W przypadku predatora zabawa jest jeszcze większa: załączenie kamuflażu i podkradanie się do odwróconego plecami przeciwnika z włócznią jest naprawdę bardzo satysfakcjonujące. Jeśli zaś chodzi o obcego, to mój błędnik nie pozwolił mi na głębsze zapoznanie się z tym draniem. Łażenie po ścianach i suficie naprawdę przyprawia o zawroty głowy. Reasumując,<b> tu każdy znajdzie coś dla siebie</b>. Jak nie przeciw wrednemu bratu, to chociaż w kampanii jednoosobowej.</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<b>MUZYKA</b></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
Dużo muzyki ostatnio, bardzo dużo. The Album Leaf, Andrew Bird, Jeremy Soule, Collapse Under The Empire, Sufjan Stevens, David Garrett, No.9... Skakałam po bodaj wszystkich stylach muzycznych, jakie nawinęły mi się pod rękę, od post-rocka przez folk aż do elektroniki (odpaliłam nawet Jeana-Michela Jarre'a). </div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
Tym razem jednak ujęła mnie muzyka przypadkowa, polecona przez współpracownika w kwestiach muzycznych kooperacji. Po prostu zakochałam się w soundtracku do gry <b>Bastion</b>, skomponowanym przez <b>Darrena Korba</b>. To jedna z niewielu płyt, na których <b>każdy, absolutnie KAŻDY kawałek przyciąga uwagę</b>. A żeby to udowodnić, wyjątkowo rzucę dwoma utworami.</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/9Wh2HgBRRPs?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/GDflVhOpS4E?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-35254242524792069792012-05-19T01:34:00.001+02:002012-05-19T01:34:54.955+02:00"Władca Much" William Golding<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;">
<blockquote class="tr_bq">
<i>“Nożem zwierza! Cia</i><i>ch po gardle! Tryska krew!”</i></blockquote>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRrfi8pVkb-hK4cOlR7q4byqImyJDOBBZMKOCRwz6Q5F2RiQX3cIMk4JqfCXcWzBmGBTWlkIuRKYYXm-1lPDtJCF1G1yw_CbSLh-0sqPm5wGLMZep6IvioFD37C_KA5WzBmLKeMXbqdEg/s1600/W%C5%82adca+Much.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRrfi8pVkb-hK4cOlR7q4byqImyJDOBBZMKOCRwz6Q5F2RiQX3cIMk4JqfCXcWzBmGBTWlkIuRKYYXm-1lPDtJCF1G1yw_CbSLh-0sqPm5wGLMZep6IvioFD37C_KA5WzBmLKeMXbqdEg/s320/W%C5%82adca+Much.jpg" width="200" /></a></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
Intrygująca okładka i jeszcze bardziej intrygujący tytuł. To wystarczyło, bym sięgnęła po tę książkę w wieku lat parunastu, nie wiedząc, że zapamiętam ją prawdopodobnie na całe życie. Nic zresztą nie zapowiadało szoku; ta krótka historia zaczyna się jak opowieść dla najmłodszych, trochę w stylu „Robinsona Crusoe”, na ostatnich stronach zaś mrozi krew w żyłach, staje się gorąca i lepka, jeży włosy na głowie. Jest w stanie sprawić, że dorośli spojrzą z trwogą na swoje dzieci, zastanawiając się, do czego mogą być zdolne.</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
Grupka dzieci w wieku od sześciu do dwunastu lat cudem przeżyła katastrofę samolotu. Znalazły się na bezludnej wyspie, obfitej w owoce, bez zagrożenia ze strony zwierząt. Są zupełnie same i nareszcie, jak im się wydaje, będą mogły bawić się do woli. Właściwie zapowiada się wspaniała przygoda, nic nie wskazywałoby na to, że tym chłopcom w ogóle przytrafiło się jakieś nieszczęście. Wydaje się, że mogą spełnić tu swoje marzenia — odkrywanie wyspy, zabawy w wodzie, wszystko to, czego nie mogli doświadczyć mieszkając w miastach pod kontrolą rodziców. A jednak nie do końca wiedzą, w co i jak mają się bawić... </div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
Dwaj nieco starsi chłopcy, Ralf i Prosiaczek, postanawiają wezwać wszystkich na zebranie, podczas którego mają omówić sytuację i znaleźć jakiś sposób na opuszczenie wyspy. Podczas spotkania dzieci muszą wybrać przywódcę – wesołego i sympatycznego Ralfa lub Jacka, chłodnego dowódcę grupy chórzystów. Zwycięża ten pierwszy. Natychmiast zabiera się do ustalenia zasad obowiązujących na wyspie i rozdzielenia obowiązków. Tak więc dzieci przy pomocy okularów Prosiaczka rozpalają wielkie ognisko mające sprowadzić pomoc, większość chłopców ma pilnować, by płomienie nie zgasły, a chórzyści z Jackiem na czele stają się myśliwymi. Równocześnie wśród maluchów zaczyna krążyć historia o czającym się w gęstwinach Zwierzu – bestii czyhającej na życie dzieci.</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
Z czasem porządek, a wręcz małe państwo, do którego utworzenia dążył Ralf, rozsypuje się. Myśliwi okazują się być aż nazbyt skuteczni. Jack zabija pierwszą świnię, którą pożywiają się dzieci i w tym momencie znika niewinność, przeradzając się w siłę i brutalność. Ognisko symbolizujące nadzieję na powrót do domu gaśnie, mali rozbitkowie dzielą się na dwa wrogie sobie obozy. Liczniejsza grupa myśliwych poluje, zabija, syci się mięsem i niezwykłą mocą panowania nad życiem innych istot. W czasie spontanicznego tańca, śpiewając: “Nożem zwierza! Ciach po gardle! Tryska krew!”, wpadają w trans i doprowadzają do pierwszej, lecz bynajmniej nie ostatniej tragedii...</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
Wizerunek dzieci w książce Goldinga przeczy temu, co sądzimy i co jest dla nas jasne. Nagle okazuje się, że z pozoru bezbronny dwunastolatek może posunąć się do najgorszych czynów, nawet nie myśląc przy tym o czymś, co mogłoby uchodzić za motyw. Nóż trzymany w ręce i krew ofiary spływająca po policzkach daje uczucie władzy i to wystarcza. Brak ściśle przestrzeganych reguł, ograniczeń i kontroli sprawia, że dziecko zmienia się w mordercę, myśliwego. Mały wiek i brak doświadczenia okazuje się nie przeszkodą, a raczej furtką do szaleństwa i przemocy.</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
„Władca Much” wywarł na mnie niesamowite wrażenie. Znacznie odbiega od standardów, zaskakuje i przeraża. Jakiż szok przeżywa czytelnik, gdy po kilku rozdziałach radość na wyspie nagle zostaje zastąpiona brutalność i śmierć! Nie jest to jednak książka dla każdego. Żeby w pełni ją docenić, trzeba dostrzec przesłania zręcznie wplecione w treść, jak choćby świńska głowa zatknięta na kiju, oblepiona przez chmary much i przemawiająca do przestraszonego Simona. Po lekturze trudno będzie czytelnikowi uciec od trudnych pytań. Czy każdy skrywa w sobie tę małą, ukrytą cząstkę myśliwego, czekającego na dogodny moment, by zawładnąć człowiekiem? Skoro dzieci są zdolne do takich czynów, to co może zrobić dorosły? Czy tak naprawdę każdy z nas jest Zwierzem?</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;">
<b>"Władca Much", William Golding</b></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;">
<b>9/10 </b></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-10436221444831011452012-04-30T01:49:00.001+02:002012-05-21T17:13:20.611+02:00Top kwietnia 2012 (wersja rozszerzona)<div style="text-align: center;">
<i>Jako że ostatnio treść topki była bardzo niesatysfakcjonująca i nie obfitowała w elementy, które można uznać za zaje... za bardzo interesujące, świetnie wykonane i miłe dla oka czy ucha, podsumowanie kwietnia będzie wyglądało inaczej.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i> Zamiast użalać się na maturę, postaram się zestawić tu nie tylko znaleziska, które sprawiły, że ten miesiąc stał się lepszy, ale głównie te, które ubarwiły mi dopiero co ukończone liceum. Wezmę więc pod uwagę po prostu trzy ostatnie lata.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>A żeby nie było za długo, amputowałam tej topce sekcję gier - w myśl teorii, że gry często pożerają nasz czas, a w zamian dają niewiele. <span style="font-size: x-small;">[co jest oczywiście całkowitą bzdurą]</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>2009/2010</b></span></div>
<div style="text-align: left;">
<b> </b></div>
<div style="text-align: left;">
<b>LITERATURA</b></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rok obfitujący w Kinga oraz pozycje przypadkowe i, co gorsza, większość z nich zasługuje na umieszczenie tutaj. Jak wybrać najciekawszą książkę spośród perełek takich jak "Dziewczyna z sąsiedztwa", "Misery", "Paragraf 22"? Z naprawdę WIELKIM trudem decyduję się na jedną. Niech będzie nią...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZHOniJ1eIUqm4irn5YJ6umGW6MHxcOyvsFdxHNtHxCekTA4RZLzze_2fDUhLsR2y1PVcposHVvotw4JIfmZ7JOnLqisUgnImyokV2D3p0czyqmMdRQKDnIOeMH_FrU7LK1sBeiVD_i0c/s1600/wielki+marsz.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZHOniJ1eIUqm4irn5YJ6umGW6MHxcOyvsFdxHNtHxCekTA4RZLzze_2fDUhLsR2y1PVcposHVvotw4JIfmZ7JOnLqisUgnImyokV2D3p0czyqmMdRQKDnIOeMH_FrU7LK1sBeiVD_i0c/s200/wielki+marsz.jpg" width="140" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
...<b>"Wielki Marsz"</b> Stephena Kinga. Powieść o chodzeniu, która zglanowała moją wyobraźnię, bezlitośnie przemaszerowała po tej części mózgu, która odpowiada za pomysłowość, a na koniec strzeliła w plecy rozsądkowi, karząc iść, nie zatrzymując się nawet na moment. Można oczywiście powiedzieć - jak przy niemal każdej książce Kinga - że historia ta ze względu na konstrukcję nie jest zbyt zaskakująca, że epatuje przemocą, że dziwna, że o niczym... Ale po co? Zamiast tego proponuję po prostu ruszyć z bohaterami w Wielki Marsz i spróbować dojść do końca. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>MUZYKA</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rok tak zwanej muzyki epickiej, która zazwyczaj towarzyszy trailerom gier lub filmów, czasem też sprawia, że wizualnie nędzna reklama zapada w pamięć lub chociaż nie drażni. Jest to jeden z tych gatunków muzyki, które mimo różnorodności są mało znane, trudno dostępne i niełatwo wśród nich namierzyć utwory po prostu idealne. Mi się udało. Na oko setkę razy. Wśród znanych mi wytwórni prym wiedzie - z miażdżącą liczbą ponad 5,000 odtworzeń na samym last.fm - <b>Two Steps From Hell</b>. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/F2OD8kpsPEc?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>2010/2011</b></span></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b> LITERATURA</b></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Naprawdę dużo czytania - po spadku tempa w czasach gimnazjum i pierwszej liceum tu nastąpił cudowny rozkwit apetytu na książki. Zaowocowało to wieloma pozycjami, które muszę uznać po prostu za niezwykłe ("Metro 2033", "Fight Club", "Jestem legendą"). Tym razem jednak na prowadzenie wyraźnie wysuwa się tytuł wielokrotnie przywoływany na łamach Butelki Rudego, czyli...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgr_j9iffStT4JOWYJRCLj4agzHTBDh2CRc90ES9uMOUOXec1P-thNCSLpTTm6b9weWDBWghYPvAL6wDVNggqVVNcJrxKc0CL34pyaAXnCqaqlgvAS3b_Ui2AY0aIw329cE6obNLubz3iw/s1600/Gra+Endera.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgr_j9iffStT4JOWYJRCLj4agzHTBDh2CRc90ES9uMOUOXec1P-thNCSLpTTm6b9weWDBWghYPvAL6wDVNggqVVNcJrxKc0CL34pyaAXnCqaqlgvAS3b_Ui2AY0aIw329cE6obNLubz3iw/s200/Gra+Endera.jpg" width="131" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
...<b>"Gra Endera"</b> Orsona Scotta Carda. Nudna jestem, nie? W tym punkcie nawet nie wypada mi za bardzo się rozpisywać, zamiast tego odeślę więc do recenzji (o <a href="http://butelka-rudego.blogspot.com/2011/08/gra-endera-orson-s-card.html" target="_blank">TUTAJ</a>).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>MUZYKA</b></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Początek mieszania różnych stylów muzycznych na jednej liście odtwarzania. Obok utworów symfonicznych w moim odtwarzaczu można było znaleźć także rock, inde, fortepianowe/skrzypcowe plumkanie... Czego dusza zapragnie. Jednym z najważniejszych odkryć było jednak zorientowanie się, że kategoria powszechnie znana jako "soundtrack" kryje w sobie prawdziwą kopalnię świetnej muzyki - tak z filmów, jak i z gier. Ikoną tej idei prawdopodobnie na zawsze będą dla mnie kompozycje <b>Akiry Yamaoki</b>.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/UDKx1Rp1yAA?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>2011/2012</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>LITERATURA</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wprawdzie musiałam tu zwolnić z czytaniem z powodu zbliżających się egzaminów, ale to nie przeszkodziło mi w natknięciu się na kilka interesujących pozycji, z których do większości przymierzałam się ju od dawna. Na pierwsze miejsce jednak wysuwa się tytuł absolutnie przypadkowy, którym jest...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4auq_ISr7Fp3ISDlFzQRJitefYF6toe18fgwcgDbejn8K07huAizDbWo-r1Ws7RUyosIp19QkIjDQJlxcv8e167GbP2aLcmi0V46e54N-rgmQPUX8GYFiardj1iXOMnm2FKthIHORu10/s1600/Zuk+w+mrowisku.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4auq_ISr7Fp3ISDlFzQRJitefYF6toe18fgwcgDbejn8K07huAizDbWo-r1Ws7RUyosIp19QkIjDQJlxcv8e167GbP2aLcmi0V46e54N-rgmQPUX8GYFiardj1iXOMnm2FKthIHORu10/s200/Zuk+w+mrowisku.jpg" width="139" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
...<b>"Żuk w mrowisku"</b> Arkadija i Borysa Strugackich. Nigdy nie spodziewałam się, że rosyjskie science fiction tak bardzo przypadnie mi do gustu. W przeciwieństwie do faworytów z poprzednich lat ta pozycja nie wryła mi się w mózg z siłą wiertarki udarowej. Nie musiała. Przyjemność z zapoznawania się z tą książką była tak wielka, że wystarczyła, bym pokochała styl Strugackich i niezwłocznie zapolowała na następne ich książki. (Uczciwie należy dodać, że wielki wpływ na sukces w moich oczach <span style="font-size: x-small;">[uszach]</span> miał Roch Siemianowski, który sprawił, że audiobook był po prostu znakomity pod względem odbioru)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>MUZYKA</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Post-rock. Dużo post-rocka, jeszcze więcej post-rocka, niekończące się post-rockowe odkrycia, za każdym razem zachwycające i fascynujące. Gatunek ten trafił w moje gusta idealnie, łącząc w sobie harmonię dźwięków, której szukam w muzyce instrumentalnej, i często niesamowite gitarowe riffy (także te "z wykopem"), których doszukuję się w rocku. Brak wokalu jest o tyle pomocny, że zazwyczaj muzyki słucham przy pracy i ewentualne skupianie się na tekście piosenki po prostu mnie rozprasza. Jako pierwszy z pomocą przyszedł odnaleziony przez przypadek zespół <b>65daysofstatic</b>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/PKx399WuHmw?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-63078225194706307682012-04-23T16:45:00.000+02:002012-04-23T16:45:36.494+02:00Blogowa zabawa - czytelnicze FAQ<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><i>Dziś w planach miły przerywnik, czyli zabawa, którą podpatrzyłam na innych blogach. </i></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><i>Robię zarówno dla relaksu, jak i dla uczczenia Światowego Dnia Książki.</i></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-size: x-small;"><i>[skoro niestety nie mogę tego zrobić przez zaczytanie się na całą noc]</i></span><b><br /></b></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: left;">
<span style="font-size: small;"><b> </b></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><b>1. O jakiej porze dnia czytasz najchętniej?</b></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">W nocy. Rano najczęściej śpię jak zabita albo robię coś, przez co nie mam czasu na czytanie. Po południu sięgam po książkę wyłącznie wtedy, gdy czeka na mnie coś bardzo wciągającego. Wieczorami najczęściej piszę, tak więc utarło się, że czytam po dziesiątej... i do oporu.<b> </b>Czyli zazwyczaj do rana. I w ten oto sposób wpadam w pętlę czasu.<b><br /></b></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><b> </b></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><b>2. Gdzie czytasz?</b></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Niemal zawsze w domu, w swoim pokoju, ale z braku innej możliwości mogę to robić wszędzie: w szkole, w środku komunikacji miejskiej, szpitalu, idąc ulicą, czekając na coś... Tak naprawdę każde miejsce jest dobre, jeśli lektura wciąga.</span>
</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><b>3. W jakiej pozycji czytasz najchętniej?</b></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Leżąc na plecach albo w inny sposób łamiąc sobie kręgosłup w łóżku - ale nigdy leżąc na brzuchu.
Czasem zdarza się również, że wyciągam się na krześle przy biurku,
zakładam nogi na blat i wtedy biorę książkę. Niestety, pozycja ta grozi
skrzywieniem pleców oraz rozbiciem sobie głowy o podłogę lub kant mebla, gdy z obrotowego krzesła
wypadają kółka.</span>
</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><b>4. Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej?</b></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">W zasadzie fantastykę, w tym horrory, ale lubię również dobre thrillery. Prawda jest taka, że rodzaj książki nie jest ważny, jeśli tylko styl, jakim została ona napisana, mnie zachwyci albo przynajmniej bardzo zainteresuje. Raz się nawet uparłam i przeczytałam podręcznik do psychologii społecznej (opisy świetnych eksperymentów, buahaha), ale raczej nieprędko tę sztukę powtórzę.</span>
</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><b>5. Jaką książkę ostatnio kupiłeś/aś albo dostałeś/aś?</b></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Aaach, kiedy ja ostatnio byłam w księgarni, chlip...Zdaje mi się, że moim najnowszym nabytkiem jest pozycja grudniowa, prawie-podchoinkowa i baaaardzo niespodziewana, czyli wspomniane w trzecim stosiku "Mówi Warszawa". To ostatnia z "dostanych"; z kupionych pakiet zdobyty parę dni wcześniej: "Rozgwiazda" i "Dom na Wyrębach".</span>
</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><b>6. Co czytałeś/aś ostatnio?</b></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">"Tango" Mrożka - niby do szkoły, ale tak naprawdę to jedna z niewielu lektur, którą przeczytałam dla siebie, a nie z przymusu nauki i sumienia. Oprócz tego "Lot nad kukułczym gniazdem" Keseya - cudo, polecam.</span>
</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><b>7. Co czytasz obecnie?</b></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Vademecum od historii...? A tak an serio "Ptaśka" Whartona. Po około trzydziestu stronach muszę przyznać, że jest lepiej, niż sądziłam, tym bardziej więc żałuję, że brak mi czasu, by wciągnąć się na dłużej.</span>
</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><b>8. Używasz zakładek czy zaginasz ośle rogi? Jeśli używasz zakładek, jakie one są?</b></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Niszczę ludzi, którzy zaginają rogi, bo nie chce im się używać zakładek. Serio, strasznie mnie to drażni. Sama używam zakładek "zdobycznych" - na przykład otrzymanej podczas wycieczki w Sejmie zakładki z laską marszałkowską. Mam też jedną biało-czarno-wściekle różową z napisem MATURA. Wyrzucę ją już za miesiąc.</span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"> </span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><b>9. Ebook czy audiobook?</b></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">O, trudne pytanie. Właściwie audiobooków mam za sobą niewiele, a ebooków - całkiem sporo. Myślę, że bardzo dużo zależy od tego, jak książka jest podana. Audiobooki mogą być szczególnie łatwo zdyskwalifikowane ze względu na lektora. Jak dotąd miałam w tej kwestii szczęście ("Przenicowany świat" czytany przez Siemianowskiego, och i ach!), ale ze względu na wymagania bezpieczniej jest wybrać ebooka. Czytanie z ekranu telefonu komórkowego nierzadko ratuje przed zniszczeniem czegoś z nudów. A tak w ogóle to papierowe i ich zapach!</span>
</div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><b>10. Jaka jest Twoja ulubiona książka z dzieciństwa?</b></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">To też niełatwa kwestia. W dzieciństwie czytałam bardzo dużo i pewnie część tytułów kompletnie uciekła mi z pamięci. Szczególnie miło wspominam "Dynastię Miziołków" Joanny Olech i niemal wszystkie książki Niziurskiego i Musierowicz, uczciwie muszę też przyznać, że bardzo lubiłam "Harry'ego Pottera" i "Atramentowe serce".<b><br /></b></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><b>11. Którą z postaci literackich cenisz najbardziej?</b></span></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Od roku moje zdanie jest takie samo: Andrew Wiggin, znany szerzej jako Ender. Na razie nikt nie jest w stanie go pobić. Z jednej strony uwielbiam w nim niesamowity intelekt, zdolność planowania i analizy faktów, choćby pod presją, a z drugiej - niesamowitą empatię, która sprawiała, że nigdy do końca nie wygrywa. Absolutny faworyt. Gdzieś w tle są również: Rudy ze "Złodziejki książek", Yossarian z "Paragrafu 22", Groszek również z sagi Endera, Vuko z "Pana Lodowego Ogrodu", Śmierć i Vetinari ze Świata Dysku... No, trochę ich jest. Wszyscy są świetnie wykreowani i mają w sobie coś, za co ich lubię i cenię.<b><br /></b></span></div>Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-430613752017671462012-04-14T15:57:00.001+02:002012-04-14T15:57:28.495+02:00"Łups", Terry Pratchett<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjESZF60awWWZmwj3kn66ydVpXYlY7ozCgg0BnTFrJWtA0KDhHh8XB7FFmM0lRAoiU46jQXHgdAbDgNrXrsgyUxqnd29Odu1oxsSGy9Ucsr4L3mCKEh6pn4-fnphygxI8ZYVGpot-6nXGY/s1600/%C5%82ups.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjESZF60awWWZmwj3kn66ydVpXYlY7ozCgg0BnTFrJWtA0KDhHh8XB7FFmM0lRAoiU46jQXHgdAbDgNrXrsgyUxqnd29Odu1oxsSGy9Ucsr4L3mCKEh6pn4-fnphygxI8ZYVGpot-6nXGY/s320/%C5%82ups.jpg" width="219" /></a></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Sir
Terry Pratchett to jeden z pisarzy, którzy piszą stylem tak
specyficznym i oryginalnym, że albo się ich kocha, albo całkowicie
nie trawi. Ze świecą szukać drugiego autora serwującego tak
niesamowity miks fantasy i lekko satyrycznego, a zarazem subtelnie
zabójczego humoru - dławienie się śmiechem podczas czytania
Świata Dysku to atrakcja wliczona w cenę biletu. Mnie osobiście
magia tego świata porwała dopiero za drugim podejściem, ale jak
już się wciągnęłam, toooo... Kolejną część połknęłam w
kilka dni. I mimo że nowsze tomy uważane są za słabsze, „Łups!”
dla mnie w żadnym wypadku słabszy nie jest.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"> „Łups!”
to kolejna część poświęcona Straży Miejskiej Ankh-Morpork, a
szczególnie stojącemu na jej czele Samowi Vimesowi. Komendant
Straży ma nie lada problem: krasnoludo-trollowe nastroje w mieście
uległy znacznemu pogorszeniu. Już wcześniej pozostawiały one
sporo do życzenia, lecz gdy ponownie zrobiło się głośno o
pamiętnej bitwie w dolinie Koom, jedni chwycili za topory i chleb
bojowy, drudzy za maczugi i – nierzadko – zęby tych pierwszych.
Jakby tego było mało, dochodzi do morderstwa, które jeszcze
podgrzewa atmosferę. Sam ma też na głowie kolejny prezent od Patrycjusza, czyli wampira w Straży. A każdego dnia równo o
szóstej musi znaleźć się przy łóżeczku Młodego
Sama, by dopełnić arcyważnego Ojcowskiego Obowiązku...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"> Konstrukcja
każdej książki z serii Świata Dysku jest podobna: obok pozornie głównego wątku
występuje kilka pozornie pobocznych, które jednak okazują
się mieć znaczenie większe, niż czytelnik przypuszczał. W
przypadku „Łups!” chodzi o wspomniane wcześniej problemy
trapiące Vimesa – postać komendanta jest w tym tomie rozwinięta
zadziwiająco dokładnie - a także sprawy wewnętrzne Straży.
Znamienne dla Pratchetta jest to, że za każdym razem przedstawia
nam dobrze znane postaci w nowy sposób, poszerzając ich rolę,
pogłębiając charakterystykę. W rezultacie każdy strażnik i
bardziej towarzyski (lub mniej, ale mający bardziej na pieńku z
prawem) mieszkaniec Ankh-Morpork jest dla czytelnika jak dobry stary
znajomy. Tym samym „Łups!” to spacer po znanym miejscu, pośród
przyjaciół – jak kolejny odcinek ulubionego serialu, poprzednim razem będącego czystym fantasy, teraz zaś pełnokrwistym
kryminałem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"> Właśnie
– jak się ma sprawa wątku kryminalnego? Nie jestem fanką tego
gatunku i spotykam się z nim sporadycznie, więc wystarczy mi, gdy
dobrze się bawię przy lekturze. Nie potrzebuję do tego zawiłych
intryg, podejrzeń, zdrad i czystych zbrodni. Prawdę mówiąc,
preferuję morderstwa brudne, wydarzenia na wielką skalę i
zakończone w sposób epicki, a wszystko to podlane mocnym,
działającym na wyobraźnię klimatem. W „Łups!” brak
przynajmniej części tych czynników całkowicie wynagradzały
wszystkie absurdy Świata Dysku, od chochlika Sama „Wpisz Swoje
Imię” Vimesa, aż po małe smaczki w rodzaju postaci wychudzonego
trolla o imieniu Cegła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"> Kolejna część cyklu Świata Dysku sprawuje się doskonale.
Zapewnia rozrywkę, wywołuje szczery śmiech, a jednocześnie, jak na opowieść o Straży przystało, serwuje trochę napięcia i wciągającą
intrygą. Można dodać teatralnym półszeptem, że jest tu
trochę mniej żartów, niektóre rozwiązania sprawiają
wrażenie za prostych, a Pratchett napisał wiele książek lepszych
od tej. W jakimś stopniu będzie to prawda.
To zaś oznacza, że po lekturze „Łups!” należy niezwłocznie
sięgnąć po następną opowieść ze Świata Dysku, by przekonać
się jeszcze mocniej, jak doskonały jest to miks fantasy i humoru. Z
pewnością fani przy kolejnej przygodzie ankh-morporskiej Straży
będą się bawić równie dobrze, co przy poprzednich, a
zwykli śmiertelnicy... Cóż, przeczytajcie i spróbujcie
oprzeć się magii Świata Dysku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b><span style="font-size: small;">"Łups!", Terry Pratchett</span></b></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><b>7+/10 </b></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-7030743490685195662012-04-04T17:21:00.000+02:002012-04-04T17:22:15.287+02:00Top marca 2012<div style="text-align: center;">
<i>Wersja spóźniona i nie do końca na poważnie.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Od dawna już nie bawię się w żarty na 1 kwietnia, to chociaż zrobię z lekka autoironiczną topkę na temat czekającego mnie za miesiąc egzaminu-mózgozwęglacza.</i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
<b>LITERATURA</b><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr-2DzGyYizhdiZ1xhnKzoG4Z5V4Tt_G50-K46ZFtI6454gO8QSf0gbxe3cuN0RAQTYZeo38XUJf8G8E5l2wl5zOIH15CE7ONDch0VTiuG40ROmFqKuRpcaWSznrB6PbBXGWe7G9e2vhQ/s1600/vademecum.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr-2DzGyYizhdiZ1xhnKzoG4Z5V4Tt_G50-K46ZFtI6454gO8QSf0gbxe3cuN0RAQTYZeo38XUJf8G8E5l2wl5zOIH15CE7ONDch0VTiuG40ROmFqKuRpcaWSznrB6PbBXGWe7G9e2vhQ/s200/vademecum.jpg" width="143" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak, dobrze widzicie. Oto <b>vademecum od historii</b>; piękne, czterystustronicowe i wściekle zielone, wydane przez wydawnictwo Zielona Sowa. Jest to mój najlepszy przyjaciel od paru tygodniu i zapewne pozostanie nim aż do czternastego maja, czyli do dnia, w którym napiszę wreszcie rozszerzoną historię. Do tego czasu do poduszki czytam na zmianę to wydanie, jakieś repetytorium, podręczniki licealne i pięć zeszytów notatek. Jeśli dzięki temu nie zaliczę egzaminu zadowalająco, to oznacza, że po prostu nauka historii nie jest mi przeznaczona i <b>nigdy nie zapamiętam, która konfederacja była barska, a która radomska</b>. W każdym razie póki co to jedyna lektura, z jaką mam styczność. Smutne, nie?</div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<b>GRA</b><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsGTEV2erRIhAfxvjykxKNU1aYCBS_Uny_Cr2JbupoAPUfHPS1S-cKAUON0Q87DbavlLlSP4HFn2FRKD45_89kmBN-8ni7-8xTzArCti13E_PIkSfHadN9grykekz8iXTmexB7QQgdrH4/s1600/528750845.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="142" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsGTEV2erRIhAfxvjykxKNU1aYCBS_Uny_Cr2JbupoAPUfHPS1S-cKAUON0Q87DbavlLlSP4HFn2FRKD45_89kmBN-8ni7-8xTzArCti13E_PIkSfHadN9grykekz8iXTmexB7QQgdrH4/s200/528750845.jpg" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Uwaga, teraz wykorzystuję nabyte w liceum umiejętności tworzenia w locie analogii, metafor, niezrozumiałych porównań oraz interpretowania wszystkiego tak, jak mi akurat wygodnie. Jak wszyscy zapewne widzą, dziś odwołam się do tytułu mało znanego, ambitnego i generalnie indie - do <b>Sapera</b>. I to nie dlatego, że w zeszłym miesiącu tak zawzięcie w niego grałam. Otóż doszłam do wniosku, że pisanie matury z polskiego bardzo przypomina Sapera. Jest to coś z pozoru prostego, a w rzeczywistości trudnego z dwóch powodów. Po pierwsze: sądzisz, że nie musisz myśleć, ale musisz, i to tak, jak chcą tego - powiedzmy - Tamci. Tamci ułożyli schemacik, w który musisz trafić, mimo że go nie widzisz. Szansa, że wdepniesz w minę zupełnie przez przypadek jest wysoce prawdopodobna. I, co ważniejsze, <b>nie zależy od twoich umiejętności, a od rozkładu schematu i po prostu twojego farta</b>. To dopiero smutne.</div>
<br />
<br />
<br />
<b>MUZYKA</b><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Krótko i na temat. Oto <b>jedyny słuszny utwór</b> w kontekście tej topki: dobrze wszystkim znany, cholernie demotywujący kawałek<b> "Matura" Czerwonych Gitar</b>.<b><br /></b></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/OrR2jSPzXUA?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-91401880269169465372012-03-19T15:36:00.002+01:002012-03-19T15:36:10.836+01:00"Dom na Wyrębach", Stefan Darda<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivs_rGIDGcexHc67w89JbecUt3YGZbY-oYIB1FBvUGjgilpxY3IkdEIwnIFR5ooxsEPid32yRdv-6tJVbztfbAiUUTumwA2tv1S2h9qfUdlTmUPz8QMu9LiEYAdjMPgjZWZuGhIeIyMHQ/s1600/dom+na+wyrebach.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivs_rGIDGcexHc67w89JbecUt3YGZbY-oYIB1FBvUGjgilpxY3IkdEIwnIFR5ooxsEPid32yRdv-6tJVbztfbAiUUTumwA2tv1S2h9qfUdlTmUPz8QMu9LiEYAdjMPgjZWZuGhIeIyMHQ/s1600/dom+na+wyrebach.jpg" /></a></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial,sans-serif; font-size: small;">Z
pewnością każdemu, kto mieszka i pracuje w większym mieście,
przyszedł kiedyś do głowy pomysł porzucenia ściśniętych
blokowisk i wijących się między nimi, wiecznie zakorkowanych ulic.
Alternatywą dla tego kotła zawiści, ciągłego pośpiechu, a nade
wszystko stresu są albo kosztowne przedmieścia, albo okolice
zdecydowanie bardziej spokojne: tereny wiejskie. Któż nie
chciałby zamieszkać we własnym drewnianym domku gdzieś na
Mazurach czy Roztoczu? Stefan Darda z pewnością rozważa takie
rozwiązanie – a wyrazem tego pragnienia oraz zainteresowania
naturą i wierzeniami ludowymi jest jego debiutancka powieść pod
tytułem „Dom na Wyrębach”.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial,sans-serif; font-size: small;"> Oto
Marek Leszczyński – doktor prawa, zięć rektora Uniwersytetu
Wrocławskiego, może i nieco ograniczany przez ten status, ale za to
dobrze sobie radzący w niepewnych czasach końcówki XX.
wieku. Ten klarowny w swojej niezmienności i ultranormalny etap
życia kończy się z chwilą, w której Marek zostaje
przyłapany na pogłębianiu znajomości z pewną studentką. Po
rozstaniu z żoną i pracą na wrocławskiej uczelni nasz praworządny
doktorek udaje się na drugi kraniec Polski, by tam na nowo ułożyć
sobie życie. Dokonuje zakupu domu w przysiółku Wyręby,
zamieszkiwanego przez – z nim włącznie – dwie osoby. Całą
jego uwagę pochłaniają naprzemienne obserwacje ptactwa, remont
miejsca zamieszkania oraz picie alkoholu (co, jak sam twierdzi i
podkreśla, na pewno nie uczyni go alkoholikiem). Ten ostatni zwyczaj
staje się zresztą dla Marka pomocą przy zachowaniu zdrowego
rozsądku, gdy w Wyrębach zaczyna dziać się coś wybitnie
nienormalnego...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial,sans-serif; font-size: small;"> Ale
zanim zacznie się dziać – lub zanim czytelnik zorientuje się, że
coś w ogóle jest nie tak – przez dobre sto pięćdziesiąt
stron doktor Leszczyński będzie: jeździł na zakupy, rozważał
czy jego sąsiad jest mordercą czy też nie, planował swe
ornitologiczne podboje, kontemplował przyrodę, pił kawę, pił
piwo, pił wódkę i widział ducha. Atrakcji aż nadto jak na
spokojne życie w zapomnianym przez świat przysiółku
niedaleko Kostrzew. Bohatera odwiedzie to od marzeń o sielance i
spokoju, ale czytelnik będzie zachwycony tą litanią czynności
gospodarczych i ciągłym jeżdżeniem od Wyrębów do Lublina
i z powrotem. Jest w stylu Dardy coś, co sprawia, że nawet poranek
skacowanego Leszczyńskiego nabiera ostrości i żywych barw. Kolejne
rozdziały mijają niepostrzeżenie, czyta się je niemal jak
dziennik – lekki, nieskomplikowany, ale też niesamowicie
wciągający. Dzięki temu tekst ma w sobie prostotę rozumianą w
jak najbardziej pozytywny sposób. Czytelnik nie otrzymuje
prozy pełnej językowych fajerwerków, ale też wcale ich nie
wymaga, ponieważ nawet bez tego bawi się wyśmienicie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial,sans-serif; font-size: small;"> Sprawy
wikłają się nieco, gdy na scenę wkracza wątek paranormalny,
który dotąd czaił się za kulisami i sporadycznie udawał
puszczyka. Niestety, poświęcona mu część książki wypada
bladziej niż można się było spodziewać; nieskomplikowana i lekka
narracja doskonale sprawdza się we fragmentach „obyczajowych”,
ale zdecydowanie nie sprzyja budowaniu napięcia i uczucia grozy. To
przyspieszenie akcji może sprawić niemały zawód
czytelnikowi, który po ujrzeniu na okładce zapowiedzi
„klimatu prozy Stephena Kinga” spodziewał się czegoś zupełnie
innego – nie odprężającej, nieco baśniowej opowieści, a
prawdziwej grozy. Niemniej jednak książkę czyta się dobrze aż do
ostatniej strony, a złe wrażenie zostaje zatarte przez intrygujące
zakończenie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial,sans-serif; font-size: small;"> Pod
względem wydania Videograf II, z którym związany jest Stefan
Darda, spisał się dobrze. Korekta nie przegapiła praktycznie
żadnego błędu, tekst sformatowano w sposób nieutrudniający
czytania (jak miło, że czasem nie stosuje się marginesów na
ćwierć strony), a na wstępie czytelnika czeka krótka, ale
ciekawa przedmowa autora. Ilustrację na okładce zaprojektował
Darek Kocurek, który pracował także nad książkami Carda
czy Kinga – nie można się było spodziewać po nim niczego
innego, jak tylko uczynienia pierwszego spotkania z debiutem Dardy
czymś zachęcającym i oddającym klimat powieści.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial,sans-serif; font-size: small;"> Czy
„Dom na Wyrębach” to dobra książka? Owszem – wciąga,
relaksuje, chwilami bawi, jest też bardziej niż poprawny pod
względem czysto literackim. Czy zasłużył na nominację do tak
prestiżowych nagród jak Sfinks lub Zajdel? Możliwe, lecz nie
należy się dziwić, że nie wygrał żadnej z tych typowo
fantastycznych statuetek. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie,
że powieść byłaby lepsza, gdyby amputowano jej ducha i zamiast
tego obdarowano Leszczyńskiego paroma uniwersytecko-ornitologicznymi
przygodami. Wówczas nie musiałabym z lekkim rozgoryczeniem
stwierdzić, że wielu książkom reklamowanie podobieństwem do
prozy Stephena Kinga robi więcej szkody niż pożytku...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b><span style="font-family: Arial,sans-serif; font-size: small;">"Dom na Wyrębach", Stefan Darda</span></b></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial,sans-serif; font-size: small;"><b>7/10 </b></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial,sans-serif; font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial,sans-serif; font-size: small;"><i>Recenzja opublikowana także na portalu <b>Efantastyka.pl</b> -> <a href="http://efantastyka.pl/art_dom-na-wyrebach-stefan-darda" target="_blank">TUTAJ</a></i></span></div>Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-80329250834171321712012-02-29T18:59:00.001+01:002012-02-29T18:59:52.617+01:00Top lutego 2012<div style="text-align: center;">
<i>W tym miesiącu było mało pisania, sporo czytania, trochę słuchania i znikomość grania. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Niech poniższy post odzwierciedli ten przygnębiający stan rzeczy.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>LITERATURA</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQlvELzIXTU8gQaFyjfifgmVpUWw8fvm5KikhGd1ibDVWe7Sr_Zhe0tQJrf10mGTVVIEtWnkA0shdpMc-onT9PjrrMSLe6TXCA-NQPLzO0a-GLiyvuegG_VGS6yKKUtYfQgwzjnz12qCM/s1600/rosja+w+lagrze.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQlvELzIXTU8gQaFyjfifgmVpUWw8fvm5KikhGd1ibDVWe7Sr_Zhe0tQJrf10mGTVVIEtWnkA0shdpMc-onT9PjrrMSLe6TXCA-NQPLzO0a-GLiyvuegG_VGS6yKKUtYfQgwzjnz12qCM/s200/rosja+w+lagrze.jpg" width="146" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie czytam książek historycznych. Prawdopodobnie jest to wina zarówno mojego lenistwa, które utrzymuje mnie w stanie czytania przede wszystkim dla rozrywki, jak i przedmiotu szkolnego. Daję słowo, na dwa miesiące przed maturą na słowo "historia" dostaję dreszczy i zawrotów głowy - to kwestia połączenia mojej żałośnie krótkotrwałej pamięci i wymagającego nauczyciela. W rezultacie do opasłego tomiszcza opisanego jako <b>"Rosja w łagrze"</b> autorstwa <b>Iwana Sołoniewicza</b> podchodziłam nieufnie, ani trochę nie wierząc rekomendacji brata. Ale cóż - trzeba zachować jakieś pozory samokształcenia. Zaczęłam czytać. I wciągnęło jak bagno na fińsko-rosyjskiej granicy. Tym razem więc zamiast rozpisywać się na temat przedstawionej historii i tego, co mnie w tej pozycji zauroczyło, zalecam poczekać na recenzję. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>GRA</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3ZmI83r8ylko7fgI2tQgS3ubY-9LjBWFhfhBvkXSwkfcSoVAstBbybj6OhePITOjMFV7NF-7Gv0Hak5IS4N4A0ud49VZT3z2Y9ZknOYASpKIdavabJJYQ_s7ic2WnIQgCclqj57pDwNY/s1600/20090704131258.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="125" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3ZmI83r8ylko7fgI2tQgS3ubY-9LjBWFhfhBvkXSwkfcSoVAstBbybj6OhePITOjMFV7NF-7Gv0Hak5IS4N4A0ud49VZT3z2Y9ZknOYASpKIdavabJJYQ_s7ic2WnIQgCclqj57pDwNY/s200/20090704131258.jpg" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Tym razem zamiast prezentować tytuł świeżo "rozegrany", postanowiłam sięgnąć po grę, z którą zapoznałam się już dobrych kilka lat temu. To, że teraz się tu znalazła, świadczy o tym, jak wielki mam sentyment do tej pozycji. Chodzi oczywiście o pierwszą część gry <b>Gothic</b>. Tu również nie zagłębiam się w szczegóły, tak wiele razy wałkowane przez wszystkich fanów serii: jest to niesamowicie wciągające cRPG, w którym znajdziemy tak pasjonującą, dobrze pomyślaną fabułę, jak i sporo porządnej akcji, wspieranej jeszcze przez dobrą mechanikę. Spośród wszystkich zalet Gothica prym wiedzie świat przedstawiony - daleko mu do lekko cukierkowatych typowych fantasy spłodzonych w USA. Tutaj za byle co naprawdę można dostać w gębę, a do lasu strach iść, bo byle wilk może po prostu odgryźć łeb, a zrobienie z odgrywanego skazańca prawdziwego bohatera daje mnóstwo satysfakcji. Chwała pomysłowi otwartego świata i braku levelowania przeciwników, polecam!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>MUZYKA</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W tym miesiącu jak zwykle coś niezbyt znanego, ale za to nie instrumentalnego. Tym razem do polecenia mam zespół, którego muzykę można skwitować jako coś w rodzaju alternatywy z domieszką rocka. Eee... Tak, coś takiego. Grupę <b>Faunts</b> można kojarzyć przede wszystkim z utworu "M4 Part II", który ubarwiał graczom podziwianie napisów końcowych i ocieranie łezki wzruszenia w pierwszej części gry Mass Effect. Jak się okazało, Faunts ma do zaoferowania parę innych, równie dobrych kawałków, które zaskakują zmiennym stylem (od elektroniki przez post-rock do regularnego rocka) i miłym dla ucha wykonaniem. Ze swojej strony polecam przede wszystkim płytę "Feel.Love.Thinking.Of" z utworem <b>"Out Of A Limb"</b> na czele.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/c54JdXzl2t0?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3993126826822387841.post-88294486128007350812012-02-09T16:25:00.000+01:002012-02-09T16:36:36.407+01:00"Kronika ptaka nakręcacza" Haruki Murakami<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: small;"></span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8oJdbI85ymy_Y_wOYbgoeSuzddlWLh5hy4acj8p2yt4isKocIsLMeW6NASvAXDgmXdeTudhi6RPokhOAYxTUrIFNsbi7Z31h9MwRFx3nyWsCI9RDdBoLE4gLbEzwgysZy6pyLZ3j0i1Q/s1600/Kronika+Ptaka+Nakr%25C4%2599cacza.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8oJdbI85ymy_Y_wOYbgoeSuzddlWLh5hy4acj8p2yt4isKocIsLMeW6NASvAXDgmXdeTudhi6RPokhOAYxTUrIFNsbi7Z31h9MwRFx3nyWsCI9RDdBoLE4gLbEzwgysZy6pyLZ3j0i1Q/s320/Kronika+Ptaka+Nakr%25C4%2599cacza.jpg" width="232" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: Arial,sans-serif; font-size: small;">Ostatnio często słyszę i czytam o Haruki Murakamim, dlatego
postanowiłam go "sprawdzić". Dzięki niespodziewanie
bogatym zbiorom szkolnej biblioteki weszłam w chwilowe posiadanie
"Kroniki ptaka nakręcacza" i zaczęłam czytać. Kompletnie nie wiedziałam, czego się spodziewać...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial,sans-serif; font-size: small;"> Na
pierwszy rzut oka historia Toru Okady przedstawia się następująco:
zwyczajny, szary Japończyk traci pracę, przez co nagle musi całe
dnie spędzać w domu, przeżywa ochłodzenie stosunków z
żoną, jakaś przedziwna kobieta zdaje się prześladować go
telefonami, a na dodatek uciekł mu kot. To problemy, jakie mogą
dotknąć absolutnie każdego, chociaż należy przyznać, że ich
nagromadzenie w jednym okresie życia nie wróży Toru najlepiej.
Jemu samemu wydaje się, że na własne życzenie zamienił karierę
w kancelarii adwokackiej na monotonne, puste życie męża na
utrzymaniu żony.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial,sans-serif; font-size: small;"> Niestety,
na tym kłopoty głównego bohatera się nie kończą. Od
zniknięcia kota i tajemniczego telefonu wszystko powoli, ale
konsekwentnie się rozsypuje. Wszystko, a przede wszystkim granica
między fikcją a rzeczywistością. Z początku Toru szuka kota.
Potem szuka żony. Na końcu zaś wydaje się, że tak naprawdę Toru
cały czas szukał... siebie samego. Czy znalazł? To pytanie, na
które każdy musi odpowiedzieć sobie sam.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial,sans-serif; font-size: small;"> Nie
sposób wymienić wszystkich osób, opowieści i
czynników, które wpłynęły na zmiany zachodzące w
bohaterze. W tej książce każda rzecz ma znaczenie, a szczególnie
to, co z pozoru nic nie wnosi, to, co jest ukryte między wierszami.
To wymaga od czytelnika wielkiego skupienia w czasie czytania.
"Kronika..." nie jest łatwą lekturą. Prosty język i
pozorna przejrzystość każdego zdania są jedynie fundamentem, na
którym wznoszą się trudne pytania. Przez cały czas razem z
Toru szukamy odpowiedzi, a na koniec dostajemy zaledwie kilka z nich.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial,sans-serif; font-size: small;"> A
jak w istocie wygląda sprawa z granicą między fikcją a rzeczywistością?
Historia Toru uświadamia jedną, bodaj najważniejszą w ciągu całej lektury rzecz - ta granica NIE
JEST potrzebna. Toru jej nie potrzebuje, poddaje się nurtowi
wydarzeń, nie zastanawiając się, co jest prawdą, a co wytworem
wyobraźni. Tym samym czytelnik może decydować, czym dla niego są
poszczególne wydarzenia. Dzięki temu "Kronika ptaka
nakręcacza" pozwala na naprawdę swobodną interpretację. To
prywatna książka każdego czytelnika. Opowiada o szarym człowieku,
którym może być każdy z nas. I każdemu z nas z czasem może
zatrzeć się granica między fikcją a rzeczywistością... Co, jak
nagle się okazuje, jest cennym darem od losu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Arial,sans-serif; font-size: small;"> Książka
ta z całą pewnością jest niezwykła. Wydarzenia opisane przez
Murakamiego wiele razy ocierają się o fantastykę, a te sprawiające
wrażenie rzeczywistych wywołują u czytelnika ciche podejrzenie, że
właśnie normalne historie są najbardziej nieprawdopodobne.
Autor w niesamowity sposób osiągnął to, na czym zależy
wielu pisarzom: wciągnął nas w swoją grę. Po zakończeniu
lektury po prostu musimy zacząć poszukiwać odpowiedzi na pytania,
które postawił Murakami. Ta książka jest jak długi
hotelowy korytarz z drzwiami po obu stronach. Drzwi te nie są ani
otwarte, ani zamknięte - wszystkie są uchylone, a przez wąską
szparę sączy się delikatne, jakby zachęcające światło. To od
nas zależy, które drzwi pchniemy, by zobaczyć, co się za
nimi kryje.</span><br />
<br />
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;">
<b> "Kronika ptaka nakręcacza", Haruki Murakami</b></div>
<div style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;">
<b>7/10</b></div>
</div>Signhttp://www.blogger.com/profile/04394655224814329666noreply@blogger.com0